WKKDC: JLA. Pragnienie sprawiedliwości

CZYM JEST SPRAWIEDLIWOŚĆ?

 

Pragnienie sprawiedliwości to komiks stosunkowo nowy, bo stworzony w ramach próby przewartościowania bohaterów i ich świata po Kryzysie tożsamości i Final Crisis. Próby nie do końca udanej, choć mimo wszystko całkiem ciekawej, mającej nadać ton nowym przygodom Ligi Sprawiedliwości. I tak oto zrodziła się po prostu niezła rzecz stricte rozrywkowa, wyróżniająca się szatą graficzną, ale niewykorzystująca w pełni potencjału, jaki oferował temat.

Batman i Marsjański Łowca Ludzi zginęli, a fakt ten wstrząsnął członkami Ligii Sprawiedliwości: i to do tego stopnia, że Green Lantern ma dość dotychczasowych metod działania. Walka z przestępczością, kiedy zbrodnia już się dokona, nie ma przecież najmniejszego sensu. On chce działać inaczej, chce prawdziwej sprawiedliwości, a w tym wszystkim popiera go jedynie jego przyjaciel, Green Arrow. Obaj zaczynają swoistą wojnę ze zbrodnią, ale wróg, z którym przyjdzie im się zmierzyć, jest potężniejszy, niż sądzili i sami mogą nie dać mu rady…

Podchodząc do omawiania tej fabuły, trudno jest pominąć spoilery. Jeśli więc zamierzacie w najbliższym czasie czytać Final Crisis a nie znacie wydarzeń w nim opisanych, powinniście odłożyć zarówno lekturę tego komiksu, jak i niniejszej recenzji na potem. Bo nie da się uniknąć zdradzania ważnych dla opowieści tematów, skoro śmierć dwóch kluczowych bohaterów oznajmiona zostaje już na pierwszej stronie. Jeśli jednak jest Wam to obojętne, bądź też wiecie już to i owo (a jeśli interesujecie się choć trochę wielkimi wydarzeniami wpływającymi na całe uniwersum DC, nawet jeśli tych nie ma jeszcze po polsku, wiecie to na pewno), nic nie stoi na przeszkodzie, byście przyjrzeli się bliżej tej opowieści. Bo nawet jeśli nie jest to dzieło jakoś wyróżniające się na tle podobnych dzieł, jak na rozrywkowy komiks przystało, ma swój urok  czyta się go szybko i lekko.

Owszem, plany jakie miał James Robinson na nową serię o Lidze były ambitne. Ekipa straciła dwóch ważnych członków, kipiały w niej złość i poczucie niesprawiedliwości, a co za tym idzie, zaczęły pojawiać się pęknięcia. Rozłam wisiał w powietrzu, ale w grupie ludzi o różnych poglądach, połączonych co prawda jednym celem i podobnym do niego podejściem, niemniej jakże odmiennych wnioskach wyciąganych z całej działalności, zawsze istnieje jego ryzyko. Ciekawie więc zapowiadało się to, w którą właściwie stronę pójdą herosi. Kto przekroczy granicę, do jakiej dotychczas nie chciał się nawet zbliżyć, a kto pozostanie wierny ideałom, które w obecnych czasach zdają się nie mieć już racji bytu? I, co ważniejsze, które z postanowień i zasad powinny jeszcze w ogóle obowiązywać, kiedy tak bardzo zawodzą, że życiem płacić muszą ci najlepsi? Bo walka ze zbrodnią a dążenie do sprawiedliwości to przecież dwie zupełnie inne kwestie. Tym istotniejsze, że dla każdego znaczą coś odmiennego.

To wszystko tu jest, jednak bardziej liźnięte, niż zgłębione. Robinson (nawet jeśli stworzył uważany za jeden z najlepszych komiksów w dziejach, JSA: The Golden Age) to nie scenarzysta na miarę Alana Moore’a, Franka Millera czy Marka Millara, którzy rozmiłowali się w podobnych kwestiach i do perfekcji doprowadzili wgryzanie się w nie i wyciskanie z tematu wszystkiego, co najlepsze. U niego pola ważkim pytaniom szybko ustępuje akcja, choć należy docenić, że do samego końca na stronach albumu pobrzmiewa ich echo. Niezły jest za to klimat całości, mroczny i raczej ponury, niezwiastujący niczego dobrego. Na równi zawdzięczamy go fabule, co ilustracjom, bo szata graficzna jest hiperrealistyczna i utrzymana w ciemnej tonacji. Rysunki i ich kolor przypominają połączenie prac Gariela Dell’Otto i Lee Bermejo, choć o wiele więcej w nich komputerowych sztuczek. Pierwsze wrażenie? Nie wiedziałem czy mi się to podoba, czy nie, w trakcie lektury jednak doszedłem do wniosku, że ilustracje są całkiem dobre – nie wybitne, ale na pewno ciekawie wyróżniające się na tle typowych współczesnych komiksów.

Podsumowując: Pragnienie sprawiedliwości to ni mniej, ni więcej tylko niezły komiks, jakich wiele. Coś, co miało zadatki na naprawdę rewelacyjną rzecz, ale po części zatonęło w rozrywkowej akcji. Czyta się go szybko i przyjemnie, ma swój urok, a bonusowy zeszyt Action Comics #248 z debiutem Złotego Goryla przedstawia się całkiem sympatycznie, w swym infantylizmie, choć też niczym szczególnym się nie wyróżnia. W skrócie: całość to rzecz przede wszystkim dla miłośników Ligi Sprawiedliwości i typowego superhero środka, którą można przeczytać, ale równie dobrze można sobie darować.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Amerykańska Liga Sprawiedliwości JLA: Pragnienie sprawiedliwości

Scenariusz: James Robinson

Rysunki: Mauro Cascioli, Scott Clark, Ibram Roberson

Okładka: Mauro Cascioli

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2018

Liczba stron: 192

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 41,99 zł

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *