Między ilustracją a interpretacją: przeciętność adaptacyjna komiksowej Opowieści wigilijnej
Autor recenzji: MICHAŁ CHUDOLIŃSKI

Adaptacja komiksowa Opowieści wigilijnej, wydana przez Egmont, podejmuje się przeniesienia jednego z najważniejszych tekstów kanonu literatury brytyjskiej do formy przystępnej współczesnemu czytelnikowi, potencjalnie młodszemu odbiorcy lub osobie spoza kręgu literackich klasyków. Mimo trafności wyboru tekstu źródłowego – uniwersalnego, symbolicznego i zrozumiałego w każdej epoce – sama adaptacja nie tylko nie dorasta do potencjału dzieła Dickensa, ale też nie potrafi wykorzystać unikalnych możliwości, jakie oferuje medium komiksowe.
Redukcja wielowymiarowości
O ile literacki pierwowzór Dickensa operuje na wielu poziomach – społecznym, psychologicznym, duchowym – o tyle omawiana adaptacja komiksowa sprowadza Opowieść wigilijną do linearnego przekazu fabularnego. Przekaz ten, choć zachowuje kluczowe wątki (scrooge’owska przemiana, trzej duchowie, odkupienie), zostaje zredukowany do ilustracyjnego ciągu scen, które nie pogłębiają znaczeń, lecz je mechanicznie przedstawiają.

Niepokoi szczególnie sposób, w jaki adaptacja traktuje metaforyczność i symbolikę oryginału. Duchy – figury wyobrażeniowe, pełne ambiwalencji i często mrocznego podtekstu – zostają tu uproszczone do funkcji „narratorów zjawisk”, niemal dydaktycznych przewodników. Ich obecność nie zostaje pogłębiona wizualnie – nie budują nastroju grozy ani transcendencji, są za to wpisane w konwencjonalny realizm graficzny, pozbawiony środków ekspresji typowych dla reprezentacji snu, traumy czy mistycznego przebudzenia.
Monotonia formalna
Najpoważniejszym zarzutem wobec tej adaptacji jest jednak niewykorzystanie narracyjnych możliwości komiksu jako medium. Struktura kadrowa pozostaje przez większość opowieści jednolita: niemal wyłącznie prostokątne panele o jednakowych proporcjach, uporządkowane w przewidywalnych siatkach. Komiks nie operuje zmianą rytmu, nie wykorzystuje ciszy (np. plansz bez tekstu) jako środka wyrazu, nie eksploruje napięcia między obrazem a słowem. Brakuje dramaturgicznych pauz, kontrastów formalnych, które mogłyby wspierać lub wręcz pogłębiać emocjonalny wymiar opowieści.

Szczególnie rażące jest to w sekwencjach kluczowych, jak wizja przyszłości czy moment samopoznania Scrooge’a. W literackim oryginale są to fragmenty nacechowane silnym napięciem – tekst stopniowo wprowadza nastrój niepokoju, osaczenia, egzystencjalnej pustki. W komiksie wszystko rozgrywa się w tym samym rytmie: panel po panelu, scena po scenie, bez różnicowania narracyjnego ani estetycznego.
Graficzna konwencja i estetyka zachowawcza
Warstwa ilustracyjna komiksu pozostaje poprawna, ale wysoce konwencjonalna. Postaci są realistyczne, ale schematyczne; mimika ograniczona, a paleta kolorystyczna – choć niepozbawiona pewnej nastrojowości – nie pełni funkcji narracyjnej. Kolor nie współgra z emocjonalną temperaturą scen, a kompozycja kadrów nie wspiera wewnętrznego świata postaci. Nie widać tu prób wyjścia poza wizualny standard ilustracji książkowej – medium graficzne nie zostaje wykorzystane do budowania głębi psychologicznej czy atmosfery.
Rysunkowy styl jest funkcjonalny, ale nieautorski – brak tu wyraźnej wizji interpretacyjnej, jaką niosłaby choćby bardziej ekspresyjna kreska, deformacja przestrzeni, perspektywa symboliczna. Duchy nie różnią się wizualnie w sposób znaczący od postaci realnych, co zaburza logikę świata przedstawionego – świat zewnętrzny i świat nadprzyrodzony pozostają estetycznie nieodróżnialne.
Ograniczona adaptacyjność i pedagogiczny minimalizm
Trudno oprzeć się wrażeniu, że adaptacja ta została stworzona z myślą o możliwie jak najszerszym odbiorcy – być może wręcz jako narzędzie dydaktyczne. Komiks nie stawia wyzwań interpretacyjnych, nie zakłada aktywnego udziału czytelnika, nie prowokuje do refleksji nad głębszymi wymiarami opowieści Dickensa. Taki pedagogiczny minimalizm może być funkcjonalny w warunkach szkolnych, ale w dłuższej perspektywie spłaszcza dzieło i jego znaczenie.
Zamiast posłużyć się medium komiksu jako językiem artystycznym, autorzy adaptacji potraktowali go jako mechaniczny nośnik narracji. Tym samym dzieło nie staje się komiksową interpretacją Opowieści wigilijnej, lecz jej uproszczonym streszczeniem z ilustracjami.

Komiksowa adaptacja Opowieści wigilijnej jest przykładem powierzchownego podejścia do transpozycji międzygatunkowej – próby przeniesienia klasycznego dzieła w nowe medium bez zrozumienia jego formalnych możliwości i bez ambicji interpretacyjnej. Choć zachowuje podstawowe elementy fabularne i może pełnić funkcję przystępnego wprowadzenia do historii Scrooge’a, nie oferuje czytelnikowi nic ponad to. Brakuje tu nie tylko emocjonalnej głębi, ale też artystycznej odwagi – tej, która uczyniłaby z adaptacji coś więcej niż ilustrację literackiego tekstu.
W rezultacie otrzymujemy produkt zachowawczy, przystępny, lecz nijaki – przykład adaptacji, która „spełnia swój cel”, ale niczego nie dodaje do kulturowego dialogu z dziełem Dickensa.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Adaptacje literatury. Opowieść wigilijna. Scen. P. Buendia, Ch. Dickens n. Rys. J.-M. Stalner . Egmont 2024.