W stronę opery gotyckiej: analiza i krytyka Batman. Detective Comics #02: Gothamski Nokturn: Akt I
Autor recenzji: MICHAŁ CHUDOLIŃSKI

Drugi tom opowieści „Gothamski Nokturn” autorstwa Rama V stanowi kontynuację ambitnego projektu redefinicji mitologii Batmana przez pryzmat gotyckiego dramatu, w którym psychologia postaci, estetyka narracji i forma graficzna współtworzą wielowarstwową opowieść o degeneracji, dziedzictwie i lęku egzystencjalnym. Choć opinie czytelników bywają podzielone — nie bez powodu — tom ten zasługuje na szczegółową analizę, jako przykład artystycznej próby przekroczenia granic konwencji superbohaterskiego komiksu.
Pretensjonalność czy stylizacja?
Jednym z najczęstszych zarzutów wobec tomu jest jego domniemana pretensjonalność. Ram V rzeczywiście nie rezygnuje z wysokiego rejestru językowego: postaci często mówią w sposób stylizowany, pełen emfazy, odniesień literackich i poetyckich metafor. Jednak warto zadać pytanie: czy jest to wada, czy raczej świadoma stylizacja wpisująca się w poetykę opery gotyckiej, którą autor konsekwentnie buduje już od pierwszego tomu?
Narracja prowadzona jest miejscami jak dramat teatralny – rozpisana na głosy, z przeplatającymi się monologami i quasi-chóralnymi komentarzami, które przypominają klasyczne tragedie. Podobnie jak u Alana Moore’a w From Hell czy u Granta Morrisona w Arkham Asylum, język staje się nie tylko narzędziem ekspozycji, ale częścią estetyki świata – chorej, dekadenckiej rzeczywistości Gotham.
„Ciężar” narracyjny a psychologia Batmana

Również drugi zarzut – o ciężkość opowieści – jest w tym kontekście zasadny, ale niekoniecznie negatywny. Komiks rezygnuje z klasycznej dynamiki kryminału czy akcji na rzecz introspekcji. Batman ukazany jest nie jako bohater działający, ale jako figurant – obserwujący, niemal bierny, dręczony przez lęki, traumy i poczucie pustki. To Bruce Wayne „po przejściach”, wyobcowany nawet w stosunku do własnej roli.
Ten ciężar ma swoją funkcję: pokazuje powolny rozkład nie tylko miasta, ale i tożsamości Batmana. Śmierć, muzyka, choroba, religia i dziedzictwo są motywami, które nie tylko go otaczają, ale i wewnętrznie paraliżują. Gotham przestaje być miejscem zbrodni, a staje się niemal autonomicznym bytem – „ciałem” z własną pamięcią, historią i bólem.
Batman jako figura literacka: konteksty i dialogi międzyautorowe
Ram V w Gothamskim Nokturnie nie tylko pisze komiks — on go komponuje, operując środkami rodem z literatury wysokiej: długimi monologami wewnętrznymi, symboliczną strukturą i aluzjami do klasycznej tragedii. Nieprzypadkowo wątek muzyki przewija się przez całość niczym refren – to nie tylko tło estetyczne, ale też koncepcyjna rama opowieści. Gotham brzmi jak operowy requiem, a Batman staje się jego solistą – samotnym, tragicznym głosem.
To podejście literackie stawia Rama V w jednym szeregu z kilkoma innymi autorami, którzy próbowali zinterpretować Batmana na nowo, każdorazowo z innego punktu widzenia. Porównanie z nimi pozwala zrozumieć, czym „Gothamski Nokturn” jest, a czym nie jest.
Grant Morrison – Batman jako mit
Dla Morrisona Batman to archetyp, mit w ciągłym odtwarzaniu, figura ponadczasowa. W jego narracjach (Batman R.I.P., Batman & Robin, The Return of Bruce Wayne) Bruce Wayne przekracza śmierć, czas i tożsamość. Morrison traktuje uniwersum Batmana jak wielką, wspólną mitologię, w której każda historia – nawet najbardziej szalona – ma swoje miejsce. Jego podejście łączy meta-komentarz z psychodelią, ale zawsze z poczuciem, że Batman to idea, która nie umiera.
U Rama V natomiast mamy coś zupełnie innego: Batman jako złamany człowiek. To figura tragiczna, bardziej z Szekspira niż z mitów greckich. Bruce Wayne nie przezwycięża traumy – on w niej tkwi, pozwala jej się pożerać. Gdzie Morrison buduje mit, Ram V ten mit rozbiera – na kawałki, na echo, na smutek i ciężar.
Tom King – Batman jako trauma i intymność
Tom King w swoim wieloletnim runie (I Am Gotham, The War of Jokes and Riddles, City of Bane) także portretuje Batmana jako człowieka wewnętrznie rozdartego. Ale czyni to przez minimalizm i emocjonalną intymność. Jego Batman milczy, kocha, cierpi, powtarza swoje błędy. Centralnym tematem jest samotność i potrzeba miłości, a struktura fabularna często przypomina literackie opowiadania – zamknięte, refleksyjne, oszczędne.
Ram V idzie w odwrotną stronę: zamiast intymności mamy barokowy rozmach, a zamiast ciszy – chóralne lamenty. To dwa różne języki mówienia o tym samym bólu: King szepcze, Ram V śpiewa arię.

Scott Snyder – Batman jako struktura miasta
Snyder (szczególnie w Court of Owls i Zero Year) traktuje Gotham jako żywy organizm, niemal labirynt, który pochłania Bruce’a i zmusza go do redefinicji samego siebie. Snyderowy Batman to detektyw, wojownik, ale i eksplorator urbanistycznego horroru – walczący z ukrytym „ciałem miasta”, które skrywa tajemnice starsze niż on sam.
U Rama V ten koncept zostaje przekształcony i przeniesiony w metafizyczną sferę: Gotham staje się nie tylko miejscem, ale niemal duchowym przeciwnikiem. W „Gothamskim Nokturnie” nie chodzi o sekrety elity (jak u Snydera), lecz o chorobę dziedziczenia, o śpiew przeszłości, który przenika ulice jak zarażony wiatr. Snyder był blisko thrillera i horroru, Ram V wchodzi już w obszary filozoficznego gotyku.
Ram V – Batman jako postać dekadencka
Na tle powyższych twórców Ram V jawi się jako autor najbardziej literacki, ale też najbardziej dekadencki. Jego Batman nie walczy z przestępczością, lecz z lękiem przed tym, że jego istnienie nie ma już znaczenia. Bohater nie ewoluuje — on się rozpuszcza. To Batman z końca epoki, figura przypominająca bohaterów Thomasa Manna czy Dostojewskiego: wewnętrznie sparaliżowana, ale nadal poszukująca sensu.
W tym sensie Ram V może być postrzegany jako kontynuator narracji gotyckiej w literackim znaczeniu tego terminu: nie jako estetyki horroru, lecz jako opowieści o schyłku, melancholii, degeneracji struktur społecznych i psychicznych.
Wizualna mozaika: problem czy wartość?
Najbardziej kontrowersyjny aspekt tomu to bez wątpienia zmienność artystów. W jednej publikacji spotykają się m.in. Rafael Albuquerque, Ivan Reis i Danny – twórcy o bardzo odmiennych stylach. To zaburza spójność wizualną, co dla części czytelników może być irytujące, szczególnie w kontekście historii tak symbolicznej i nastrojowej.
Z drugiej strony, ta fragmentaryczność obrazu może być czytana jako estetyczna metafora rozpadu: zmieniające się style odzwierciedlają podzieloną, popękaną tożsamość Gotham i jego bohaterów. Zwłaszcza w sekwencjach snów czy retrospekcji zmiana stylu graficznego działa na korzyść fabuły — podkreślając granice między jawą, pamięcią i urojeniem.
Między nadzieją a degeneracją
Mimo że „Gothamski Nokturn” może się jawić jako projekt momentami zbyt ambitny, zagrażający samemu sobie przez nadmiar symboli i złożoności, nie sposób odmówić mu oryginalności i literackich ambicji. W świecie, gdzie wiele tytułów z Batmanem popada w powtarzalność lub nostalgię, Ram V próbuje opowiedzieć coś nowego — niekoniecznie łatwego, ale głęboko zakorzenionego w mitologii postaci i miasta.
Czy mu się to udaje? Niekiedy — nie. Są fragmenty, które brzmią zbyt górnolotnie lub niepotrzebnie przeciągają wątki poboczne. Ale są też momenty, które wybrzmiewają z siłą rzadko spotykaną w mainstreamowych komiksach: refleksje nad dziedziczeniem win, nad społeczną pamięcią Gotham, nad sensem trwania Batmana jako symbolu.

Tom drugi „Gothamskiego Nokturnu” nie jest lekturą łatwą, ale nie miał nią być. Ram V tworzy komiks, który bardziej przypomina gotycki poemat czy dramat metafizyczny niż klasyczną opowieść o Mrocznym Rycerzu. Choć można wskazać na jego nadmiarowość, patos i brak narracyjnej dyscypliny, to nie sposób odmówić mu odwagi artystycznej i głębi tematycznej.
Dla jednych będzie to przykład przesadnej, „pretensjonalnej” dekonstrukcji Batmana. Dla innych — fascynująca próba ukazania bohatera jako figurę tragiczną, uwikłaną w historię własnego miasta niczym antyczny heros. I być może o to właśnie chodziło.
W Gothamskim Nokturnie: Akcie I Ram V sięga po postać Batmana nie jako superbohatera, lecz jako figury metafizycznej — znaku rozpadu, cierpienia i pamięci. W przeciwieństwie do autorów takich jak Snyder, Morrison czy King, dla których Batman jest odpowiednio: strażnikiem tajemnicy miasta, wiecznym archetypem czy zranionym mężczyzną szukającym miłości, Ram V rysuje Bruce’a Wayne’a jako melancholijną formę obecności – niemal duchową, prawie nieobecną.
Jego Batman to nie wojownik ani detektyw, lecz nosiciel tonu — tonacji smutku, żałoby, dekadencji. Gotham nie jest tu areną zbrodni, lecz sceną, na której rozgrywa się misterium śmierci. Nie tyle śmierci ciała, co śmierci znaczenia. Dziedzictwo Wayne’ów, historia miasta, pamięć ofiar — wszystko zdaje się rozkładać, gnić pod ciężarem własnej symboliki. Batman nie walczy z przestępczością — walczy z narracją, która traci sens.
Ta dekonstrukcja Batmana ma coś z estetyki modernistycznej: jak u Kafki czy Becketta, bohater nie tyle rozwiązuje zagadki, co utyka w gęstwinie języka i symboli. Narracja gubi się w sobie, niekiedy świadomie — jakby chciała pokazać, że każda opowieść o Gotham w końcu zawraca w stronę samego Gotham. Miasto staje się labiryntem egzystencjalnym, w którym historia, przemoc i pamięć tworzą echo nie do wyciszenia.
To echo jest muzyką — ale muzyką żałobną. Operowość Gothamskiego Nokturnu nie polega tylko na teatralności, lecz na strukturze: to komiks-kompozycja, z motywami przewodnimi, powrotami, crescendami i momentami ciszy. I jak w dobrej operze — emocje są tu wyrażane z pełną świadomością przesady, ale nigdy bez treści.
Ostatecznie Ram V daje nam Batmana jako memento – przypomnienie nie tylko o przemijaniu bohatera, ale też o przemijaniu mitu, narracji, języka. Jego Batman nie jest triumfujący. Jest pogodzony — z tym, że nie ocali świata, ani nawet miasta, być może nawet siebie. Ale mimo wszystko – trwa.
I może właśnie w tym tkwi największa siła tej opowieści: w pokazaniu, że nawet najbardziej pretensjonalna forma może nieść autentyczny smutek, a nawet najcięższa historia może opowiadać o rzeczywistości, której coraz bardziej się boimy – o rzeczywistości, w której nie wiemy już, kim są nasi bohaterowie, i po co jeszcze mają istnieć.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Batman Detective Comics. Gothamski Nokturn: Akt I. Tom 2. Scen. Ram V, S. Spurrier . Rys. I. Reis, D. Miki . Egmont 2024.