MIT GENEZY, MIT WYPARCIA
Autor recenzji: MICHAŁ CHUDOLIŃSKI

W Gotham. Rok pierwszy Tom King dokonuje aktu narracyjnej archeologii. Wchodząc w głąb mitologii Batmana, nie tyle ją rekonstruuje, co świadomie demaskuje, pokazując nie narodziny bohatera, lecz moment, w którym struktura zła zakorzeniła się w tkance miasta. To nie opowieść o śmierci rodziców Bruce’a Wayne’a. To opowieść o śmierci niewinności jako konceptu. Gotham – w tej wersji – nie zostało zepsute. Gotham zawsze było zbrodnią, która dopiero musiała znaleźć swoje imię.
Narratologia zbrodni: detektyw jako świadek mitu
Slam Bradley nie jest tu tylko protagonistą. Jest narratorem, uczestnikiem i mimowolnym kreatorem opowieści, którą przekazuje niczym oralną legendę. King buduje strukturę mise en abyme – opowieści w opowieści – gdzie głos Bradleya staje się niemal quasi-evangelią zbrodniczych narodzin Gotham. Detektyw noir w klasycznym rozumieniu (Hammett, Chandler, Cain) to figura epistemologiczna – poszukiwacz prawdy, która nie daje zbawienia. Bradley spełnia ten archetyp, ale u Kinga przyjmuje rolę kronikarza upadku, czegoś pomiędzy Kafkowskim Józefem K. a współczesnym Hiobem.
W tej konfiguracji Gotham nie jest miastem – jest tekstem. A tekst ten, jak pisał Paul Ricoeur, trzeba nie tyle przeczytać, co przesłuchać – wychwycić jego pęknięcia, przemilczenia, zgrzyty, które układają się w dramat społecznego wyparcia.
Mitologia Batmana jako struktura genealogiczna: przemieszczenia i tabu

Sugestia, że Batman mógłby mieć afroamerykańskie korzenie – poprzez seksualną relację Constance Wayne i Slam Bradleya – nie jest tylko odważnym plot twistem. To dekonstrukcja mitu „czystości” rodu Wayne’ów, który przez dekady był przedstawiany jako biała, filantropijna arystokracja. Mit genezy Batmana opierał się zawsze na modelu dziedziczenia: trauma – obowiązek – mściciel. King dokonuje radykalnej zmiany: trauma staje się dziedzictwem klasy, nie jednostki.
W logice Lévi-Straussa, mit to mechanizm radzenia sobie z nierozwiązywalnym konfliktem – w tym przypadku: z konfliktem między bogactwem a odpowiedzialnością, między bielą a winą, między porządkiem a przemocą. Gdy King sugeruje, że Slam – prywatny detektyw z niższej warstwy społecznej – może być przodkiem Batmana, przesuwa ciężar mitu: z elitarnego bohatera na produkt klasy społecznej, która sama w sobie jest zbrodnią.
Semiotyka przestrzeni: Crime Alley jako topos upadku
Zmiana genezy Crime Alley – z przypadkowej uliczki doświadczonej przez los, na miejsce zbudowane na zbrodni i hipokryzji – to akt czysto ideologiczny. Michel Foucault pisał o „heterotopiach” – przestrzeniach innego rodzaju, w których odbija się struktura władzy. Crime Alley u Kinga staje się właśnie takim miejscem – heterotopią nie-pamięci, symboliczną raną, którą system próbuje zakryć narracją o przypadkowym akcie przemocy.
Ale przemoc w tym świecie nie jest przypadkiem – jest produktem. Crime Alley to miejsce, które nie powstało, bo ktoś został tam zabity. Powstało, bo wcześniej ktoś inny został skazany na życie bez wyboru. King pisze więc nie tyle historię Gotham, co historię wyparcia przemocy klasowej i rasowej, która później zrodziła mityczne figury porządku.
Gatunek jako język ideologii: noir w służbie dekonstrukcji
Forma noir nie jest w tej opowieści tylko estetyką – to język polityczny. Klasyczny noir od zawsze służył do opowiadania o kryzysie męskości, moralności, zaufania społecznego. Ale u Kinga noir przechodzi mutację – z narracji detektywistycznej w post-noir, który kwestionuje nawet samą możliwość dojścia do prawdy. Gdy Bradley myśli, że zbliża się do rozwiązania, zbliża się tylko do kolejnego poziomu kłamstwa.

Phil Hester i Jordie Bellaire wspierają tę dekonstrukcję wizualnie. Hester operuje niekompletną kreską, tworząc świat, który wygląda jakby miał się zaraz rozpaść. Perspektywy są niestabilne, twarze poszarpane, przestrzenie niedookreślone. Bellaire natomiast używa koloru jak języka emocji – nie oddaje realiów, lecz stan świadomości bohatera. Kolor nie reprezentuje, lecz komentuje.
Black Label jako przestrzeń mitologicznej transgresji
Warto podkreślić kontekst edytorski: Black Label jako imprint umożliwia Kingowi przekroczenie granic uniwersum DC bez lęku przed „korektą continuity”. Ale to także znak czasów – dziś mitologia superbohaterska nie służy już do podtrzymywania ładu, ale do jego demontażu. Gotham. Rok pierwszy nie jest więc opowieścią o przeszłości – to projekcja nieświadomego kultury, która próbuje zrozumieć, jak doszło do tego, że potrzebujemy Batmana.
Gotham jako przedsionek piekła
Tom King, Hester i Bellaire stworzyli dzieło, które funkcjonuje jednocześnie jako noir, mit, traktat społeczny i akt psychologicznego autopsji miasta. To nie kolejna wariacja na temat Batmana. To dezintegracja mitu, który mówił, że jeden człowiek może naprawić świat.

Gotham. Rok pierwszy pokazuje, że świat jest niemożliwy do naprawienia, dopóki jego struktura opiera się na kłamstwie o własnym początku.
To Gotham nie jest początkiem Batmana. To Gotham jest końcem złudzenia, że Batman może wystarczyć.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Gotham. Rok pierwszy. Scen. T. King. Rys. P. Hester. Egmont 2024.