KTO BĘDZIE JUDASZEM
The Judas Contract, to nie tylko jedna z najbardziej klasycznych i znanych opowieści o Teen Titans, ale też i jedna z najlepszych, jakie seria ma do zaoferowania. Wydana po raz pierwszy w roku 1984, obrosła już pewnym kultem, dlatego odnośnie jej filmowej adaptacji żywiłem duże oczekiwania. Czy im sprostała? I tak, i nie, chociaż Zdradziecki pakt, jak chce tego polski tytuł, to, mimo pewnych minusów, naprawdę dobry obraz, którego twórcy co raz puszczają do widzów oko.
Przed pięcioma laty członkowie Młodych Tytanów pomogli księżniczce Starfire z Tamranu. Niestety nowo poznana dziewczyna nie mogła powrócić na swoją rodzimą planetę, dlatego pozostała z nimi. A właściwie dołączyła do drużyny.
Teraz Beast Boy, Raven, Blue Beetle i Robin pod wodzą Starfire właśnie, znów trafiają w sam środek niebezpieczeństwa, kiedy powraca Nightwing. Ich przeciwnikiem jest Brother Blood, który chce zaabsorbować zdolności członków Tytanów, a do ich schwytania wynajął Deathstroke’a. Ten jednak nie chce zapłaty za swoje usługi – zamiast tego chce się zemścić na Damianie Wayne’ie za pokrzyżowanie jego planów. Młodzi bohaterowie stoją w obliczu zagrożenia, którego rozmiarów nie są świadomi. Jakby tego było mało, w ich własnych szeregach znajduje się pracujący dla wroga zdrajca. Czy w takiej sytuacji mają szansę na zwycięstwo?
Fabuła filmu, zarówno sam pomysł na całość, zaczerpnięty z klasycznego komiksu Marva Wolfmana i Georga Péreza, jak i jego poprowadzenie, jest bardzo udana. Jedyne, na co mogę narzekać zarówno w tej, jak i poprzednich produkcjach, to jej nowoczesność. Wiem, że nie ma to wielkiego sensu, skoro mówimy o pozycji wypuszczonej na rynek w tym (2017) roku i że są to uczucia wynikające z prywatnych preferencji, a nie faktycznych minusów produkcji, ale jednak dawne animacje miały w sobie coś, czego brak współczesnym tworom. Jakąś magię, duszę i szczerość, które teraz po części zastąpiono komputerowym efekciarstwem. Na szczęście tylko po części, dzięki czemu Zdradziecki pakt nie tylko dobrze się ogląda, ale ma też swój charakter i siłę. Klimatu także nie zabrakło, choć pod tym względem lepiej prezentował się poprzedni tytuł z DCU Animated Original Movies, JLA Dark.
Omawiając ten film, nie można jednak zapomnieć o aktorach podkładających głosy. Poza Christina Ricci, która wcieliła się w postać Terry, nie znajdziecie tutaj wprawdzie nazwisk gwiazd wielkiego ekranu, ale swoją rolę dostał tu reżyser (a przy okazji scenarzysta komiksowy) Kevin Smith, który zagrał… samego siebie. Więcej o jego udziale w wydarzeniach Paktu… nie zdradzam, ale miłośnicy twórcy Sprzedawców, W pogoni za Amy, Dogmy czy komiksów Daredevil: Diabeł Stróż, Green Arrow: Kołczan czy Batman: Cacophony będą zadowoleni.
I zadowoleni będą także fani DC Comics, bo choć ten gigant na rynku opowieści obrazkowych niezbyt dobrze radzi sobie na dużym ekranie, to jego filmy animowane pozostawiają pozytywne wrażanie, a przy okazji tworzą rozbudowany, ciekawy świat. warto go poznać i przekonać się co ma do zaoferowania. Szczególnie, że każdy czytelnik komiksowych pierwowzorów z pewnością znajdzie tutaj coś dla siebie.
Autorem recenzji jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.
Korekta: Monika Banik.
Dziękujemy firmie Galapagos za udostępnienie filmu do recenzji.
„Młodzi Tytani: Zdradziecki Pakt”
Tytuł oryginalny: „Teen Titans: Judas Contract”
Reżyseria: Sam Liu
Scenariusz: Ernie Altbacker (na bazie historii Marva Wolfmana i Georga Pereza)
Obsada: Stuart Ryan, Jake T. Austin, Taissa Farmiga, Sean Maher, Christina Ricci
Muzyka: Frederik Wiedmann
Producenci: James Tucker
Rok produkcji: 2017
Czas trwania filmu: 84 minuty
