KULTURA NA SOBOTĘ: DEPARTAMENT PRAWDY: DZIKIE FIKCJE. KOMPLETNY SPISEK

Autor recenzji: MICHAŁ CHUDOLIŃSKI

Książka Departament Prawdy: Dzikie fikcje. Kompletny spisek to nietypowy dodatek do znanej serii komiksowej The Department of Truth. Choć formalnie powiązana z głównym nurtem narracyjnym, jej struktura i funkcja przypominają raczej encyklopedię lub podręcznik z gatunku paranaukowego. Oferuje ona katalog zjawisk nadprzyrodzonych, opatrzony ilustracjami i komentarzami stylizowanymi na notatki agentów tajnej rządowej jednostki, co lokuje ją w interesującym miejscu na przecięciu literatury popularnej, teorii spiskowych i kultury wizualnej.

Hybrydalność formy – między encyklopedią a powieścią graficzną

W warstwie formalnej Dzikie fikcje to przykład świadomej gry konwencjami. Autorzy rezygnują z ciągłej narracji fabularnej, tworząc coś na kształt dokumentu wewnętrznego Departamentu Prawdy – fikcyjnej agencji zajmującej się zarządzaniem rzeczywistością w świecie, gdzie wiarą można wykreować byt. Takie ujęcie przywodzi na myśl teksty z pogranicza literatury i nauki, jak Codex Seraphinianus Luigiego Serafiniego czy House of Leaves Marka Z. Danielewskiego, które celowo burzą granice między dokumentem, fikcją a wizualnym eksperymentem.

Jednak w przeciwieństwie do wyżej wymienionych, książka nie wykorzystuje w pełni potencjału swojej hybrydalności. Układ treści i sposób narracji nie są wystarczająco konsekwentne, by stworzyć spójną immersyjną rzeczywistość – część wpisów przypomina encyklopedyczne hasła, inne zaś próbują budować suspens czy psychologiczną głębię, co rodzi napięcie stylistyczne. Brakuje też pełniejszego wykorzystania możliwości, jakie daje medium ilustracji w służbie światotwórstwa – choć estetycznie imponujące, obrazy nie wchodzą w dialog z tekstem na tyle głęboko, by wytworzyć rzeczywiście transmedialną opowieść.

„Tulpa” i siła zbiorowej wyobraźni: niewykorzystany potencjał filozoficzny

Najciekawszym (i zarazem najbardziej frustrującym) aspektem teoretycznym książki jest marginalne potraktowanie kluczowej koncepcji: tulpy. W tradycji tybetańskiej to mentalna projekcja, która zyskuje cielesność i autonomię dzięki koncentracji umysłu. W wersji popkulturowej – popularnej w Internecie i miejskich legendach – tulpę może wytworzyć zbiorowa wiara.

To właśnie ten koncept – wiary jako aktu stwórczego – leży u podstaw idei „dzikich fikcji”, lecz autorzy zadowalają się jedynie jego wzmiankowaniem. Nie rozwijają ontologicznych ani epistemologicznych implikacji takiego mechanizmu. Czym jest prawda, jeśli wystarczy w nią uwierzyć? Jaką rolę odgrywają media, memetyka i narracja w kształtowaniu rzeczywistości społecznej? W czasach postprawdy i dominacji fake newsów, te pytania aż się proszą o eksplorację. Tymczasem książka jedynie ociera się o ich powierzchnię.

Psychologia wiary i uzależnienie od nadzwyczajności

Zaskakującym (i bardzo celnym) akcentem książki okazuje się krótka fabularna część końcowa, która przeciwstawia trójkę agentów DoT jednostce ogarniętej obsesją na punkcie Wielkiej Stopy. To fragment godny osobnej analizy, bowiem zrywa z ironią i chłodnym dystansem wcześniejszych stron, oferując poruszającą refleksję nad ludzką potrzebą transcendencji.

Postać „wierzącego” staje się tu nie tylko archetypem współczesnego konspirologa, ale i tragicznym bohaterem: człowiekiem, który na własne życzenie pogrąża się w uzależnieniu od alternatywnej rzeczywistości. Próba wiary zyskuje tu wymiar egzystencjalny, a książka – choć tylko na chwilę – wyrywa się z ram pastiszu i pokazuje, jak bolesne może być dążenie do „cudu” w świecie, który nie oferuje jasnych odpowiedzi.

Warstwa wizualna – od katalogu grozy po artbook transgresji

Ilustracje w książce to prawdziwa galeria współczesnej estetyki paranormalnej. Z jednej strony czerpią z klasycznych przedstawień kryptydów i duchów, z drugiej eksplorują nowoczesne formy abstrakcji i deformacji. To jednak nie tylko uczta dla oka – sposób obrazowania sugeruje także różnorodność interpretacyjną każdego zjawiska, odpowiadając niejako filozofii książki: prawda jest niestabilna, zależna od punktu widzenia.

Niestety, brakuje konsekwencji w integracji wizualiów z tekstem – zamiast synergii otrzymujemy ilustracyjny komentarz, piękny, ale oderwany. To zmarnowana szansa na głębsze powiązanie formy i treści, które uczyniłoby książkę prawdziwie intermedialnym doświadczeniem.


Podsumowanie (ocena: 3+/5)

Dzikie fikcje. Kompletny spisek to dzieło na poły fascynujące, na poły niedosytowe. Z jednej strony oferuje świetnie zilustrowany katalog współczesnych mitologii, ubrany w atrakcyjną estetykę tajnych dokumentów. Z drugiej – nie eksploruje w pełni idei, które mogłyby nadać mu głębszy sens kulturowy i filozoficzny. Brakuje tu spójnej narracji i odważniejszego wejścia w tematy epistemologiczne i medialne.

Dla badaczy popkultury, fanów teorii spiskowych i estetyki grozy książka będzie źródłem inspiracji. Dla fanów fabularnej serii DoT – raczej ciekawostką niż rozwinięciem. Dla ogólnego odbiorcy – może być atrakcyjna wizualnie, ale koncepcyjnie nierówna.

Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.

Departament Prawdy: Dzikie Fikcje. Kompletny spisek. Scen. J. Tynion IV. Rys. M. Simmonds. Non Stop Comics 2025.

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *