75 Years of DC Comics. The Art of Modern Mythmaking

Tak się tworzy mity

75 Years DC Comics. The Art of Modern Mythmaking” Paula Levitza to przeszło 700 stron już na pierwszy rzut oka przepięknej książki. To kilkaset stron tekstu w postaci odrębnych, lecz wewnętrznie spójnych niemal esejów, by przypomnieć tę zapomnianą, a niegdyś jakże godną, formę literacką. Esejów napisanych przez człowieka z wewnątrz, który przez czterdzieści lat zjadał na biznesie zęby. Mającego niejedną okazję udowodnić, że wie, w której ręce trzyma się pióro, a także marszałkowską buławę.

To dwa tysiące ilustracji: od szkiców z burzy mózgów, po finalny produkt znany milionom… i dziś, bywa, wart miliony. Od prymitywnych gazetowych druków, reprodukowanych z wielkim oddaniem ich prymitywizmowi, po wypieszczone, lśniące luksusem produkty sztuk elektronicznych.

„75 Years of DC Comics” to komentarz do historii, która trwa do dziś i wszystko wskazuje na to, że będzie trwała jutro. Eseje, najeżone budzącymi dreszcz emocji nazwiskami, porządkują fakty, a jeśli zdradzają tajemnice, to z iście dżentelmeńską wstrzemięźliwością. Prawdziwe skandale: zdrady, procesy, agenci, podwójni agenci i agenci potrójni, są tylko wspomniane lub sugerowane z godnym podziwu taktem i dyskrecją. O wiele więcej miejsca – i za to mu chwała – autor poświęca starannemu odmalowaniu tła wydarzeń, lokując komiks w kontekście nie tylko ludzkim, lecz także kulturowym oraz najszerzej cywilizacyjnym: politycznym, gospodarczym. A jego teksty niosą też wielkie mnóstwo informacji pozakomiksowych, w tym przypisujących komiksowi rolę mitotwórczą równą roli kina. Zresztą współcześnie ich losy zbiegają się, przeplatają i na ten temat z książki można się wiele dowiedzieć.

Gdyby coś mogło być „larger than life”, to ona byłaby tym czymś.

„75 Years of DC Comics” jest warte bardzo wiele – i nie o wartość materialną mi chodzi – także z innego, kto wie, czy nie ważniejszego powodu: bogactwa materiału ilustracyjnego. Komiksy mają wartość kolekcjonerską, niektóre bardzo wielką. Reprodukcje, nawet najlepsze, to oczywiście nie to samo lecz, mimo wszystko, cóż to za frajda widzieć legendę jak żywą! Móc ją oglądać o każdej porze każdego dnia każdego roku, 24/7! Nie jedną legendę i nie kilka, lecz setki! A każda oprawiona w merytoryczny kontekst, będąca częścią UPORZĄDKOWANEJ całości. W fotografie o nieocenionej wartości historycznej. W fotografie nieocenionej wartości dokumentalnej, choćby te ukazujące proces produkcji. Jedyne albumy sztuki, które dobrze zachowały swą wartość merytoryczna po „nastaniu Internetu” to te Taschena, właśnie dzięki oprawie ilustracji tekstem – dostęp do arcydzieł jest teraz powszechny, komentarz, po staremu, nie. A o ileż trudniej niż historykowi sztuki jest komiksowemu geekowi, którego przedmioty uwielbienia są tak rzadko prezentowane i… ulotne?

„75 Years of DC Comics” jest książką dla każdego, niezależnie od tego, jak głęboko „siedzi w komiksie”. Pewne warunki wstępne jej przyszły czytelnik powinien, oczywiście, spełnić: mieć „otwartą głowę” i chęć zdobywania wiedzy, a także dysponować czymś w rodzaju, z braku lepszego słowa, gustu. Jednak szczególne wyrafinowanie nie jest bynajmniej wymagane, a tylko pożądane. Wystarczą podstawy lub nawet sama chęć szczera, by po otwarciu książki zatonąć w niej z głową. I mniejsza o co najmniej część tajemniczych nazwisk, które tyle mówią geekowi. Motywacją do zanurzenia się w tekst jest w znacznie większym stopniu zysk w postaci wiedzy. Zrozumienia, dlaczego wszystkie te jaskrawe, „urągające artystycznym gustom” tandetne obrazki tak wiele mówią o czasach, w których powstały i więcej: one te czasy współkształtowały! Budowały ich historię, budowały mitologię. To dobrze, że autor oparł się pokusie, czyhającej na każdego „insidera”. Że oszczędził nam smakowitych sensacyjnych opisów… no cóż… sensacji, tak doskonale wspólnych dla kultury wysokiej i popu. Dzięki temu więcej wagi nabrała część analityczna, wiążąca nieco niesamowitą w swej radosnej prostocie fantastykę (na równi z nie-fantastyką, ale przy fantastyce jakież to dobitne!) z jej czasami. Odsłaniająca ich kolejne warstwy, których istnienia nie podejrzewał nikt, zwłaszcza nie-geek nie-Amerykanin. Ułatwił mu to przyjęty podział po linii czasowej, na „Epokę kamienia” (od prehistorii do 1938 roku, jakże fascynujące są prehistorie, zwłaszcza ta!), „Złoty wiek” (do 1956 roku), „Srebrny wiek” (do 1970 roku), „Epoka brązu” (do 1984) i „Współczesność” (do 2010 roku). Krótkie „Posłowie” nosi tytuł „Era cyfrowa” i choć potraktowana jest ona śladowo, może fascynować bardziej nawet od prehistorii. Doświadczaliśmy, wielokrotnie i dobitnie, że „era cyfrowa” to cenna łatwość dostępu i powszechność. Jej nowe, wielkie możliwości estetyczne dopiero zaczyna się rozpoznawać i wykorzystywać.

Czego dowodem nie wprost jest i ta unikalna książka. Taka książka, tak wydana książka, choć w ostatecznym efekcie jak najbardziej tradycyjnie analogowa, jest w produkcji pre-cyfrowa. Inaczej być nie może, bo ileż czasu zajęłoby mnichowi-kopiście stworzenie takiego woluminu? Miniaturowych, artystycznych „timetables”, uzupełniających – i usensowniających graficznie – ładunek informacyjny, podany z radosną, pawią, iście komiksową pychą. Komiks jako następca malowideł naskalnych Lascaux? Egipskiej ”Księgi umarłych”? Hmmm… Ale już sztuki Majów, Inków i Azteków? Ludzie!

Chociaż z drugiej strony…

No i ilustracje, ilustracje, ilustracje… Ilustracje będące skarbnicą nowej estetyki. „75 Years of DC Comics”, choć imponujących rozmiarów, zacieśnia wydarzenia, przyspiesza ewolucję formy. To, o czym mówi się, że było tandetą, kiczem – sztuką, przypominam, szczęścia! – w odpowiednim stężeniu staje się po prostu sztuką. Pełnoprawną w tym sensie, że i rządzącą się własnymi prawami estetycznymi, i towarzyszącą swej epoce, opisującą ją i współtworzącą.

„75 Years of DC Comics” jest wydawnictwem okazjonalnym, o rozmiarze – w każdym tego słowa znaczeniu – odpowiadającym okazji: siedemdziesięciopięcioleciu DC Comics. Przygotowanie go trwało przeszło trzy lata, z czego dwa i pół roku zajęło gromadzenie materiału ikonograficznego, resztę pisanie. To musiało być trudne: Paul Levitz przepracował w biznesie połowę z tych siedemdziesięciu pięciu lat, znał osobiście większość ludzi, o których pisze. W tych okolicznościach niełatwo „złapać pion”. A jednak chwycił byka autorskiej pychy za rogi i skręcił mu kark.

Wydawnictwa okazjonalne, nawet tak imponujące, mają swoje prawa. Są – jeśli ktoś pamięta jeszcze, co znaczy to słowo – laurkami, od tego się nie ucieknie. Ale nawet wady okazjonalności bledną przy tym, że ta laurka pomaga zrobić wielki kroki ku poznaniu sekretów wydawnictw komiksowych W OGÓLE. Wielkie kroki nie tylko w sensie zawartych w księdze treści, lecz i przyjemnego doświadczenia: im więcej jesz, tym większą ochotę masz na więcej.

I rzecz ostatnia. Być może taki był przewrotny zamiar wydawnictwa, być może twórcom „samo wyszło”, w każdym razie „75 Years of DC Comics” bardzo przypomina… komiks. Przynajmniej w tym sensie, że warstwa czysto wizualna i warstwa tekstowa doskonale ze sobą współpracują. Oczywiście Taschen już czytelnika do tego przyzwyczaił wspomnianymi albumami sztuki „wysokiej”, ale w tym wypadku ilość przeszła w jakość. Wzrok bez oporu ślizga się od obrazka do tekstu i z powrotem. Drobny druk starannie dobranych fragmentów nie zniechęca do lektury, a tylko zachęca do sięgnięcia po okulary. Karty – jak w sensacyjnej powieści – przewracają się same w jedynych właściwych momentach. Nawet ta szczególna struktura uczy, do jakiego stopnia, bez komiksu, znajomość sztuki XX wieku pozostaje niedoskonała.

O książkach Taschena mówi się, że są apoteozą popu: lśniącą, jaskrawą, wabiącą, traktującą z tą samą dezynwolturą Gauguina i graffiti. Gdyby każdy „pop” był jak ten „bibliofilski pop” Taschena, znacznie wcześniej zyskałby znacznie więcej z należnego mu szacunku.

Autorem niniejszej recenzji jest Krzysztof Sokołowski – filolog, historyk sztuki, tłumacz, krytyk specjalizujący się w szeroko rozumianej fantastyce. Prowadzi blog o fantastyce znany jako Lapsus Calami.

Korekta: Monika Banik.

Serdeczne podziękowania dla Wydawnictwa TASCHEN za udostępnienie egzemplarza książki w formie cyfrowej do recenzji.

75 Years of DC Comics. The Art of Modern Mythmaking (XL)

Autor: Paul Levitz

Wydawnictwo: TASCHEN

Data wydania: 1 maja 2017

Objętość: 720 stron

[Suma głosów: 5, Średnia: 4]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *