WKKDC: HAWKMAN

OSTATNI TOM

W końcu nadeszła ta chwila. Trzy lata wydawania Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics przyniosło nam 81 tomów (jeśli wliczyć w to wydanie specjalne), a wraz z nimi kilka naprawdę rewelacyjnych opowieści, solidną dawkę bardzo dobrych rzeczy, nieco przeciętniaków i kilka porażek. Szkoda, że to już koniec, bo wydawane za granicą dalsze tomy mają do zaoferowania kilka świetnych historii (The New Gods, Superman: Panic in the Sky, The Great Darkness Saga, Legends czy Przyjdź Królestwo to tylko niektóre z nich), ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Zostawmy więc to i przyjrzyjmy się finałowemu tomowi. Jako zamknięcie serii, która była z nami przez tak długi czas, wypada on blado – na sam koniec przydałby się jakiś naprawdę mocny, zapadający w pamięć komiks – ale patrząc na Hawkmana jak na po prostu zwyczajny komiks, trzeba przyznać, że to niezła publikacja. Może i należąca do słabszych dzieł Geoffa Johnsa, niemniej warta przeczytania, nie tylko jeśli jesteście fanami postaci.

Kendra Saunders, Hawkgirl, odnajduje swojego wuja Cyrila, żeby wypytać go, co wie na temat St. Roch i muzeum Stonechat. Ten zapewnia, że jedyne, co wie, to to, że w owym mieście zginęli jej rodzice, obrabowani i zabici przez napastnika, a o muzeum nie ma pojęcia. Kendra wie jednak swoje – wuj już kiedyś ją oszukał, a ona dowiedziała się czegoś więcej i chce to sprawdzić. Nie chce jednak, by towarzyszył jej w tym Hawkman. Cyril niemniej zawiadamia go i tak zaczyna się śledztwo dwójki bohaterów, które wyśle ich w podróż nie tylko przez cały świat, ale także i w głąb sekretów przeszłości…

Co można powiedzieć o tym albumie, jak nie to, że to po prostu stricte rozrywkowa opowieść dla młodzieży? Nieszczególnie odkrywcza, tym bardziej niezaskakująca, ale naprawdę przyzwoicie wykonana. Najbardziej warta uwagi ze względu na fakt, że to pierwszy komiks o Hawkmanie wydany w naszym kraju, ale przecież też i Johns to scenarzysta, który nie zawodzi. Owszem, nie jest to album na poziomie Flashpointu czy jego opowieści o Supermanie znanych z WKKDC, ale jednocześnie to rzecz lepsza choćby od tytułów Nastoletni Tytani: Przyszłość jest teraz czy JLA/JSA: Cnota i występek. Tamte, choć stanowiły pewną próbę odświeżenia całości, wpadły w pułapkę powtarzania tych samych motywów. Tu, może dzięki pomocy Robinsona, autora pamiętnego Złotego wieku, twórca skupia się na dobrej, lekkiej opowieści i wychodzi mu to lepiej.

Nieskończony lot to połączenie przygodowego superhero z opowieścią kryminalną. Śledztwo, tajemnice przeszłości, przygody dziejące się w rożnych epokach, wreszcie konkretna akcja i bohaterowie, którzy już nie pałają do siebie zbyt wielką sympatią – wszystko to składa się na komiks przypominający nieco filmy z tzw. Kina Nowej Przygody. Tym bardziej, że opowieści nie brakuje humoru i pewnej swoistej nonszalancji. Owszem, można było z tego wycisnąć coś więcej, zarówno w wymiarze rozrywkowym, jak i w zaserwowaniu nam pewnej głębi. W tym pierwszym przypadku można było pójść bardziej w klimaty kina lat 80., w tym drugim skupić się chociażby na psychice kogoś żyjącego od setek lat czy na rozpadzie relacji pary głównych bohaterów. Została rozrywka, dobra, bo dobra, ale tylko rozrywka.

Dobrze napisana, nieźle narysowana: w pierwszej części album wygląda dobrze, potem jednak za szatę graficzną bierze się Patrick Gleason. I o ile jego prace dla serii Superman z DC Odrodzenie były przyjemne dla oka, o tyle tu uderza pewna niewprawna prostota, mocno czerpiąca z cartoonowej i mangowej stylistyki. W dodatkach na miłośników komiksu czeka debiut Hawkmana z 1940 roku i galeria zarówno świetnych okładek, jak i grafik z Secret Files & Origins (te jednak wypadają blado). I tyle. Szkoda, że to już ostatni tom WKKDC. Przez te trzy lata mogliśmy przeczytać wiele świetnych opowieści, zarówno wznowień (m.in. Azyl Arkham, Ziemia 2, Długie Halloween, Trójca, Nowa Granica, Potwór z bagien), jak i rzeczy wcześniej w Polsce niewydanych (Kontrakt Judasza, Co się stało z człowiekiem jutra, Czarna rękawica, Złoty wiek, Gwóźdź itd.) i poznać solowe przygody bohaterów w naszym kraju mało znanych (Plastic Man, Hawkman). Zabrakło kilku ikonicznych tytułów, parę było zbędnych, ale zabawa z kolekcją okazała się bardzo udana. I całkiem udany był ten finalny tom. Mam tylko nadzieję, że jeszcze kiedyś pojawi się na naszym rynku podobna kolekcja powiązana z uniwersum DC.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Hawkman: Wieczny lot

Scenariusz: Geoff Johns, James Robinson

Rysunki: Rags Morales, Patrick Gleason

Okładka: Andrew Robinson

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2019

Liczba stron: 192

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 41,99 zł

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *