Batman 75th Anniversary Box Set

Z okazji siedemdziesiątej piątej rocznicy urodzin Batmana wydawnictwo DC Comics zaplanowało szereg różnych przedsięwzięć, imprez i okolicznościowych publikacji. Wśród różnych kompilacji i reedycji znanych opowieści z Mrocznym Rycerzem na szczególną uwagę zasługuje zestaw trzech bardzo różniących się pomiędzy sobą i na swój sposób wyjątkowych komiksów.

 

51O+AfV-54L

 

„Batman 75th Anniversary Box Set” zawiera trzy doskonale znane fanom Batmana opowieści: „Hush”, „The Court of Owls” oraz „The Dark Knight Returns”. Każda z nich stanowi interesujący przykład tego, jak na przestrzeni lat różni autorzy radzili sobie z pokazaniem specyfiki mrocznego obrońcy Gotham. Mamy tu zatem: dynamiczny komiks akcji, w którym główną rolę odgrywają kolejne efektownie narysowane sceny walk, przyćmiewające nieco detektywistyczny aspekt historii („Hush”); nasycony symboliką i odwołaniami do mitologii komiks, w którym ukazane zostały zmagania Batmana z tajną organizacją („The Court of Owls”) i wreszcie psychologicznie złożoną opowieść, w której obserwujemy Bruce’a Wayne’a próbującego poradzić sobie ze swoją starością – „The Dark Knight Returns”. Każda z tych opowieści pokazuje Mrocznego Rycerza od innej strony i akcentuje inne jego właściwości. Z tego punktu widzenia ten zestaw na pewno należy uznać za interesujący (nawet jeżeli ocena poszczególnych komiksów będzie zróżnicowana).

„Hush” to napisany przez Jepha Loeba i narysowany przez Jima Lee komiks oparty na prostym, stosowanym już wielokrotnie w opowieściach o Batmanie, schemacie. Jest to mianowicie zaczynająca się dość niepozornie opowieść, w której kolejno pojawiają się niemal wszyscy przeciwnicy i pomocnicy Batmana. Za całą intrygą stoi tajemnicza postać, która chce wyrównać jakieś rachunki z mrocznym obrońcą Gotham. Występująca w wygniecionym prochowcu, skrywająca twarz za bandażami, raz po raz zdaje się być kimś innym. Loeb w umiejętny – ale miłośnikom Batmana doskonale już znany – sposób rzuca podejrzenie na coraz to inne postaci. Scenarzysta dał w ten poszaleć rysownikowi, który mógł przedstawić własne interpretacje całej galerii bohaterów z uniwersum Batmana. Jim Lee pokazał w komiksie wszystko to, za co jedni go kochają, a inni… nie. Według mnie strona graficzna komisu stanowi zdecydowanie mocną stronę tego dzieła, ratując dość schematyczny scenariusz. Rysunki są dokładnie takie, jakie powinny być w komiksie akcji, w którym liczą się przede wszystkim dynamiczne sceny walk i nie do końca możliwe z anatomicznego punktu widzenia pozy bohaterów (i bohaterek).

 

GalleryTalent_1900x900_JimLee_HUSH_5334836c1d56a3.73192162

 

Czytając ten komiks można odnieść wrażenie, że DC chciało przede wszystkim stworzyć opowieść, która dobrze się sprzeda. Jeph Loeb i Jim Lee stanowili gwarancję tego, że o komiksie będzie głośno. Scenarzysta miał już na koncie doskonale przyjęte przez fanów i krytykę opowieści stworzone z Timem Sale’em („The Haunted Knight”, „Long Halloween”, „Dark Victory”), natomiast rysownik wprawdzie rozpoczynał wówczas karierę w DC, ale miał już za sobą ogromne sukcesy odniesione w Marvelu (stworzony wspólnie z Chrisem Claremontem pierwszy zeszyt „X-Men” z roku 1991 do dziś jest najlepiej sprzedającym się zeszytem w historii amerykańskiej branży komiksowej) oraz błyskotliwą działalność wydawniczą w Image Comics. Doświadczeni twórcy, którzy doskonale znali już smak sukcesu, połączyli zatem siły, by jeszcze raz wspiąć się na szczyt. Rezultatem ich współpracy jest dynamiczna i pełna akcji opowieść, którą czyta się całkiem dobrze, pod warunkiem, że usunie się z pamięci wszystkie promocyjno-reklamowe teksty mówiące o tym, że mamy do czynienia z historią, która w nieodwracalny sposób zmieni status-quo w uniwersum Batmana.

„The Court of Owls” to już opowieść z innego świata. Dosłownie – jest to historia, która rozgrywa się w zupełnie nowym uniwersum, które włodarze DC powołali do życia w ramach inicjatywy „The New 52”. Oto w 2011 roku jedno z dwóch największych amerykańskich wydawnictw podjęło uwarunkowaną głównie czynnikami marketingowymi decyzję, że warto wszystko zacząć od początku. Rezultatem tego kroku było uruchomienie pięćdziesięciu dwóch serii, w których od nowa zaczęto przedstawiać losy superbohaterów. Jedną z flagowych serii – „Batman” – powierzono dwóm wschodzącym gwiazdom przemysłu komiksowego. Greg Capullo dał się już poznać dzięki swoim pracom dla Image Comics („Spawn”, „Haunt”) a Scott Snyder znany był ze swoich dobrze przyjmowanych przez fanów i krytyków opowieści tworzonych dla Vertigo („American Vampire”) oraz DC Comics (run w „Detective Comics”, który rozpoczął się od numeru 871 i trwał do końca tej serii, czyli do numeru 882; te zeszyty ukazały się później w wydaniu zbiorczym zatytułowanym „The Black Mirror”). Później zaczęło się „The New 52”, a Snyder przesiadł się z „Detective Comics” do serii „Batman” i od pierwszego numeru zaczął snuć opowieść o tajemniczym Trybunale Sów, którą narysował Greg Capullo.

 

Batman-hush-batman-2822031-695-394

 

Twórcy „The Court of Owls” znajdowali się zatem w zupełnie innej sytuacji niż Loeb i Lee. Ich zadanie polegało na stworzeniu opowieści, która miała stanowić nowe otwarcie. Pozornie zatem mieli ułatwione zadanie – zaczynając wszystko od początku mogli pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Oczywiście w rzeczywistości sprawy były dużo bardziej skomplikowane. Po pierwsze, włodarze DC oczywiście nie na wszystko mogli pozwolić autorom. Po drugie, niektóre zdarzenia mające miejsce we wcześniejszym uniwersum zostały zachowane, co również ograniczało pole manewru. Po trzecie, z pamięci fanów nie wymazano przecież wcześniejszych historii, zatem nie wszystko można było „sprzedać” im jako nowość. Wiele rzeczy przecież już się zdarzyło na przestrzeni dziesiątek lat historii Batmana. No i wreszcie po czwarte, w związku z wyjątkowością kroku, na który zdecydowało się DC, wszystkie oczy zwrócone były na flagowe tytuły tego wydawnictwa. Z tych powodów zadanie, przed jakim stanęli Snyder i Capullo, było wyjątkowo trudne. Na szczęście udało im się stanąć na wysokości zadania i zaoferowali fanom Batmana naprawdę dobrą opowieść, w której udało się wprowadzić nowe i interesujące elementy.

Oto okazuje się mianowicie, że w Gotham od dawna działa tajna organizacja, która w znaczny sposób wpłynęła na kształt tego miasta. Powstaje pytanie, jakim cudem przez ten czas nikt nie zorientował się, że historia Gotham jest rezultatem działalności Trybunału Sów. Czy na prawdę nie było żadnych sygnałów, które mogłyby o tym świadczyć. Oczywiście, że były, ale problem polega na tym, że traktowano je jako miejską legendę, jako mit, którego nikt nie brał na poważnie. Nawet Batman, który doskonale zna różne rymowanki o Trybunale Sów, był przekonany, że to tylko wytwór ludzkiej wyobraźni. Snyder bardzo umiejętnie opisuje mechanizm kształtowania się tego mitu oraz pokazuje, że na dobrą sprawę także Batman może być traktowany jako bohater miejskiej legendy. Wprowadzając do Gotham nowego aktora Snyder wywołuje u Batmana bardzo poważny kryzys egzystencjalny. Okazuje się mianowicie, że największy detektyw na świecie przez lata swojej walki ze złem nie dostrzegł tego, że pod jego nosem działała tajna i niezwykle wpływowa organizacja.

 

tumblr_m51xhsq9Xb1r22955o1_500

 

Pomysł na wprowadzenie do Gotham organizacji, która była tu obecna na długo przed pojawianiem się Batmana, sprawdził się bardzo dobrze. Historia walki Mrocznego Rycerza z Trybunałem Sów naprawdę trzyma w napięciu. Snyder daje również próbkę swoich umiejętności wplatając do historii szereg elementów zaczerpniętych z mitów oraz legend, a Capullo tworzy dynamiczne rysunki, które doskonale podkreślają atmosferę tajemniczości i szaleństwa narastającą wraz z rozwojem tej historii. Run Snydera i Capullo został świetnie przyjęty, co sprawiło, że mają oni możliwość rozwijania swojej opowieści do dziś. Co więcej, w ramach „The New 52” stworzyli także własny wariant opowieści o początkach Batmana. Chodzi mianowicie o „Zero Year”, czyli serię która miała stać się odpowiednikiem kultowego „Year One” stworzonego przez Franka Millera. Bombastyczna historia rozpisana na dwanaście numerów również została uznana za dość udaną, choć wydaje się, że znacznie bardziej kameralny i stonowany „Year One” Millera nadal pozostaje niekwestionowanym numerem jeden, jeżeli chodzi o opowieści na temat początków Mrocznego Rycerza.

Skoro jesteśmy już przy Franku Millerze – to dobry moment, by przejść do ostatniego komiksu umieszczonego w rocznicowej publikacji. „The Dark Knight Returns” to niewątpliwie najlepszy ze wszystkich trzech komiksów, które znalazły się w tym zestawie. Napisano i powiedziano już o nim wszystko (a może i więcej), a określenia takie jak „niepowtarzalny”, „błyskotliwy”, „kultowy”, „wyjątkowy” odmieniano przy tej okazji na wszystkie możliwe sposoby. Nie ma wątpliwości, że Frank Miller stworzył opowieść, która do dziś jest jednym z najlepszych komiksów w historii tego medium. Nie jest przypadkiem, że to właśnie tę opowieść, obok np. „Watchmen” Alana Moore’a uważa się za komiks, który rozpoczął nową – mroczną – epokę w superbohaterkim świecie.

 

batman-court-of-owls-4

 

Oto podstarzały Bruce Wayne, który dawno temu wycofał się ze swej mrocznej działalności, przeżywa bardzo poważny kryzys. Najwidoczniej bardzo brakuje mu maski i peleryny, bo zaczyna podejmować coraz bardziej ryzykowne zachowania. Można wręcz stwierdzić, że szuka okazji do tego, by zginąć. Komiks otwiera sekwencja wyścigów, w których bierze udział Wayne. Z powodu niezwykle ryzykownej jazdy doprowadza on do wypadku, z którego ledwo uchodzi z życiem. Ta pierwsza scena zamknięta w ramach jednej planszy mówi więcej o kryzysie starszego człowieka, niż niejeden z komiksów o Batmanie. Jak można się domyślać, miliarder zupełnie nie radzi sobie z nową sytuacją. Nawiedzają go demony, z którymi nie może w żaden sposób walczyć. Za młodu, gdy nocami szalał po Gotham, mógł zagłuszać ich głosy walcząc bez opamiętania z różnej maści złoczyńcami. Dziś, gdy zostały mu tylko wyścigi i bezczynne noce spędzane przed ekranem telewizora, demony przejmują nad nim władzę. Kapitulacja jest tylko kwestią czasu. Wayne musi przyznać, że to Batman kontroluje jego umysł i duszę. To nie on stworzył Batmana, ale Batmana stworzył jego. Przez jakiś czas pozwolił mu myśleć, że jest inaczej, ale dziś znów po niego przyszedł. Zmusił do wyjścia z burzową noc na miasto i rzucił w wir walki z nowymi zagrożeniami, przed jakimi stoi Gotham.

Miller swoją opowieścią dokonuje dekonstrukcji szeregu mitów związanych z superbohaterami i stawia kilka fundamentalnych pytań dotyczących natury sprawiedliwości. Co więcej, poczyna sobie w całym uniwersum bardzo swobodnie opisując zdarzenia, które rzeczywiście można uznać za rewolucyjne. Pokazuje również, w jaki sposób czas odcisnął swoje piętno na innych bohaterach – i nie zawsze są to obrazy przyjemne. Wszystko to było możliwe tylko dlatego, że Miller dysponował zdecydowanie większą swobodą niż twórcy dwóch wcześniej opisanych komiksów. Przede wszystkim inaczej niż Loeb z Lee i Snyder z Capullo, Miller nie pisał swojej historii dla wydawanego co miesiąc magazynu. Dano mu możliwość tworzenia w ramach ekskluzywnej serii, którą usytuowano jednak poza głównym uniwersum, tak by jego ekstrawaganckie pomysły nie wpłynęły na ciągłość tego świata. Dzięki temu Miler w gruncie rzeczy stworzył własne, niepowtarzalne uniwersum, które rozwinął później w przyjętym zdecydowanie bardziej krytycznie „The Dark Knight Strikes Again”. Ku zaskoczeniu wielu fanów, wszystko wskazuje na to, że będzie je rozwijał dalej w trzeciej, zapowiedzianej niedawno przez DC Comics odsłonie tej historii zatytułowanej „The Dark Knight III: The Master Race”, nad którą ma pracować wspólnie z Brianem Azarello. Początek ośmiozeszytowej serii, która ma ukazywać się dwa razy w miesiącu, zapowiedziany został na jesień 2015 roku. Bez względu na krytykę, jaka spadła na Millera za „The Dark Knight Strikes Again”, wszyscy fani Batmana czekają na premierę tej serii z zapartym tchem i po cichu liczą pewnie – wbrew wszelkim przesłankom – na to, że może tym razem Miller znów pokaże na co go stać.

 

04-DKR-Superman-vs-Batman

 

Oczekiwanie na moment publikacji trzeciej części sagi Millera warto niewątpliwie umilić sobie lekturą trzech komiksów zebranych w „Batman 75th Anniversary Box Set”. Te komiksy stanowią interesujący przekrój historii o Batmanie i pozwalają zapoznać się z różnymi stylami opowiadania o jego zmaganiach ze złem. Mamy tu zatem typową opowieść napisaną według prostego schematu: wrzucamy wszystkich najważniejszych złoczyńców i pomocników Batmana do jednej historii, dodajemy tajemniczego inspiratora intrygi i zobaczymy, co z tego wyniknie. Czytając „Husha” możemy przekonać się, jak ta strategia wypada w praktyce. Po (długich) emocjach związanych z tropieniem tajemniczego szeptacza, czytelnik z przyjemnością zagłębi się w tajemniczy świat przeniknięty symbolami, mitami i działalnością tajnych stowarzyszeń. Zmagania Batmana opisane w „The Court of Owls” przypadną niewątpliwie do gustu także miłośnikom teorii spiskowych. Na deser wreszcie dostajemy opowieść, która odmieniła oblicze komiksu superbohaterskiego. „The Dark Knight Returns” to błyskotliwe studium człowieka pogrążającego się we własnym szaleństwie i sprowadzającego swoją misję do absolutnego podporządkowania się niezmiennym zasadom.

Efektowne treści poszczególnych komiksów idą w parze z interesującym, choć nie pozbawionym pewnych mankamentów, przygotowaniem edytorskim. Trzy komiksy w miękkiej oprawie mają ujednolicone graficznie okładki i zapakowane są w efektowne etui, które niewątpliwie będzie ozdobą każdej półki wypełnionej komiksami o Batmanie. Pewnym rozczarowaniem może być to, że komiksy zostały wydrukowane na papierze dość słabej jakości. Można by się spodziewać, że dla rocznicowego wydania wydawnictwo nie poskąpi środków na papier kredowy, który dodatkowo wyeksponuje graficzne walory komiksów. Poza tym rozczarowuje brak materiałów dodatkowych. Wprawdzie w każdym komiksie jakieś dodatki są, ale nie różnią się one niczym od tych, które zostały dołączone do wcześniejszych wydań. Dodatkowe, nowe materiały niewątpliwie podniosłyby wartość tego zestawu. Bez względu na te drobne mankamenty, jest on niewątpliwie wart uwagi. Dla początkujących fanów Batmana może to być niezły pakiet startowy, a dla tych bardziej zaawansowanych – atrakcyjny gadżet zdobiący półkę już i tak pewnie uginającą się pod ciężarem opowieści o Mrocznym Rycerzu.

 

p-52-2

 

Autorem artykułu jest dr Paweł Ciołkiewicz – socjolog zajmujący się analizą dyskursu i socjologią mediów. Obecnie prowadzi badania dotyczące kultury popularnej.

Korekta: Monika Banik

 

Serdeczne podziękowania dla Wydawnictwa DC Comics oraz Tmc za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 

„Batman 75th Anniversary Box Set”

Scenariusz: 1. „Batman: Hush” – Jeph Loeb; 2. „Batman: The Court of Owls” – Scott Snyder; 3. „The Dark Knight Returns” – Frank Miller
Rysunki: 1. „Batman: Hush” – Jim Lee; 2. „Batman: The Court of Owls” – Greg Capullo; 3. „The Dark Knight Returns” – Frank Miller
Kolor: 1. „Batman: Hush” – Alex Sinclair; 2. „Batman: The Court of Owls” – FCO; 3. „The Dark Knight Returns” – Lynn Varley
Wydawca: DC Comics
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *