Batman futurystyczny

Jakub Baran, student filozofii na UJ. Zajmuje się transhumanizmem, mitem heroicznym (również w popkulturze), amerykańskim snem i myślą lewicową.

Batmobil czy mobile suit? Dlaczego jedynym ratunkiem dla Batmana jest mech bojowy.

 Batman Beyond. Autor: Brent McKee.

Batman się zestarzał. W ostatniej scenie filmu Mroczny Rycerz powstaje widzimy go spędzającego miesiąc miodowy z Catwoman gdzieś na południu Europy, w najpopularniejszym regionie wypoczynkowym dla bogatych emerytów z całego świata. To, że emerytura Bruce’a Wayne’a jest w pełni zasłużona, widać było już wcześniej. Realia giełdy okazały się być ponad jego możliwości – o czym dobrze wiedział również zarząd Wayne Corp – odziedziczona po ojcu fortuna nie może się równać żywiołowi spekulacji. Podobnie główny antagonista, Bane, jest już z innej epoki. Batman, detektyw w stylu noir, nie może się równać z obdarzoną nadludzką siłą hybrydą (i nawet jeżeli twórcy filmu zrezygnowali z pomp wtłaczających venom, to i tak Bane wygląda jak człowiek-maszyna).

Scena, w której Bane łamie Batmanowi kręgosłup – zdobywając tym samym zaszczytny tytuł człowieka, który – jako jedyny! – złamał Nietoperza („The Man who Broke the Bat”), nie pozostawia wątpliwości kto jest górą. Bane posługuje się inżynierią społeczną na równi z cyberterroryzmem, dosłownie jednym palcem jest w stanie sparaliżować Wall Street – prawdziwe źródło siły Bruce’a Wayne’a. I, co równie ważne, potrafi w pełni wykorzystać maszyny wojenne Wayne Tech, które dla Batmana są jedynie gadżetem. Nic dziwnego, że jako jedyny jest w stanie dorównać inteligencją najlepszemu detektywowi na świecie. Problem w tym, że oprócz intelektu, Batman nie jest w stanie przeciwstawić mu nic więcej. Ze złamanym kręgosłupem można co najwyżej jechać do sanatorium. Cały Mroczny Rycerz Powstaje jest zresztą filmem spod znaku rehabilitacji.

Autor: Brent McKee.

 Jeżeli Batman postanowi wrócić – a taka jest natura superbohatera – to obawiam się, że nie będzie w stanie stawić czoła wyzwaniom nowych czasów. Bomby wodorowe, spekulacje giełdowe, rewolucje i hybrydy naszprycowane venomem, to nie to samo, co staromodni przestępcy –psychopaci, maniacy łamigłówek i kryminalistki w lateksie. Przykro mi, Batmana trzeba wymienić na lepszy model.

Jaki może być ratunek dla emeryta? Z pomocą może przyjść rozwiązanie proponowane przez Japończyków, którzy borykają się przecież z problemem starzejącego się społeczeństwa. Każdy obywatel może za równowartość ok. 600 zł za miesiąc wynająć egzoszkielet, którego koszt w znacznym stopniu pokryje ubezpieczenie zdrowotne. Staruszki wspomagane mechanicznymi kończynami, które jedną ręką podnoszą ogromne ciężary? Do 2015 r. tak ma wyglądać znaczna część japońskich seniorów (nie mówiąc już o salowych, rolnikach, robotnikach fizycznych, i oddziałach ratunkowych, dla których przygotowuje się podobne rozwiązania). Niedługo Japonia nie będzie potrzebować superbohaterów, wystarczą emeryci w kombinezonach. Nic dziwnego, że już teraz przed Godzillą nie bronią ich herosi a wielkie mechy bojowe, których egzoszkielet jest po prostu wersją domową.

Jeżeli więc Batman ma się pojawić w kolejnej serii, to kevlarowy pancerz i nieodłączną pelerynę musi zamienić na egzoszkielet (najlepiej z jet-packiem), a miotacz lin i rzutki na działko Gatlinga. W ostateczności, jeżeli peleryna i trykoty są nieodłączną częścią jego scenicznej kreacji, to z Batmobila powinien przesiąść się do mobile suit – wielkiej maszyny kroczącej.

Tak naprawdę Christopher Nolan już to zrobił. Batmobil (model Tumbler) przestał wreszcie wyglądać jak stuningowana limuzyna, stał się machiną wojenną z prawdziwego zdarzenia. Niestety wciąż działa jak limuzyna: przywozi gwiazdę wieczoru na miejsce gdzie odbywa się show. Nietrudno sobie jednak wyobrazić, że, skoro Batmobil może skręcać we wszystkich kierunkach i zmieniać się (przynajmniej w części) w motocykl, to równie dobrze może transformować się w robota.

4

Dopiero taka maszyna może wyrównać szanse między Batmanem a Banem, stanowiąc swoisty Bane-buster. Takiego podejścia powinien nauczyć się Bruce Wayne od Tony’ego Starka. Ten ostatni w starciu z jedną z najsilniejszych istot w uniwersum Marvela, Hulkiem, nie mógł się zdać ani na swój kostium, ani na ponadprzeciętną inteligencję. Jego tajną bronią okazał się Hulk-buster, wielki mech z napędem rakietowym zdolny pokonać zielonego giganta. Jest to niezwykle ważna lekcja: jeżeli brakuje ci siły, nie szukaj jej w sobie – po prostu zamontuj dodatkowe wspomaganie.

Oczywiście nikt nie mówi, że Batman ma się stać drugim Iron-Manem. To raczej Człowiek z Żelaza (Człowiek Żelazko?) wydaje się być odpowiedzią Marvela na Człowieka Nietoperza (patrz tekst Michała Wolskiego Batman dla każdego… o różnych „podróbkach” Batmana), hiperbolizacją jego cech. Jednak dzięki temu Tony Stark jest w stanie osiągnąć to, czego Wayne zrobić nie może. Zamiast, jak Wayne, łożyć miejskie sierocińce, Stark tworzy źródło darmowej energii dla całej ludzkości. Zamiast nieudanych związków, zalicza serię miłosnych podbojów. Wreszcie zamiast być Mrocznym Rycerza stojącym na straży Gotham City, staje się maszyną wojenną będąca gwarantem światowego pokoju.

Jeżeli Batman koniecznie nie chce brać przykładu z Iron Mana, wystarczy ktoś z własnego uniwersum. Afrykański odpowiednik Bruce’a Wayne’a, pochodzący z Kongo David Zavimbe, który wciela się w Batwinga, nie stroni od nowoczesnych technologii. Jego bat-suit to zbroja z prawdziwego zdarzenia, którą w razie potrzeby można upgrade’ować do mecha bojowego. Batwing stanowi potwierdzenie obiegowej opinii, że źródłem mocy superbohatera może być trauma – im większa, tym lepiej. Bruce Wayne po śmierci rodziców (umówmy się – dosyć humanitarnej) zostaje jedynym dziedzicem gigantycznej fortuny i żyje jak książę mając mnóstwo czasu na pracę. Zavimba nie miał tyle szczęścia. Kiedy jego rodzice umierają na AIDS, on sam – razem z młodszym bratem – trafia do organizacji terrorystycznej, rekrutujących młodocianych żołnierzy. Szybko staje się maszyną do zabijania i dopiero kiedy jego oczach młodszy brat zostaje zaszlachtowany maczetą zrywa z dotychczasowym życiem. Po osiągnięciu pełnoletności – i paru wyskokach jako samozwańczy vigilante – wstępuje do policji. Tam spotyka Batmana, i po przejęciu jego technologii, staje się superbohaterem.

5

Jak widać dzieci z afrykańskiej biedoty nie tylko mają mocniejszą psychikę ale również lepszy sprzęt. Inna sprawa, że problemy Trzeciego Świata znacznie przerastają mafijne porachunki w Gotham City – wymagają więc bardziej zaawansowanych środków. Kiedy jednak te prawdziwe problemy w postaci buntu mas w końcu dotykają Gotham, Człowiek Nietoperz uzbrojony w traumę i gadżety na niewiele się zdaje. Otwarcie się na technologię jest jednocześnie otwarciem na świat. Batman musi wyjść z roli lokalnego bohatera i rozszerzyć zakres swoich działań poza Gotham. Już w Mrocznym Rycerzu zmuszony był udać się z karkołomną misją do Hong Kongu. Powiem to raz jeszcze, globalne problemy wymagają zaawansowanych metod walki.

Jednym słowem, Mroczny Rycerz musi wyjść na światło dzienne. Tym samym musi zmienić się również jego sposób działania. Dotychczas pojawiał się tam, gdzie Amerykański Sen przeradzał się w nocny koszmar. Batman pełnił rolę superego, w jego przerażającej postaci, polując w nocy na wszystko to, co Ameryce nie mieści się w głowie, działając w ramach mechanizmu wyparcia. Nic dziwnego, że jego wszyscy najwięksi przeciwnicy trafiali nie do więzienia – gdzie należałoby ich uznać za problem – ale do szpitala psychiatrycznego. Dzięki temu z nadejściem dnia Gotham City może wrócić do zdrowia, udając, że nic się nie wydarzyło. Wystarczy spojrzeć na przykład Dwóch Twarzy, który, pokonany, zostaje wywyższony przez Batmana jako bohater. Wszystko po to, by utrzymać polityczne status quo (nic więc dziwnego, że obywatele Gotham wsparli rewolucję Bane’a, skoro rzekoma demokracja, w której żyli, została ufundowana na kłamstwie).

Autor: Dustin Nguyen.

 Tony Stark jest niewiele lepszy. Jego działania cechuje interpasywność, czyli robienie wszystkiego, byleby tylko nic się nie zmieniło. Walczy z terrorystami w Afganistanie, mimo że wojnę rozpętały jastrzębie z Waszyngtonu. Próbuje pokonać międzynarodowego złoczyńcę, którego stworzyły amerykańskie media (wraz korporacją produkującą super-żołnierzy); wreszcie tworzy broń ostateczną – Iron Mana, dzięki której może wymusić pokój w każdym miejscu na ziemi (taką samą funkcję miała pełnić bomba atomowa), sam będąc handlarzem bronią, który napędza wyścig zbrojeń. Wszystko po to, żeby odsunąć uwagę od źródła konfliktów, zamiast faktycznie je zażegnać. Jeżeli więc Batman działa zgodnie z zasadą wyparcia, to Iron Man jest przykładem projekcji– przeniesienia energii psychicznej w inne miejsce (w tym przypadku za ocean), żeby oddalić od siebie prawdziwe problemy.

Wydaje się, że to największe wyzwanie, jakie stoi przed nowym Batmanem – zamiast pełnić rolę mechanizmu obronnego amerykańskiej psyche, powinien stanąć oko w oko z tym, co wyparte. Wprawdzie power suit – jak widać na przykładzie Iron Mana – może do tego nie wystarczyć, ale z pewnością będzie niezbędny. Co komu po moralnym kręgosłupie, jeżeli prawdziwy zostanie złamany?

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

3 thoughts on “Batman futurystyczny”

  1. יצחק בן-אב

    „amerykańskim snem i myślą lewicową”

    mam rozumieć, że autor ma wgląd w amerykański sen i per analogiam równie dosłownie w lewicowe myśli?

  2. „Nie trudno sobie jednak wyobrazić, że skoro Batmobil może skręcać we wszystkich kierunkach” – huh, jak mój rower!

Pozostaw odpowiedź Gamart Cancel Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *