HORROR EKOLOGICZNY
AUTOR RECENZJI: MICHAŁ CHUDOLIŃSKI
Jeff Lemire po raz kolejny wtapia się meandry postapokaliptyczne. Tym razem wykorzystując postacie mniej lub bardziej związane z imprintem Vertigo DC Comics. Wyszedł album piękny, jeżeli chodzi o design i zawartość graficzną. Historia zaś zachwyci głównie fanów letnich, katastroficznych blockbusterów.
Fabuła „Zielonego Piekła” jest prosta i czytelna – ziemskie parlamenty odpowiadające za siły natury postanawiają wydać ostateczny wyrok na gatunek ludzki, uznając go za chorobę przenoszoną drogą płciową. To nic, że ludzkość jest przetrzebiona wojnami i kataklizmami. Resztki cywilizacji, zamiast rozwiązać problem, walczą między sobą. Jedyna osoba mająca łeb na karku, John Constantine, wzywa Potwora z Bagien, aby jednak ocalił świat w ostatniej chwili.
„Zielone piekło” jest rodzajem proekologicznego koszmaru. Jest to paradoks bardzo wdzięczny dla niezobowiązującej fabuły, bawiącej się meandrami magicznymi uniwersum DC. Gratka głównie dla fanów twórczości Alana Moore’a, Marka Millara oraz Briana K. Vaughana, najważniejszych scenarzystów Swamp Thinga. Aczkolwiek historia sama w sobie jest dosyć prostolinijna przez co łatwo przewidzieć jej zakończenie.
Z drugiej strony podczas lektury można odnieść wrażenie, tak jakby ktoś z redakcji DC Black Label powiedział Lemire’owi: „Jeff, za dużo tego Batmana. A mieliśmy kontynuować dziedzictwo Karen Berger. Weź i zrób koniec świata z Hollandem i spółką”. I zrobił, nawet jeżeli w rezultacie wyszła z tego powtórka z „Podwodnego świata” Kevina Costnera. Ale kto by pamiętał tę kasową katastrofę z lat 90. ubiegłego wieku?
Korekta: Marcin Andrys.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Potwór z bagien. Zielone piekło. Scen. J. Lemire. Rys. D. Mahnke. Egmont 2024.