PRAWDZIWA WIZJA
Kręcąc „Ligę Sprawiedliwości”, ambicją Zacka Snydera była znacząca rozbudowa kinowego uniwersum DC – wprowadzenie nowych postaci i wątków oraz przygotowanie gruntu pod przyszłe wydarzenia o epickiej, kosmicznej skali, rozłożone na kilka filmów. Rodzinna tragedia zmusiła jednak reżysera do wycofania się z projektu. Prace nad filmem dokończył Joss Whedon, znany z dwóch pierwszych części „Avengers” w ramach Kinowego Uniwersum Marvela. Gdy „Liga Sprawiedliwości” wreszcie została ukończona i weszła do kin, spotkała się z mieszanym przyjęciem. Film krytykowano za chaotyczną konstrukcję, niepasujące do siebie różne style dwóch reżyserów – powaga i mrok Snydera kolidowały z lekkością i humorem Whedona – ingerencje studia i zbyt krótki czas trwania, będący rezultatem wycięcia wielu scen, które znalazły się w zwiastunach. Przez lata Snyder i pozostali twórcy oraz fani domagali się wydania pełnej wersji reżyserskiej, która stanowiłaby prawdziwą, oryginalną, nienaruszoną wizję jego autora. Prośby te były jednak lekceważone i wyszydzane (w tym również przez autora niniejszej recenzji). „Snyder Cut” traktowano jako coś nierealnego, a gdyby nawet istniało, nie wierzono, aby mogło przyczynić się do poprawy jakości filmu. Jednak w 2020 roku Snyder ogłosił oficjalnie, że wersja reżyserska doczeka się premiery. Nastąpiło to rok później, 18 marca, gdy platforma HBO MAX udostępniła widzom czterogodzinną „Ligę Sprawiedliwości Zacka Snydera”. Okazało się wówczas, że wersja reżyserska jest nie tylko o wiele lepsza od kinowej – ich porównanie boleśnie uświadamia, jak zły był film dokończony przez Whedona.
Fabuła „Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera” jest praktycznie niezmieniona w porównaniu z „Ligą Sprawiedliwości” – na potrzeby wersji reżyserskiej nakręcono tylko cztery minuty nowego materiału. Pozostałe sekwencje istniały już wcześniej, co można było zaobserwować między innymi w zwiastunach, więc zostały po prostu przywrócone. Choć film trwa przez to cztery godziny, nie stanowi to problemu. Oglądając go w wygodnych warunkach domowych, seans można przerwać w każdej chwili, co ułatwia dodatkowo podział na sześć części i epilog. Przywrócone sekwencje umożliwiają rozwój bohaterów i wyjaśniają ich postępowanie. Usunięto za to wszystkie sceny dodane przez Whedona. Gdy porównuje się jego wersję z oryginalną wizją Snydera, widać jak bardzo momenty dodane przez twórcę „Avengers” nie pasują do postaci i fabuły – dominuje w nich niezręczny, niestosowny, wymuszony humor. Czasami prowadzi to wręcz do obniżenia powagi postaci i umniejszenia ich znaczenia.
Dotyczy to w szczególności Flasha, zwłaszcza w sekwencji końcowego starcia. W wersji Whedona rola tego superszybkiego bohatera, jednego z najpotężniejszych herosów w uniwersum DC, zostaje ograniczona do uratowania jednej rodziny, co ma stanowić komiczny kontrast z Supermanem ratującym cały budynek. U Snydera Flash ma okazję zademonstrować pełnię swoich mocy, w niezwykle imponującej wizualnie i poruszającej scenie, w której ratuje dosłownie wszystkich. Jego wątek został także uzupełniony o równie wspaniałą sekwencję, w której poznaje i ratuje swoją przyszłą ukochaną, Iris West (Kiersey Clemons, która powtórzy tę rolę w filmie „The Flash”). Pomimo usunięcia komediowych scen Whedona, zachowano kilka humorystycznych momentów z udziałem Flasha autorstwa Snydera. Zabrakło jednak jednej dobrej sceny z wersji kinowej, gdy wyznaje on Batmanowi, że nie jest gotów do walki, ten zaś motywuje go do działania.
Wersja reżyserska najbardziej rozbudowuje wątek Cyborga, czyniąc go centralną postacią filmu. Retrospekcje, sceny z udziałem ojca oraz przedstawienie w wizualny sposób ogromu jego mocy czynią go niezwykle interesującym, złożonym bohaterem, który przechodzi fascynującą, imponującą, poruszającą ewolucję. Ray Fisher doskonale oddaje targające nim sprzeczne emocje. Również Joe Morton ma więcej okazji, aby przedstawić ojca Cyborga jako człowieka dręczonego wyrzutami sumienia.
W mniejszym stopniu rozbudowano również wątki pozostałych protagonistów. Po pokonaniu terrorystów Wonder Woman rozmawia łagodnie ze wziętą na zakładniczkę dziewczynką i inspiruje ją, co doskonale pasuje do charakteru tej bohaterki. Dodano również scenę, w której Diana i Aquaman, przedstawiciele zwaśnionych plemion, znajdują wspólny język. Wątek drugiego bohatera wzbogacono o przywrócenie znanego z „Aquamana” Vulko (Willem Dafoe). W filmie pojawia się także inny niezwykle ważny członek Ligi Sprawiedliwości, nieobecny w wersji kinowej, choć grany przez aktora znanego z poprzednich części.
Zdecydowaną poprawę w wersji reżyserskiej można zaobserwować w osobie Steppenwolfa. Nie tylko wygląda, brzmi i zachowuje się o wiele groźniej – jego wątek został również wzbogacony o inne elementy świata Nowych Bogów: Darkseida (Ray Porter), władcę planety Apokolips, jego kata, DeSaada (Peter Guiness) oraz Równanie Anty-Życia. Przygotowuje to grunt pod zapowiedzianą w „Batman v Superman” apokalipsę. Choć z jednej strony może to stanowić problem – skupienie się na sequelach kosztem kręconego filmu, planowanie części, o których nie wiadomo, czy powstaną – brzmi to jednak bardzo ciekawie oraz wygląda imponująco i niepokojąco.
„Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera” dokonuje również zmian w ścieżce dźwiękowej i warstwie wizualnej. Muzyka Toma Holkenborga (znanego także jako Junkie XL) jest znacznie poważniejsza i bardziej „epicka” od wersji Danny’ego Elfmana dzięki wykorzystaniu chóru oraz motywów muzycznych z poprzednich części. Widzowie nie usłyszą już charakterystycznych nut związanych z Supermanem i Batmanem z filmów, odpowiednio, Richarda Donnera i Tima Burtona – w wersji kinowej był to dziwny, wymuszony, niepasujący do reszty ścieżki dźwiękowej ukłon w stronę fanów. Film ma również zdecydowanie ciemniejsze kolory, zwłaszcza w sekwencji finałowej konfrontacji. Zmieniono także strój Supermana na czarny, nawiązując do jego wskrzeszenia w komiksach i przygotowując grunt pod jego przejście na „ciemną stronę”. Wycięto również dokręcone sceny z jego udziałem z nieudolnie usuniętym komputerowo zarostem Henry’ego Cavilla, co stanowiło źródło niezamierzonego komizmu. Sekwencje akcji, takie jak Wonder Woman neutralizująca terrorystów, walka ze Steppenwolfem na Temiskirze, retrospekcja z inwazją Ziemi przez Darkseida (w wersji reżyserskiej to on był najeźdźcą) i końcowe starcie, są dłuższe, bardziej brutalne i robią większe wrażenie. Dzięki wszystkim tym zabiegom film ma spójną, jednolitą wizję, zgodną z poprzednimi częściami („Człowiek ze Stali”, „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości”) – „Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera” staje się ich logiczną kontynuacją.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że wersja kinowa filmu miała dobre momenty. Oprócz wspomnianego wcześniej motywowania Flasha przez Batmana zabrakło scen, w których Bruce wyznaje Alfredowi, że Clark, kosmita z Kryptona, był bardziej ludzki niż on, Dianie zaś, że odczuwa wyczerpanie i zbliżającą się starość. Widzowie nie uświadczą również sprzeciwu Wonder Woman wobec wskrzeszenia Supermana – co miałoby szczególnie sens po wydarzeniach filmu „Wonder Woman 1984”. Co ciekawe, choć „Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera” miała być prawdziwą wizją reżysera, zabrakło w niej czołówki z wersji kinowej, o stylu typowym dla tego twórcy – montażu scen wprowadzającego widzów do wydarzeń z piosenką w tle (tego rodzaju otwarcie miały choćby filmy „Watchmen. Strażnicy” i „Sucker Punch”).
Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatecznym rozrachunku „Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera” jest o wiele lepszym filmem niż kinowa „Liga Sprawiedliwości”. Wersja reżyserska stanowi jednolitą wizję, spójną wewnętrznie i z poprzednimi odsłonami kinowego uniwersum DC. Jest zdecydowanie bardziej imponująca wizualnie, dłuższy czas trwania umożliwia rozwój bohaterów, a przygotowując grunt pod dalsze rozdziały tej historii, intryguje widzów. Klęska finansowa i artystyczna filmu kinowego zniechęciły studio Warner Bros. do kontynuowania wizji Snydera. Może jednak teraz, gdy reżyser mógł zaprezentować ją w pełni, ulegnie to zmianie?
Autorem recenzji jest Jakub Michalik. Tytuł magistra filologii angielskiej w Instytucie Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego, autor pracy poświęconej cechom amerykańskiego gotyku w twórczości Stephena Kinga. Zainteresowania: wielkie dzieła literatury światowej (szczególnie okres amerykańskiego romantyzmu, epoki wiktoriańskiej i modernizmu), socjologia kultury popularnej, gatunek superbohaterski w komiksie i filmie, przekład literacki, historia kina, krytyka filmowa. Fan Batmana.
Korekta: Marcin Andrys.
Tytuł: „Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera”
Reżyseria: Zack Snyder
Scenariusz: Chris Terrio
Obsada: Ben Affleck, Henry Cavill, Amy Adams, Gal Gadot, Ezra Miller, Jason Momoa, Ray Fisher, Jeremy Irons, Joe Morton, Diane Lane, Connie Nielsen, Amber Heard, Willem Dafoe, J. K. Simmons, Ciarán Hinds, Billy Crudup, Ryan Zheng, Jared Leto, Jesse Eisenberg, Ray Porter, Peter Guinness, Kiersey Clemons, Harry Lennix
Zdjęcia: Fabian Wagner
Muzyka: Tom Holkenborg
Montaż: David Brenner, Carlos M. Castillón, Dody Dorn
Scenografia: Patrick Tatopoulos
Kostiumy: Michael Wilkinson
Czas trwania: 242 minuty