Batman/Teenage Mutant Ninja Turtles Vol. 1-2

Crossovery w przypadku komiksów superbohaterskich rzadko kiedy służą czemuś więcej niż raczej prostej (a często po prostu prostackiej) nawalance i możliwości spełnienia fantazji fanów zastanawiających się, który  z bohaterów należących do dwóch różnych wydawnictw czy uniwersów jest silniejszy. Z drugiej strony, DC w ostatnim czasie wydało kilka tomów crossoverów, które okazały się wykraczać poza ten prosty schemat (Batman/The Shadow oraz DC Meets Looney Tunes), więc trudno było powiedzieć, czego do końca spodziewać się po dwóch tomach Batman/Teenage Mutant Ninja Turtles.

Założenia wyjściowe obu części są niemal identyczne. Za pomocą bramy międzywymiarowej do świata jednej z franczyz (w I do Gotham, w II do Nowego Jorku) przedostaje się złoczyńca należący do tego drugiego uniwersum, a żeby go powstrzymać, Batman i Żółwie muszą połączyć siły. Można powiedzieć, że poza tym i stylem graficznym obu części, podobieństwa się kończą – pomimo tego, że głównym scenarzystą w obu przypadkach jest James Tynion IV, to pod względem fabularnym i szeroko pojętego sposobu prowadzenia akcji między oboma tomami istnieje niewytłumaczalna różnica jakościowa.

W pierwszym tomie nacisk położony jest na wzajemne oswajanie się żółwi z Batmanem – zanim bohaterowie zrozumieją, że mają wspólnego wroga, to ścierają się w walce, która pokazuje, że są dla siebie godnymi przeciwnikami. Bijatyka jest satysfakcjonująca, a dialogi pochodzących z dwóch światów i całkowicie odmiennych mentalności przeciwników przywołują na twarz szeroki uśmiech – zestawienie poważnego i trzeźwo myślącego Batmana z rozbrykanymi i raczej beztroskimi żółwiami wypada zaskakująco dobrze. Co więcej, Tynionowi IV udaje się nie przesadzić z „fajnością” ich interakcji, równocześnie rozwijając przynajmniej częściowo poważną fabułę niemal aż do finału tomu. Scenarzysta podkreśla, czym jest bohaterstwo i co różni naszych bohaterów od ich przeciwników – uwypukla podobieństwa tkwiące głęboko w Nietoperzu i Żółwiach, wskazując między innymi na kwestię posiadania i ochrony rodziny. A później czytelnik dochodzi do przeładowanego i przerysowanego finału – dochodzi do ostatecznego starcia ze Shredderem, ale tuż po tym, jak udało mu się zmutować złoczyńców zamkniętych w Arkham w zwierzęce hybrydy (Joker-wąż, Bane-słoń, Pingwin-…pingwin). Z jednej strony graficznie to godny podziwu wybryk Freddiego Williamsa i niesamowity sposób na zakończenie tego zakręconego tomu, ale z drugiej odbiera on walce z nemezis Żółwi jakąkolwiek powagę, a cała galeria najważniejszych przeciwników Batmana zostaje sprowadzona do roli chłopców do bicia, którym nie warto poświęcać więcej niż kilka kadrów.

Mimo że za drugi tom odpowiada ten sam scenarzysta co za poprzedni, to jakość fabuły spada do poziomu najlichszych crossoverów Marvela. Zaczyna się od wydumanego zawiązania akcji, która doprowadza do podróży międzywymiarowej. Donatello nagle nie umie walczyć i uznaje, że łamiąc wszelkie zasady bezpieczeństwa i rozsądku, poszuka rady u Batmana. Oczywiście, wszystko idzie nie tak, a do świata Żółwi trafia Bane, który w świecie bez prawdziwego przeciwnika (Shredder tkwi w więzieniu) z łatwością podbija Klan Stopy i z pomocą porwanego naukowca zaczyna destylować olbrzymie ilości venomu. Batman wraz z Damianem, korzystając z „niemożliwej do stworzenia maszyny”, udają się do świata Żółwi, by pomóc im pokonać Bane’a. I całość, niestety, w większości wypada tak głupio i przerysowanie, jak brzmi. Owszem, widać pewne przebłyski nadziei, kiedy Tynion nawiązuje do poziomu pierwszego tomu, wychodzi mu trochę żartów i parę dialogów, ale patrząc całościowo, to ta odsłona Batmana & TMNT zawodzi przynajmniej z kilku powodów. Poza mierną fabułą scenarzysta poległ również w kwestii wątków pobocznych. Wątpliwości Donatello dotyczące jego przydatności, a także wynikające z tego późniejsze korzystanie z venomu oraz pełna testosteronu rywalizacja między Raphaelem a Damianem nie wypadają przekonująco, a momentami prezentują się wręcz żenująco. Wspomniane wyżej postaci są jednowymiarowe, a ich odzywki czy przemyślenia mogłyby równie dobrze wyjść z generatora losowych cytatów. Można się także zżymać na to, jak potraktowany przez scenarzystę został mistrz Splinter czy Shredder. Poza tym całości brakuje płynności – przez większość czasu czytelnik śledzi albo oderwane od siebie wydarzenia (głównie sceny bijatyk w różnorakich konfiguracjach) albo nadmiernie rozbudowane ekspozycje w postaci zasłaniających większą część strony dymków. Chyba największym grzechem tego tomu, który już od samego początku sugeruje, że będzie jechał po bandzie, żeby pokazać efektowne walki i sceny akcji, jest raczej nudny, przewidywalny i niespecjalnie ekscytujący finał, podczas którego Bane dostaje łupnia. Pewnie, graficznie wygląda (jak większość obu tomów) raczej ok, ale nie wzbudza żadnych większych emocji – wiadomo, co się stanie, wiadomo, czego się spodziewać, wiadomo już, że Tynion nie jest w stanie czytelnika niczym tutaj zaskoczyć. Tak oto crossover, którego głównym celem wydawało się sprawiać frajdę, kończy się nudnym mordobiciem.

Trudno jednak odmówić komplementów za konsekwentnie atrakcyjny (choć zdecydowanie nie-batmanowy) styl graficzny Freddiemu Williamsowi. W przeciwieństwie do scenarzysty Williams nie schodzi w żadnym momencie poniżej pewnego niezłego poziomu, a zdarzają mu się kadry naprawdę zachwycające. Trzeba oczywiście wziąć poprawkę na przerysowanie, a czasami prawie karykaturalność ujęć czy postaci – ale to wszystko mieści się w konwencji: „Batman i Żółwie Ninja wspólnie leją złoczyńców”.

Ostatecznie dwa tomy wspólnych przygód TMNT i Batmana zostawiają czytelnika z mieszanymi uczuciami, ale przede wszystkim z poczuciem rozczarowania. Pierwszy tom w wykonaniu Tyniona i spółki pokazał, że może to być coś więcej niż kolejny średni crossover oparty na prężeniu mięśni i nawalance – drugi niestety sprowadził odbiorców na ziemię.

Autorem powyższego artykułu jest Bartłomiej Łopatka – filolog francusko-angielski, fan fantastyki, Batmana, Gwiezdnych Wojen i Rona Swansona. W wolnych chwilach udaje, że jest programistą.

Korekta: Marcin Andrys

Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa DC Comics oraz księgarni Jak wam się podoba / As You Like it za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Tytuł: „Batman/Teenage Mutant Ninja Turtles Vol. I

Scenariusz: James Tynion IV

Rysunki: Freddie Williams

Tusz: Freddie Williams

Kolory: Jeremy Colwell

Okładka: Freddie Williams

Wydawnictwo: DC

Data wydania: 04.07.2018 r.

Druk: kolor

Oprawa: twarda ze skrzydełkami

Format: 167×255 mm

Stron: 256

Cena: 39,99 $

Tytuł: „Batman/Teenage Mutant Ninja Turtles Vol. II

Scenariusz: James Tynion IV, Ryan Ferrier

Rysunki: Freddie Williams

Tusz: Freddie Williams

Kolory: Jeremy Colwell

Okładka: Freddie Williams, Jeremy Collwell

Wydawnictwo: DC

Data wydania: 14.08.2018 r.

Druk: kolor

Oprawa: twarda ze skrzydełkami

Format: 167×255 mm

Stron: 160

Cena: 24,99 $

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *