Archetyp mściciela w czasie konfliktu światowego, rasistowskiej propagandy i serialowego eksperymentu
Autor artykułu: MICHAŁ CHUDOLIŃSKI

„Some day I’ll show them. I’ll become a bat.”
W 1943 roku Columbia Pictures wypuściło 15-odcinkowy serial kinowy „Batman”, będący pierwszą ekranową inkarnacją Mrocznego Rycerza. W epoce, gdy komiks był jeszcze traktowany jak papierowy śmieć, a bohaterowie pokroju Supermana i Batmana nie mieli jeszcze statusu ikon, ten serial nie tylko zmaterializował herosa na ekranie — zdefiniował też kierunki jego ewolucji na kolejne dekady.
Ale „Batman” z 1943 roku to również artefakt pełen sprzeczności: innowacyjny i toporny zarazem, odważny i tchórzliwy, inspirujący i toksyczny. Oto jego historia, rozłożona na czynniki pierwsze.
Geneza i funkcja: Czym były seriale kinowe w 1943 roku?

Aby zrozumieć „Batmana” (1943), trzeba osadzić go w kontekście kina rozrywkowego II wojny światowej. Serial kinowy był ówczesnym odpowiednikiem binge-watchingu — tasiemcem przed filmem głównym, mającym przyciągnąć młodą widownię do kina tydzień po tygodniu. Każdy odcinek kończył się dramatycznym cliffhangerem. Był to format idealny do propagandy i prostych narracji — czarno-białych moralnie, dynamicznych, tanich.
Columbia specjalizowała się w takich produkcjach. W 1943 roku była to firma B-klasowa, słynąca z taśmowego wypuszczania „chapter plays” (jak nazywano seriale) i slapstickowych komedii Trzech Stoogesów. Nakręcenie filmu o Batmanie — popularnym bohaterze komiksowym i symbolem sprawiedliwości — było nie tylko logiczne, ale i opłacalne, zwłaszcza gdy Ameryka potrzebowała nowych wojennych idoli.
Rasizm wpisany w scenariusz — Batman jako narzędzie wojennej propagandy

To, co dziś najbardziej rzuca się w oczy w serialu „Batman”, to bezwstydna ksenofobia i propaganda antyjapońska. Główny antagonista, Dr. Tito Daka, jest japońskim sabotażystą działającym na zlecenie Imperium Japonii. W jego laboratorium zamieniani są Amerykanie w bezwolne zombie, poddawani praniu mózgu i wykorzystywani do sabotażu — typowa projekcja ówczesnych lęków.
Dr. Daka grany jest przez J. Carrola Naisha — białego aktora ucharakteryzowanego w yellowface, z przerysowaną wymową, kostiumem i zachowaniem. W jednej ze scen Daka mówi:
„We Japanese are a cunning race. We use your democratic methods to destroy you.”
To nie tylko orientalizacja, ale aktywna demonizacja – użycie popkultury jako oręża wojny totalnej. Film otwarcie wspiera internowanie Japończyków w USA (akcję uznaną dziś za haniebną), przedstawiając je jako uzasadnione i patriotyczne.
W tym sensie Batman nie jest herosem moralnie dwuznacznym. Jest narzędziem państwowej ideologii, usankcjonowanym przez popkulturę.
Estetyka i forma: Mrok budżetowy, nie gotycki

Serial nie dorównywał komiksowi pod względem stylu ani ambicji wizualnych. Strój Batmana wyglądał jak uszyty z piżamy, czoło maski opadało Wilsonowi na oczy, a jego przeciwnicy byli bardziej komiczni niż groźni. Główne lokacje to… biura i piwnice. Brak Batmobilu, brak Gotham — jest za to jakaś bezimienna wersja Los Angeles.
Mimo to: właśnie ten serial wprowadził pomysł Batjaskini — wcześniej w komiksach Batman miał zaledwie przejście pod stodołą. W serialu pojawia się tajna jaskinia za zegarem, z komputerem i biurkiem. Pomysł ten tak spodobał się Bobowi Kane’owi, że kazał Billowi Fingerowi wprowadzić go do oficjalnej mitologii w komiksach.
Również postać Alfreda przeszła transformację: w komiksach był gruby i bez wąsów. William Austin, grający Alfreda w serialu, był szczupły i nosił wąsy — i od tego momentu taki właśnie Alfred pojawia się w komiksach.
Lewis i zapomniani – czyli historia aktorów i ludzi z cienia

Lewis Wilson, pierwszy ekranowy Batman, miał 23 lata. Był absolwentem uniwersytetu, miał aktorskie ambicje, ale nigdy nie przebił się dalej. Jego syn, Michael G. Wilson, stał się producentem serii James Bond — ironia losu, że potomek pierwszego Batmana stworzył najbardziej ikonicznego „realistycznego” bohatera XX wieku.
Robin, grany przez Douglasa Crofta, był pierwszym młodocianym pomocnikiem w historii kina superbohaterskiego. Ich relacja na ekranie jest sztywna, a dialogi sztuczne, ale na ówczesne standardy było to coś nowego: Batman jako duet. Nie samotny mściciel, ale „dynamiczny duet”.
Dziedzictwo — co naprawdę zawdzięczamy Batmanowi (1943)?
Mimo wszystkich jego wad, „Batman” (1943) zostawił niezatarte ślady:
- Batjaskinia — fundament mitologii Batmana.
- Wąsaty Alfred — przemiana komiksowej postaci w bardziej brytyjskiego pomocnika.
- Narracyjny format rozciągnięty w czasie — proto-binge, który łączył akcję z cliffhangerem, co potem przejęły seriale telewizyjne.
- Pierwsza próba przeniesienia komiksu na ekran aktorski — bez względu na jakość, to krok milowy.
Z drugiej strony, serial ten utrwalił negatywne wzorce — popkultura jako wehikuł nacjonalizmu i rasizmu, a Batman jako bohater nie moralnie dwuznaczny, lecz bezrefleksyjnie opresyjny. Dla historyków kultury to fascynujące studium tego, jak fikcja może być podporządkowana propagandzie.
Dziedzictwo z przeszłości, które wymaga rozmowy

„Batman” (1943) nie przetrwał próby czasu jako widowisko, ale trwa jako symbol. Z jednej strony — narodziny ekranowego Batmana. Z drugiej — przykład, jak popkultura może być używana jako narzędzie ksenofobii, manipulacji i indoktrynacji.
W świecie, który dziś redefiniuje swoich bohaterów pod kątem reprezentacji i etyki, warto wracać do takich tekstów kultury jak ten. Nie po to, by je gloryfikować — lecz po to, by je czytać krytycznie. Historia Batmana jest bowiem historią Ameryki — także tej ciemnej, mrocznej strony, ukrytej za dyskursem.