RÓŻNE OBLICZA JOKERA GRANTA MORRISONA – ESEJ

„Wieczny Trickster w Lustrze Tożsamości” — Joker Granta Morrisona jako figura transgresji, rekursji i inicjacji


Nie człowiek, nie bohater, nie demon: Joker jako meta-struktura

Autor artykułu: MICHAŁ CHUDOLIŃSKI

Grant Morrison nie pisze postaci. On konstruktuje postaci, jakby były żywymi archetypami, które zmieniają znaczenie w zależności od kontekstu. Joker w jego rękach nie jest już antagonistą Batmana — jest formą myślenia o świecie, która nieustannie mutuje. To nie postać szalona, ale świadomie płynna, zmiennokształtna persona, która ukazuje kryzys reprezentacji w świecie po Derridzie, po Baudrillardzie, po śmierci tożsamości jako stabilnej podstawy.

W Arkham Asylum, Joker to maskarada czystej różnicy. Morrison pisze:

„Nie jest szalony. Jest super-zdrowy. Przystosowany do świata, który już nie rozróżnia między porządkiem a chaosem.”

To echo Lyotarda: rozpad wielkich narracji. Joker nie podlega diagnozie — nie dlatego, że jest zbyt chaotyczny, lecz dlatego, że odmawia bycia uchwyconym w jakimkolwiek znaczeniu. On wie, że jest znakiem. I gra tą świadomością.

Morrison tworzy tym samym Jokera jako figurę poststrukturalną: symbol, który demaskuje mechanizmy samego opowiadania. Jak pokazuje analiza Jamesa Wurtza, sama przestrzeń Arkham Asylum jest mentalną strukturą Batmana — ale Joker jest czymś więcej: obserwatorem i architektem tej iluzji, istotą, która przebywa poza tym systemem​.


Figura inicjacyjna: Joker jako szaman przejścia przez śmierć ego

W opowieściach inicjacyjnych (Eliade, Campbell), bohater musi zejść do „otchłani”, spotkać przewodnika (często trickstera), umrzeć symbolicznie i zmartwychwstać. Joker, zwłaszcza w Arkham i Batman R.I.P., spełnia tę funkcję. To nie wróg, ale próg — mistrz ceremonii, który wprowadza Batmana w nowy wymiar istnienia.

W Arkham nie chodzi o wygranie z Jokerem. Chodzi o zrozumienie, czym jest maska, a czym twarz. Joker w jednej ze scen mówi:

„Nie chcesz wiedzieć, kim jesteś bez maski. Uwierz mi, kochanie. Nie chcesz.”

To nie tyle szyderstwo, co ostrzeżenie metafizyczne. Joker wie, że Batman zbudował swój porządek psychiczny na fałszywej jedności. Joker to komunikat z wnętrza cienia: „jeśli zejdziesz głębiej, nie znajdziesz osoby — znajdziesz pustkę.”

Dopiero wtedy, jak w finale Arkham, Joker pozwala Batmanowi wyjść. Nie dlatego, że został pokonany. Ale dlatego, że Batman zobaczył siebie w lustrze — i nie zwariował.


Zasada transformacji: Joker jako biegun entropiczny w strukturze mitologicznej Batmana

W strukturze mitów bohater ma swojego antybohatera — ale Morrison idzie dalej. On nie przedstawia Jokera jako negatyw Batmana, lecz jako konieczny element jego transformacji. Joker w The Clown at Midnight (Batman #663) jest istotą post-antagonistyczną:

„Każdego dnia stwarzam się od nowa. Gdybyś ty umiał to robić, nie potrzebowałbyś tej swojej krucjaty.”

W tej koncepcji Joker to coś więcej niż wróg: to dynamiczna siła entropii w systemie znaczeń Batmana. Każda tożsamość, którą Batman buduje — jako detektyw, wojownik, ojciec, mentor — zostaje przez Jokera rozpuszczona jak w kwasie.

To nie destrukcja. To proces filozoficzny: Joker wytrawia sens, zostawiając po nim pustkę, która domaga się nowej formy. W Batman R.I.P. Batman traci wszystkie atrybuty ego — a Joker tańczy wokół niego, śmiejąc się nie dlatego, że triumfuje, ale dlatego, że proces trwa.


Ontologiczna wirówka: Joker jako figura metanarracyjna

U Morrisona Joker jest świadomy, że jest w opowieści. To nie tylko „łamanie czwartej ściany”. To transcendencja poziomu narracyjnego.

W Batman #680, Joker mówi:

„Chcę widzieć świat takim, jaki jest. Bez symboli. Bez znaczeń. Bez struktur. Chcę chaosu. Chcę prawdy.”

Ale to nie nihilizm. To próba przebicia się poza iluzję fabularną. Morrison wielokrotnie mówił, że Joker reprezentuje wolność – nie tą polityczną, ale ontologiczną. Jego zdolność do zmieniania się od epoki złotej, przez psychopatycznego klauna, po mistycznego trickstera jest aktem wolnej woli. Joker nie tyle oszalał, co uciekł z opowieści.


Wnioski: Joker jako alchemiczny proces rozkładu sensu

Joker Granta Morrisona to nie postać, lecz proces filozoficzny:

  • Alchemiczna nigredo, która musi rozłożyć strukturę Batmana, zanim narodzi się nowy porządek.
  • Trickster mitologiczny, który niszczy formy, ale nie w imię zła, tylko transformacji.
  • Cień psychiczny, który zna prawdę o strukturze bohatera.
  • Figura metanarracyjna, która w każdej erze komiksu odgrywa inną rolę – bo wie, że jest odgrywana.

To postać, która istnieje na granicy: między znaczeniem a pustką, między personą a podmiotem, między narracją a jej rozkładem. Joker to ciągła apokalipsa znaczenia, która czai się tuż za ramką komiksu – gotowa przypomnieć ci, że wszystko, co wiesz, to tylko bajka.

Joker jako estetyka kampu i queerowego podważenia męskości Batmana

Kamp, w ujęciu Susan Sontag, to „miłość do przesady, do rzeczy, które są nie do końca poważne”. Joker w Arkham Asylum to czysta esencja kampu: jego makijaż, teatralna mowa, płynność płciowa (Morrison celowo pisze go w tonie „rozseksualizowanego trans-klauna”), przesadna mimika, stylizacja na femme fatale i błyskotliwe, złośliwe dialogi — to wszystko sprawia, że Joker staje się performance’em dewiacji.

„Och, kochanie, nie bądź taki spięty… jeszcze się z tobą zabawimy.”
(Joker do Batmana, Arkham Asylum)

Batman, jako przedstawiciel sztywnej, monolitycznej męskości (rytuały, kontrola, ascetyzm, ciemność), zostaje przez Jokera „prze-kodowany”: wystawiony na spojrzenie queerowe. Joker to kampowa soczewka, przez którą Batman staje się nagi – nie w sensie fizycznym, lecz ontologicznym.

Morrison sam deklarował, że Joker to postać „queerowa nie w orientacji, lecz w samej strukturze – nieustannie wymykająca się rozpoznaniu”. Joker nie jest gejem, hetero czy biseksualny – on jest seksualnością jako taką, oderwaną od ciała i ról płciowych. I to przeraża Batmana, bo Joker demaskuje jego kult maski jako represywną figurę kultury patriarchalnej.


Nietzscheańska „wieczna maska” – Joker jako przeklęta wolność bycia kimkolwiek

Nietzsche pisał, że człowiek to „zwierzę, które musi nosić maski, bo jego tożsamość byłaby nie do zniesienia”. Joker ucieleśnia tę myśl dosłownie: on nie ma prawdziwej twarzy, a każda z jego person to kolejna maska — ale maski bez podłoża, powierzchnie bez głębi.

W The Clown at Midnight Joker mówi:

„To, co widzisz, to tylko opcja. Dzisiaj jestem klaunem. Jutro mogę być bogiem.”

Jest tu echo Nietzscheańskiej woli mocy: samokreacja jako akt boski. Joker tworzy siebie, ponieważ nic go nie ogranicza – nie ma prawa, nie ma natury, nie ma „ja”. Joker jest więc czystym aktem egzystencjalnym, ale również grozą tej wolności.

Batman – który stworzył siebie raz i trzyma się tej formy jak dogmatu – nienawidzi Jokera nie za zbrodnie, ale za to, że jest wolny. Joker wyśmiewa jego tragizm: Bruce Wayne przywdział jedną maskę i udaje, że to wszystko; Joker zmienia je jak rękawiczki, demaskując absurd stabilnej tożsamości.


Joker jako archont gnostycki — demoniczny strażnik między rzeczywistością a poznaniem

W gnostycyzmie archonci to duchowe byty, które kontrolują świat materialny, przeszkadzają duszy w powrocie do boskiego Źródła i zaciemniają poznanie. Są fałszywymi bogami, którzy stwarzają złudzenie rzeczywistości — matrix, który więzi nas w pozorach.

Joker spełnia wszystkie te warunki:

  • kontroluje narrację (Arkham, R.I.P. – prowadzi Batmana jak po labiryncie snu),
  • nieustannie miesza to, co prawdziwe, z tym, co zmyślone („Nic z tego nie ma znaczenia. Tylko my się liczymy.”),
  • jest ironicznie „wszechwiedzący”, jak Demiurg – ale też śmieje się z własnej boskości.

Dla Batmana Joker staje się bramą inicjacyjną – nie można przebić się do prawdy (czy do samego siebie), nie przechodząc przez spotkanie z tym archontem sensu, obrońcą chaosu. W tym sensie Joker nie jest przeciwnikiem Batmana – jest jego nauczycielem, choć paradoksalnym.


Lacan: Joker jako objet petit a – zakłócenie pragnienia Batmana

W psychoanalizie Lacana, objet petit a to nieuchwytna przyczyna pragnienia, to, co wywołuje pragnienie, ale nigdy nie może zostać zaspokojone. To figura braku, który konstytuuje podmiot. Joker jest dokładnie tym dla Batmana.

Batman nie chce zabić Jokera – bo wtedy jego misja traci sens. Joker utrzymuje pragnienie, utrzymuje strukturę. Jest jak wir wokół którego orbituje Batman.

Ale Joker też o tym wie. W Batman #680, mówi:

„Ty mnie potrzebujesz bardziej, niż ja ciebie. Bez mojego chaosu nie jesteś nikim.”

To relacja jouissance – cierpienie przynoszące rozkosz. Joker daje Batmanowi pole walki, w którym ten może realizować swój mit. Jest zarazem hamulcem (bo przeszkadza) i motorem (bo napędza).

Lacanowsko mówiąc: Joker to strukturalny Inny, który konstytuuje Subiekt (Batmana) przez różnicę. Ale Joker ma świadomość tej funkcji, co czyni go groźnym. Nie tylko manipuluje Bruce’em – on go stworzył jako mit.


Joker jako groteskowa Teomachia

W ujęciu metafilozoficznym Joker Morrisona to kontr-bóg, figura totalnego Innego, który łączy w sobie wszystko, co przekracza granice znanego:

  • Kampowa parodia porządku płci i normy,
  • Nietzscheańska figura twórcy bez substancji,
  • Gnostyczny archont strzegący bramy do Prawdy,
  • Psychoanalityczny wyzwalacz i pułapka pragnienia bohatera.

To więcej niż postać. To proces, rytuał, forma inicjacyjna. Joker nie jest do pokonania. On musi trwać, by struktura rzeczywistości Batmana (i samego komiksu) się nie zawaliła.

Deleuze: Joker jako maszyna różnicy i desubstancjalizacja tożsamości

W duchu Tysiąca plateau, Deleuze i Guattari proponują koncepcję „maszyn pragnienia” — podmiot nie jako spójna jedność, ale ciągły proces stawania się (becoming), złożony z przepływów, przerw, transformacji. Joker w tej logice nie jest podmiotem, lecz maszyną różnicy – funkcją chaosu, która destabilizuje całą ontologię Batmana.

„Nie ma prawdziwego mnie. Tylko wersje. Nowe w każdym akcie.”
(The Clown at Midnight)

To wypowiedź niemal deleuzjańska. Joker nie ma istoty — jest intensywnością, siłą dekodującą. Jego zmienność, jego groteskowe przejścia między stylistykami (od złowrogiego klauna po filozofa nihilisty) przypominają deleuzjańskie „linia ucieczki” (ligne de fuite): Joker jest eksplozją w obrębie porządku, która nie prowadzi do zniszczenia, ale do nieustannego różnicowania. Nie tworzy nowego systemu – rozrywa samą strukturę systemowości.

Dla Batmana Joker to ruchoma trauma, której nie można zrozumieć w ramach logiki tożsamości. On nie „jest” – on się wydarza.


Bataille: Joker jako ekstaza bez sensu, figura przekroczenia i sacrum skażonego

Georges Bataille, w Erotyzmie i Szkicach o transgresji, formułuje kategorię doświadczenia granicznego: aktów przekroczenia, które dotykają sacrum, ale nie poprzez sublimację – lecz przez brud, ekstazę, śmierć i śmiech. Joker, szczególnie u Morrisona, spełnia te warunki — to postać świętokradczego błazna, który przekracza każdą granicę (seksualności, tożsamości, śmierci), śmiejąc się z samego faktu przekraczania.

W Arkham Asylum Joker nie jest po prostu szaleńcem. To sakralny odpad – jak u Bataille’a: coś, co łączy sacrum i profanum poprzez skandal. On nie jest z tego świata, ale i nie pochodzi z transcendentnego wymiarujest jego pęknięciem.

Bataille pisał o doświadczeniu „wewnętrznym” jako niemożliwym do wypowiedzenia, przekraczającym podmiotowość. Joker jest tym doświadczeniem — to nie osoba, ale miejsce, gdzie język się kończy.

„Jestem końcem twojej historii. Nie ma tu morału. Jest tylko śmiech.”


Jung: Joker jako archetyp cienia i psychiczny trickster inicjacyjny

Carl Gustav Jung, analizując strukturę psyche, wskazuje na archetyp cienia — wyparty, dziki, instynktowny aspekt jednostki, który ujawnia się w kryzysie. W Arkham Asylum Morrison dosłownie odgrywa ten archetyp: Joker jest cieniem Batmana, nie tylko jako przeciwnik, ale jako element wewnętrzny, lustrzany.

„Chcecie zobaczyć jego prawdziwą twarz? Przecież to ta maska. To on.”

Joker demaskuje Batmana jako człowieka, który tak bardzo wypiera swoją ciemność, że musi ją widzieć jako zewnętrznego wroga. Ale zgodnie z Jungiem – cień nie znika. Można go tylko zintegrować. Dlatego Arkham nie kończy się walką, ale milczącym pozwoleniem na odejście – Joker wie, że Batman przeszedł przez próg i zobaczył siebie.

Joker to także trickster: archetyp chaosu, który inicjuje bohatera przez kpinę, przewrotność i szaleństwo. Trickster nie przekazuje wiedzy wprost – zmusza do jej odkrycia przez szok. I to właśnie robi Joker przez całą sagę Morrisona.


Artaud: Joker jako ciało bez organów – teatr okrucieństwa, gdzie wszystko się odsłania

Antonin Artaud w Teatrze i jego sobowtórze nawoływał do zerwania z iluzją, z psychologią i „logiką zachodu”, w zamian proponując teatr okrucieństwa – bez masek, bez postaci, bez fabuł. Joker, jako postać Morrisona, jest takim teatrem: inscenizacją bez inscenizacji, bez autora, bez fabuły, bez katharsis.

W Batman R.I.P. Joker staje się czystą energią teatralną – mówi językiem pełnym kalamburów, cytatów, okrucieństwa, performensu, aż w końcu staje się niemal maszyną afektywną.

Deleuze, inspirowany Artaudem, stworzył pojęcie „ciała bez organów” – czyli materii czystej, poza funkcją, poza językiem. Joker spełnia to dosłownie: jest ciałem estetycznym bez centrum, figura pulsująca na granicy poznania.


Joker jako figura Wielkiego Różnicowania

Joker w interpretacji Granta Morrisona to nie postać, ale ideogram filozoficzny. To figura, która:

  • W duchu Deleuze’adestabilizuje tożsamość i staje się procesem bez końca,
  • W duchu Bataille’aucieleśnia ekstazę śmierci i śmiechu jako sacrum bez Boga,
  • W duchu Jungareprezentuje cień, którego integracja jest warunkiem pełni psychicznej,
  • W duchu Artaudaradykalizuje teatr życia w kierunku afektywnego rozerwania struktury.

Batman potrzebuje Jokera jak mistyk potrzebuje pustki – Joker jest czystą transcendencją, ale bez transcendencji. Jest portalem, który nie prowadzi nigdzie — a mimo to każdy musi przez niego przejść.


🧩 Epilog: Morrison jako mistyk postmoderny

W gruncie rzeczy nie Joker jest „szalony”, ale świat, który stara się go zdefiniować. Morrison używa tej postaci, by powiedzieć, że każde znaczenie jest zawsze chwilowe, każda forma to maska, a każda tożsamość to wybór.

W Jokera wpisane jest najgłębsze pytanie filozoficzne:

„Jeśli nie jesteśmy tym, co mówimy, kim jesteśmy, kiedy się śmiejemy?”

Michał Chudoliński (ur. 1988 r.) – Krytyk komiksowy i filmowy. Prowadzi zajęcia z zakresu amerykańskiej kultury masowej – ze szczególnym uwzględnieniem komiksów – w Collegium Civitas. Pomysłodawca i redaktor prowadzący bloga „Gotham w deszczu” (YouTube: @Gothamwdeszczu). Współzałożyciel Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej. Autor książki „Mroczny Rycerz Gotham – szkice z kultury popularnej” (wyd. Universitas), nominowanej do Nagrody „Debiut Roku 2023” Polskiego Towarzystwa Badań nad Filmem i Mediami oraz Nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Laureat Nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *