Rzymskie wakacje

CATWOMAN: RZYMSKIE WAKACJE

Z RODZINĄ NAJLEPIEJ WYCHODZI SIĘ NA ZDJĘCIU

 catwomanrzymskie_okl

„Ktoś zadał sobie sporo trudu,by udowodnić, że nawet

jeśli Catwoman zdoła wyjechać z Gotham City …

To Gotham City podąży za nią do Rzymu.”

Catwoman należy do tych kobiet, które nawet na wakacjach nie potrafią przestać pracować. Spędzając urlop w Rzymie nie może obyć się bez spektakularnych pościgów po dachach budynków oraz kilku konfrontacji z mniej lub bardziej niebezpiecznymi łotrami. Wszystko to jest bardzo efektowne graficznie, ale nie do końca przekonujące scenariuszowo.

Komiks znanego duetu Jeph Loeb i Tim Sale o przygodach Catwoman jest dość nierówny. O ile Sale oferuje jak zwykle wysoki poziom swoich prac, o tyle Loeb wplatając w intrygę tyle postaci, ile zdołał pomieścić (co jest chyba jego znakiem firmowym), tym razem nie do końca zapanował nad całością. Scenariusz – szczególnie w porównaniu z innymi komiksami tego duetu – niestety zawodzi. Cała intryga wydaje się dość niejasna i chaotyczna .a po finałowych rozwiązaniach można nawet odnieść wrażenie, że naciągana Całość tylko trochę ratuje kilka błyskotliwych i naprawdę zabawnych dialogów. Na szczęście rysunki Sale’a sprawiają, że mimo wszystko warto po ten komiks sięgnąć i cieszyć oko pięknymi planszami.

Oto Selina Kyle udaje się do Rzymu w poszukiwaniu prawdy o swoim pochodzeniu. Towarzyszy jej Edward Nigma, czyli Riddler, który ma być pomocny w rozwikłaniu tej genealogicznej zagadki (jest zagadka, musi być Riddler). Poznajemy także postać, która będzie istotna dla dalszych wypadków – jest to Christopher Castillo, pseudonim Blondyn, który na polecenie Filipe Verinniego, szefa wszystkich mafijnych szefów w południowych Włoszech, opiekuje się Seliną podczas jej pobytu w Rzymie. Jak należy się domyślać Selina ma oficjalnie spotkać się z bossem, jednak, nie wiedzieć czemu, udaje się na to spotkanie jako Catwoman. Rozmowa nie przynosi spodziewanych efektów, gdyż capo di tutti capi ginie w jej trakcie wypijając – na co wskazuje grymas uśmiechu na jego twarzy – truciznę Jokera, która jakimś cudem znalazła się we właśnie otworzonej butelce wina. Jak łatwo się domyślić podejrzenia za śmierć Verinniego padają na Catwoman i rozpoczyna się walka już nie tylko o wiedzę o własnej przeszłości, ale także o przetrwanie.

Catwoman_pages_04

Polowanie na Catwoman rozpoczyna syn mafiosa – Guillermo, który zgodnie ze starowłoską tradycją che pomścić śmierć ojca. Zaskakujące jest jednak to, że używa w tym celu broni Mister Freeze’a (najwyraźniej ktoś go przekonał, że zamiast zabić, lepiej człowieka po prosu zamrozić). Jest to zatem drugi element (po truciźnie Jokera), który dość gwałtownie przypomina Catwoman o urokach Gotham City. To oczywiście nie koniec zdarzeń, które nasuwają skojarzenia ze stronami rodzinnymi. Pojawiają się bowiem także inne postaci z tego miasta – dla przykładu Cheetah, która utrudnia jej realizację pewnej misji w Katedrze św. Piotra w Watykanie oraz Strach Na Wróble, który – jak się później dowiadujemy – ma niemały wpływ na przebieg włoskich wakacji. Widmo Gotham unosi się nad wiecznym miastem także w postaci – nie mogło być inaczej – Batmana. Mroczny Rycerz nieustannie przewija się przez plansze komiksu, ale jedynie (albo aż) w charakterze marzenia sennego – jak się okazuje, Selina śni niemal wyłącznie o nim. Krótko mówiąc, pomimo tego, że rzecz dzieje się w Rzymie, mamy tu obecną całkiem pokaźną reprezentację bohaterów z Gotham City.

Finałowy rozdział przynosi rozwiązanie zagadek i wyjaśnienie obecności wszystkich tych postaci w Europie. Zresztą z tym rozwiązaniem to również do końca sprawa jednoznaczna. O ile cała intryga dotycząca perypetii Catwoman zostaje dość sprawnie rozwikłana (choć Loeb na swoim koncie znacznie lepsze finały), o tyle zagadka pochodzenia Seliny właściwie nie znajduje satysfakcjonującego wyjaśnienia. To znaczy – niby coś tam się wyjaśnia, ale tak naprawdę wszystko pozostaje w sferze domysłów. Czyli jak to w kontinuum superbohaterskim zwykle bywa, coś się zmieniło, ale tak naprawdę, wszystko zostało po staremu. Wydaje się, że Selina odkryła kilka rodzinnych tajemnic: dowidziała się, kto jest jej ojcem i poznała matkę, ale jedyną pewną rzeczą jest to, że rodzina to dość nieciekawa.

Warto wspomnieć tu jeszcze o jednej rzeczy. Z komiksami superbohaterskimi zawsze miałem jeden podstawowy problem. Zastanawiałem się mianowicie, jakim cudem żadna z postaci nie jest w stanie rozpoznać w superbohaterze zwykłego człowieka, którym ten jest na co dzień. Większość superbohaterów nosi przecież maski, które ledwie zakrywają im twarze. Są także tacy, którzy nawet masek nie zakładają – taki Superman tylko się przebiera i zmienia uczesanie. Kiedy wreszcie zrozumiałem (albo raczej wmówiłem sobie, że rozumiem) zasadę pozwalającą zachować bohaterowi w tajemnicy swoje alter ego, mogłem wreszcie zacząć w pełni cieszyć się konwencją tych opowieści. Od czasu do czasu jednak trafia się komiks, w którym autorzy zdecydowanie przesadzają z tą umownością i wystawiają zaufanie czytelnika na poważną próbę.

Catwoman_pages_12

Powiedzieć, że w „Catwoman: Rzymskie wakacje” zdarzają się sytuacje kontrowersyjne z tego punktu widzenia, to nic nie powiedzieć. Na przykład po pożarze w hotelu, Blondyn gości Selinę i Riddlera u siebie na jachcie. Dochodzi tam do próby zamachu na jej życie, po której dziewczyna chowa się pod pokładem a do akcji wkracza Catwoman, która dzielnie walczy z napastnikami. Niestety walka nie kończy się dla niej dobrze – zostaje zaatakowana bronią Mister Freeze’a. Na szczęście z odsieczą spieszy Blondyn, który ratuje kocicę i ukrywa ją na swoim jachcie. Oczywiście nie zagląda pod maskę (powiedzmy, że rzeczywiście Edward Nigma był na tyle przekonujący, że go do tego nakłonił). Co ciekawe, niezbyt rozgarnięty Włoch najwyraźniej zapomina też, że przed całą awanturą pod pokładem schroniła się Selina i przecież powinna tam być cały czas (bo przecież nie odpłynęłaby wpław do brzegu). Po kilku dniach rekonwalescencji spod pokładu wychodzi… Selina Kyle. I co? I nic! Blondyn najwyraźniej kupuje wersję, zgodnie z którą Catwoman wydobrzała, ale tak się spieszyła, że opuściła jacht bez pożegnania a Selina jakimś cudem wróciła w tym samym czasie po kilkudniowej nieobecności. Jeżeli Castillo w tym momencie czegoś się domyślał, to nie dał tego po sobie poznać. Jak wspomniałem, rozumiem konwencję, ale to już jest lekka przesada.

Komiks pierwotnie ukazywał się od listopada 2004 roku do kwietnia 2005 jako sześcioodcinkowa miniseria opisująca przygody jednej z ważniejszych postaci z uniwersum Batmana. Zdarzenia opisane w tej serii rozgrywają się pomiędzy Długim Halloween (grudzień 1996 – grudzień 1997)a Mrocznym Zwycięstwem (listopad 1999 – grudzień 2000), ale zostały napisane kilka lat po publikacji tego drugiego tytułu. Podczas lektury nie sposób oprzeć się wrażeniu, że komiks powstał rzeczywiście trochę na siłę, jako próba odcinania kuponów od dwóch wcześniejszych epickich opowieści, które zapewniły autorom mocną pozycję wśród twórców przygód Mrocznego Rycerza. Jednak tym razem scenarzysta chyba nie miał specjalnego pomysłu na tę historię.

Na szczęście komiks broni się pod względem graficznym. Poszczególne plansze naprawdę cieszą oko dynamicznymi i wspaniale skomponowanymi kadrami. Podczas gdy Sale daje popis swoich umiejętności rysowniczych, kolorysta Dave Stewart swoimi barwami tworzy odpowiednią dla mafijno-superbohaterskiej opowieści atmosferę. Do wydania zbiorczego dołączony został jeszcze szkicownik Tima Sale’a wraz z opisem kolejnych etapów powstawania planszy komiksowej. Dodatkowe materiały graficzne pozwalają nieco bliżej przyjrzeć się procesowi twórczemu i jeszcze bardziej docenić pracę grafików.

Catwoman_pages_11

Autorzy zadali sobie sporo trudu, żeby przenieść superbohaterską atmosferę Gotham City do Rzymu, ale wydaje się jednak, że nie wyszło im to tak dobrze, jak przenoszenie mafijnej atmosfery do Gotham. Drugie rozwiązanie sprawdza się zdecydowanie lepiej. W zasadzie nie powinno to dziwić – w końcu, jak zauważa w pewnym momencie Catwoman, Włosi nakładają peleryny tylko wtedy, gdy idą do opery. Jeżeli jednak ktoś właśnie od tej lektury rozpocznie swoją przygodę z komiksami Loeba i Sale’a o Mrocznym Rycerzu, to jednego może być pewien – kolejne będą zdecydowanie lepsze.

Autorem recenzji jest dr Paweł Ciołkiewicz – socjolog zajmujący się analizą dyskursu i socjologią mediów. Obecnie prowadzi badania dotyczące kultury popularnej.

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Catwoman: Rzymskie wakacje”

Tytuł oryginału: „Catwoman: When in Rome”

Scenariusz: Jeph Loeb

Rysunki: Tim Sale

Tusz: Tim Sale

Kolor: Dave Stewart

Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz

Liternictwo: Rui Alves

Wydawca: Mucha Comics

Data polskiego wydania: 2014

Wydawca oryginału: DC Comics

Data wydania oryginału: 2005

Objętość: 160 stron

Format: 175×265 mm

Oprawa: twarda

Papier: kredowy

Druk: kolorowy

Dystrybucja: księgarnie/internet

Cena okładkowa: 59 złotych

[Suma głosów: 1, Średnia: 4]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *