SUPERKULTURA. GENEZA FENOMENU SUPERBOHATERÓW – RECENZJA KSIĄŻKI

Teoria w pelerynie

Publikacje naukowe na temat komiksu zyskują coraz większą popularność – to już nie tylko Zrozumieć komiks Scotta McClouda czy Zeszyty Komiksowe. Komiks superbohaterski stał się przedmiotem rozważań doktora Tomasza Żaglewskiego, rodzimego wykładowcy i badacza.  Jak wypadła najnowsza książka naukowca z poznańskiego uniwersytetu?

Dr Tomasz Żaglewski jest pracownikiem naukowym – adiunktem na Uniwersytecie imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracuje w Zakładzie Badań nad Kulturą Filmową i Audiowizualną, a jego główne zainteresowania badawcze koncentrują się wokół historii i teorii narracji superbohaterskich, tematyki najnowszej wydanej przez siebie pozycji, czyli Superkultura: Geneza Fenomenu Superbohaterów. Publikował m.in. w cenionym piśmie międzynarodowym o popkulturze International Journal of Comic Art, Przeglądzie Kulturoznawczym i w Kulturze Współczesnej. Jest także autorem pierwszej polskiej monografii na temat współczesnych filmowych adaptacji komiksu pt. Kinowe uniwersum superbohaterów. Analiza współczesnego filmu komiksowego (Warszawa 2017). W swojej karierze udało mu się zdobyć takie wyróżnienia jak Nagroda im. Doktora Tomasza Marciniaka czy Nagroda Rektora I stopnia za osiągnięcia naukowe. Czytelnik otrzymuje zatem gwarancję, że autorem publikacji jest osoba kompetentna – naukowiec z państwowego uniwersytetu, który zajmuje się m.in. badaniami dotyczącymi popkultury. Jeżeli dopiero zaczyna swoją przygodę z komiksem superbohaterskim, to może zaufać doktorowi Żaglewskiemu, że zadba o ich najwyższy poziom merytoryczny.

W skład publikacji dofinansowanej przez Uniwersytet imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu wchodzi pięć rozdziałów tematycznych, niedługi wstęp, krótkie zakończenie, pokaźna bibliografia oraz indeks nazwisk. Z wykazu literatury mogą skorzystać zarówno entuzjaści komiksu i popkultury, jak i studenci czy pracownicy naukowi. Krój czcionki oraz jej wielkość sprawiają, że tekst czyta się szybko, a lektura nie wymaga wiele wysiłku i nie jest nużąca. Żaglewski nie operuje językiem hermetycznym, a jego styl nie jest przesadnie nasiąknięty akademickim żargonem – traktuje czytelnika z szacunkiem, ale pozwala sobie na wprowadzanie elementów języka potocznego. Taka praktyka nie jest uchybieniem, a wręcz przeciwnie – daje czytelnikowi poczucie bycia traktowanym na równi z naukowcem, który go nie poucza i nie przybiera niezdrowo dydaktycznego tonu.

Dla czytelników Gotham w Deszczu szczególnie interesujący może wydać się rozdział trzeci poświęcony w całości postaci Mrocznego Rycerza. Żaglewski otwiera go cytatem Granta Morrisona: Batman jest synonimem wesołej sobotniej kreskówki, takiej jak seria Batman: Brave and the Bold, jak i odniesieniem do brutalnie obijającego oprychów mściciela w Mrocznym Rycerzu, filmie, który naciąga granicę filmu rodzinnego do granic możliwości. Batman może być zabawką Fisher Price dla niemowlaków i synonimem socjopaty z komiksów Franka Millera. I nikogo to nie dziwi. Batman może być wszystkim. (…) W moim odczuciu cytat ten bardzo trafnie oddaje charakter postaci Mrocznego Rycerza, której, ze względu na mnogość interpretacji i ikoniczną rolę w popkulturze nie da się jednoznacznie zdefiniować. Uważam, że poświęcenie całego rozdziału Mrocznemu Rycerzowi było nader trafną decyzją – piszę to nie tylko jako recenzent portalu poświęconego Batmanowi, ale także jako obserwator i entuzjasta zjawisk popkulturowych – niewątpliwie ten ponad 80-letni bohater odcisnął piętno nie tylko na komiksie superbohaterskim, ale i popkulturze w ogóle – trudno bowiem obecnie wyobrazić sobie historię filmu animowanego, rynek zabawek czy przemysł odzieżowy bez postaci Batmana. Ze strony doktora Żaglewskiego zaproponowanie takiego rozdziału jest bardzo profesjonalnym posunięciem. Naukowiec podkreśla fakt, że Batman jest niezwykle „płynnym” superbohaterem – należy bowiem mieć na uwadze to, że Batmanem jest zarówno Bruce Wayne według interpretacji Franka Millera czy Alexa Rossa, jak i ten z filmu LEGO Batman: Film czy Młodych Tytanów: Akcja! Dobrze oddaje to umieszczony w tekście cytat K.K. Duranda: Kanon Batmana jest tak rozległy i różnorodny, iż żadna pojedyncza franczyza powiązana z tym bohaterem nie może rościć sobie prawa do bycia uniwersalnie prymarną, ale równocześnie jej atrakcyjność w danym momencie historycznym jak najbardziej może czynić ją centralną dla pewnego okresu. Jako przykład takiej centralnej interpretacji nasuwa mi się Batman Tima Burtona z 1989 roku oraz twórczość Douga Moencha i Kelleya Jonesa, którzy inspirowali się wyjątkowo oryginalną oraz mroczną burtonową stylistyką. Uważam jednak, że batmanowskich interpretacji nie można wartościować i lepiej jest je po prostu traktować jako pewne równoległe światy. Nie ulega też wątpliwości, że każdy człowiek postrzegany jest przez innych w sposób subiektywny i podobnie jest z twórcami komiksów, filmów czy seriali – jedni widzą w Batmanie szlachetnego herosa, którego życiowa tragedia wzmocniła i skłoniła do niesienia pomocy innym; inni zaś – zapatrzonego w siebie egocentryka, który nie widzi świata poza swoją fortuną, mroczną otoczką i catchprasem: Jestem Batman.

Batmanofile odnajdą u Żaglewskiego wiele informacji na temat obecności postaci Mrocznego Rycerza w tekstach kultury innych niż komiksy, chociażby w audycjach, filmach czy serialach. Właśnie ten fakt mnogości dzieł poświęconych Mrocznemu Rycerzowi nader dosadnie podkreśla jego fenomen. Fakty te mogą być przydatne nie tylko dla entuzjastów Batmana czy popkultury, ale także studentów filmoznawstwa, kulturoznawstwa lub kierunków pokrewnych. Szczególnie interesująca może się czytelnikom wydać prezentacja utrzymanego w kampowej stylistyce serialu The Batman z 1966 roku, który zapoczątkował niespotykaną w tych czasach falę zainteresowania postacią Mrocznego Rycerza, a przez entuzjastów komiksów DC niejednokrotnie był poddawany krytyce za niepoważne traktowanie postaci Mrocznego Rycerza. Trudno było bowiem zrozumieć ówczesnej publice, że przedstawiony w serii Batman jest jedną z interpretacji postaci i nie determinuje całościowo jej charakteru.

Język użyty w publikacji nie jest typowo naukowy – jest obrazowy i przystępny, nie wymaga od czytelnika posiadania zaawansowanej wiedzy, ale podstawowa znajomość omawianych tu popkulturowych zagadnień jest z pewnością mile widziana. Zabrakło mi jednak materiałów, które w sposób obrazowy ilustrowałyby ukazywane kwestie – na przykład okładek zeszytów komiksowych czy prezentacji poszczególnych bohaterów w postaci ilustracji. Jestem świadomy faktu, że forma książki naukowej niejako wymusza określoną formułę, ale wydaje mi się, że w przypadku pozycji poświęconej komiksowi można by pójść na pewne ustępstwa, które zresztą zostały przez Żaglewskiego poczynione. Duża ilość przypisów daje zainteresowanym możliwość sięgnięcia po specjalistyczną literaturę, ale czytelników, którzy w mniejszym stopniu są nią zainteresowani, może nużyć i, po prostu, przeszkadzać w lekturze. Można również odnieść wrażenie, że w tekście czytelnik natyka się na mnogość cudzysłowów, które, owszem, sprawiają, że tekst jest mniej formalny, ale nie wiem, czy w niektórych przypadkach nie są one nadużywane. Nie musi być to jednak definitywnie wadą – taka formuła może kojarzyć się odbiorcy z wykładami uniwersyteckimi, pełnymi dygresji i dużej ilości odniesień do specjalistycznej literatury, która może przyciągnąć uwagę szczególnie zainteresowanych wystąpieniem.

W moim odczuciu trudno jest jednoznacznie określić grupę docelową publikacji i można to potraktować jako atut. Z książki Żaglewskiego mogą skorzystać naukowcy, studenci, ale także entuzjaści komiksów czy popkultury niezwiązani ze światem akademickim. Badacz włada przystępnym i lekkim piórem, nie ma tendencji do zbytniego przeintelektualizowania poruszanych przez siebie tematów – traktuje czytelnika poważnie, ale jednocześnie pozwala sobie na dygresje i dość swobodny styl. Mnie osobiście irytowała tylko nieco zbyt duża ilość stosowanych cudzysłowów, które używane w nadmiarze, zdają się tracić swoją właściwość. Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Moim zdaniem tak – to po prostu bardzo rzetelna publikacja na temat popkultury napisana przez naukowca, który zarówno przedmiot swoich badań, jak i czytelnika traktuje z powagą, a przy okazji nie nuży – jak to mają w zwyczaju niektórzy akademicy.

Autorem recenzji jest Mateusz Godlewski – Próbuje łączyć filologię romańską z architekturą przestrzeni informacyjnych na Uniwersytecie Warszawskim. Z miłości do Warszawy (nie tylko tej Komiksowej) stara się przekazywać mieszkańcom stolicy same dobre wieści na antenie Akademickiego Radia Kampus. Prywatnie ortodoksyjny fanboy kreskówek Cartoon Network, miłośnik nienadgryzionych „Fistaszków” i twórca żartów, które śmieszą jedynie jego. Od jazdy autem woli „Mario Karta”, jest przekonany, że od używek lepsza jest muzyka z lat 80. i najchętniej zamieszkałby w świecie „Lego Batmana”.

Korekta: Marcin Andrys.

Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Universitas za udostępnienie publikacji do recenzji.

Tytuł: Superkultura. Geneza fenomenu superbohaterów

Redaktor: dr Tomasz Żaglewski

Liczba stron: 312

Wydawca: Universitas

Rok wydania: 30.04.2021

Język: polski

Cena: 42 zł (E-book: 25 zł)

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *