Upadek Kevina Smitha

KEVIN SMITH: UPADEK

 

Kevin Smith nie jest może wzorcowym przykładem spełnienia się Amerykańskiego Snu, ale jakiejś jego odmiany już tak. Zaczynał jako chłopak zza lady spożywczaka, który kochał komiksy i filmy, został uznanym reżyserem niszowych filmów, stworzył kilka opowieści graficznych, wystąpił nawet w ukochanych Gwiezdnych Wojnach, ale zarazem szybko zaczął kręcić coraz gorsze dzieła, by skończyć jako autor podcastów i szumnie zapowiadanych obrazów, z których większość chyba nigdy nie ujrzy światła dziennego, a te nakręcone okazują się klapami. Recenzja Kołczana, jednego z najbardziej znanych komiksów Smitha stwarza okazję, by przyjrzeć się nie tylko samemu dziełu, ale też i samemu autorowi. A właściwie drodze, jaka przebył, by stać się tym, kim jest.

Kevin Smith przyszedł na świat 2 sierpnia 1970 roku jako najmłodszy z trójki rodzeństwa i na jego temat nie da się powiedzieć wiele oryginalnego. Jak większość komiksiarzy i filmowców, od wczesnych lat uwielbiał opowieści graficzne i kino, ale o zastaniu reżyserem zdecydował dopiero w wieku 21 lat, kiedy obejrzał Slackera Richarda Linklatera. Nakręcony w rodzinnym mieście twórcy obraz opowiadał o jednym dniu z życia młodych ludzi pokolenia X. Smith był pod takim wrażeniem, że poszedł do szkoły filmowej w Vancouver i… wytrzymał tam tylko cztery miesiące, ale mury placówki opuścił zawarłszy dwie znajomości, które w przyszłości wiele miały znaczyć dla jego kariery – z Scottem Mosierem i Dave’em Kleinem. Wkrótce potem zaczął pracę nad swoim pierwszym filmem. Wprawdzie pierwszy jego scenariusz (Dogma) musiał poczekać na większy budżet, ale na szczęście dzięki temu światło dzienne ujrzeli Sprzedawcy. Wcześniej Smith musiał sprzedać kolekcję komiksów (plus spalił mu się samochód, co zagwarantowało pieniądze z ubezpieczenia), którą potem uparcie odzyskiwał, jednak było warto.

Film okazał się sporym sukcesem, kiedy wyszedł na VHS zdobył także tytuł najczęściej kradzionego tytułu w wypożyczalni, a także wyraźnie określił motywy, które będą powracać w dalszych dokonaniach Smitha, nie tylko filmowych. Seks, wulgaryzmy, Gwiezdne wojny, religia i komiksy stały się jego cechą rozpoznawczą, a on sam rozwijał je z pasją nastolatka, który dopiero wkroczył na drogę, gdzie jego własne młodzieńcze pasje mieszają się z takimi „dorosłymi” rzeczami, jak przeklinanie czy nie szczególnie łagodne komentarze i żarty o seksie. Jak powiedział jeden z bohaterów jego trzeciego obrazu, historii traktującej o dwóch komiksiarzach i dziewczynie, która wkracza w ich życie, prawdziwą kasę robi się na dowcipach o chu…ach i pierdzeniu. Smith chyba wziął sobie te słowa do serca lata wcześniej, niż umieścił je we W pogoni za Amy. Po tym filmie jednak zaczął się jego powolny upadek. Wprawdzie już drugi film, wysilone Szczury z Supermarketu, okazał się tworem mocno przeciętnym, jednak nawet on wydawał się znakomitym tytułem, kiedy spojrzało się na niego przez pryzmat dalszych dokonań. Dogma, choć udana, odrywała się mocno od ziemi, Jay i cichy Bob kontratakują okazali się jedną z kolejnych, bzdurnych komedyjek młodzieżowych, a koszmarna Dziewczyna z Jersey stała się prawdziwą artystyczną porażką. Potem Smith stworzył wprawdzie dwa filmy, które obiecywały powrót do dobrej formy (Sprzedawcy 2 i Zack i Miri kręcą porno), ale na obietnicach się skończyło. Beznadziejne Fujary na tropie, przeciętny Czerwony Stan i wtórny Kieł, który na dodatek raził idiotycznym finałem, nie miały w sobie nic z dawnego potencjału. Przyszłość mogła coś zmienić, przywrócić to co utracone, jednak Sprzedawcy 3 i MallBrats zostały już oficjalnie odwołane – kinowo i telewizyjnie Smith się skończył. Pozostały jego podcasty i komiksy.

Komiksowa kariera Smitha rozpoczęła się w roku 1998, od zeszytu Clerks, miniserii Chasing Dogma, opowiadającej o wydarzeniach sprzed Dogmy (fani dowiedzieli się dzięki niej o co chodziło z małpą pokazaną w Szczurach…, a scenariusz stał się potem podstawą filmu Jay i cichy Bob kontratakują) i Daredevila: Diabła stróża, który pozostaje jednym z jego najsłynniejszych i najlepszych dokonań. Dla Marvela reżyser napisał jeszcze Spider-Man/Black Cat: The Evil that Men Do oraz Daredevil/Bullseye: The Target, jednakże większość swoich prac przygotował dla DC Comics. Batman: Cacophony, Batman: The Widening Gyre, Batman ’66 Meets the Green Hornet i wreszcie przygody Green Arrowa, które przejął po tym, jak postać ta została uśmiercona w regularnej serii pięć lat wcześniej. I tu dochodzimy do interesującej nas opowieści.

Green Arrow: Kołczan (po polsku wydana została tylko ta historia z runu Smitha, pominięto więc Green Arrow: Sounds of Violence) to opowieść o zmartwychwstaniu tytułowego bohatera. Kilka lat po swojej śmierci Oliver Queen pojawia się ponownie wśród żywych, ale coś jest nie tak. Nie pamięta, że zginął, nie pamięta także innych wydarzeń z ostatniej dekady. Nie wie więc w jaki sposób powrócił, ani jak wiele zmieniło się na świecie. Uratowawszy Stanleya Dovera przed bandytami, zamieszkuje u niego, ogarnia się i powraca do walki ze zbrodnią. Szczególnie że w mieście szaleje morderca dzieci, który najwyraźniej ma coś wspólnego z pewną tajemniczą bestią. Wkrótce do „ekipy” Arrowa dołącza także ocalona przez niego nastoletnia prostytutka, chcąca poukładać swoje życie. Jednak powrót Quinna do życia bardzo intryguje jego dawnych przyjaciół z Ligii Sprawiedliwości, którzy zastanawiają się co się za tym kryje…

O ile w Marvelu bohaterowie umierają i powracają do życia z regularnością zegarka, o tyle DC nigdy nie przesadzało z podobnymi zabiegami. Pomysł Smitha na ożywienie Green Arrowa był więc czymś w miarę nowym, szczególnie że bohater pozostawał w grobie przez całe pięć lat. Do tematyki podszedł w bardzo religijny sposób, nie zapomniał też o uwielbianej tematyce seksu i zmiksował to w ciekawą opowieść, która, niestety, ma sporo minusów. Jednym z nich jest zbyt przekombinowana fabuła, drugim przewidywalność – tożsamość mordercy dzieci jest oczywista niemal od samego początku. Kilka pomysłów także jest nietrafionych (znajdziecie tu zapowiedź tego, co potem można było obejrzeć w filmie Kieł, ale ukazana w mniej poruszający sposób), ale całość jednak się broni. Czym? Ciekawą zagadką, klimatem, nieźle skonstruowaną fabułą i plejadą bohaterów, którzy mają nieco odmienione, ale ciekawe charaktery. Poza tym przedstawione tutaj wydarzenia mają o wiele większy wpływ na całe uniwersum DC, niż można by początkowo sądzić – cóż, to już jednak cecha charakterystyczna dla runów pisanych przez okazjonalnie do tego zatrudnionych autorów.

Jednakże Kołczan ma jeden zasadniczy minus, który mnie osobiście odrzuca od tego albumu: koszmarne ilustracje. Phil Hester za nie odpowiedzialny co prawda nieźle wypada w czerni i bieli, ale tu jego cartoonowa kreska absolutnie nie pasuje. Nie ma w niej ani rozmachu, ani też prostoty, kadry są albo dziwnie przepełnione, albo po prostu zbyt puste. Autor ma swoje dobre momenty, niestety zbyt rzadko. Na szczęście fabuła ratuje tę opowieść, szkoda jednak, że tylko ona.

Warto przy okazji wspomnieć o dodatkach, jakie ma do zaoferowania Kołczan. Poza galerią okładek, historią bohatera i serii oraz przedstawieniem twórców, mamy tu także trzy klasyczne zeszyty. W pierwszym z nich poznajemy przełomową dla postaci Arrowa opowieść, gdzie łączy siły z Batmanem, by poradzić sobie z pewnym zamachowcem, dwie pozostałe przedstawiają pierwsze przygody Black Canary. Naiwność i oldschoolowy urok tych opowieści sprawiają, że są co najmniej równie ciekawe, co główna historia. Całość natomiast to, mimo mojego narzekania, naprawdę dobra opowieść. Nie pokazująca pełni możliwości Smitha, ale też i nie rozczarowująca, jak jego ostatnie filmy. Warto więc ją poznać, choć nie jest to konieczne, i przekonać się, co ma do zaoferowania.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Monika Banik.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

„Green Arrow: Kołczan, cz. 1 i 2”

 

Scenariusz: Kevin Smith

 

Rysunki: Phil Hester

 

Kolor: Guy Major

 

Okładka: Matt Wagner.

 

Wydawca: Eaglemoss

 

Data wydania: 2016

 

Liczba stron: 144/144

 

Oprawa: twarda

 

Format: 17,5 x 26,2 cm

 

Druk: kolor

 

Cena: 2 x 39.99 zł

 

[Suma głosów: 3, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *