WKKDC: Kryzys Tożsamości

KRYZYS BOHATERÓW

 

Jeżeli w kontekście wydawnictwa DC Comics pada słowo „kryzys” każdy fan automatycznie pomyśli o wielkich, epickich eventach, które wymazują z istnienia całe wszechświaty i uśmiercają setki, tysiące, miliony, a nawet i miliardy postaci. Inaczej rzecz się ma z Kryzysem tożsamości, kameralnym dramatem obsadzonym, co prawda, plejadą superbohaterskich gwiazd, ale dalekim od epickich opowieści. Co więcej, mamy tu do czynienia nie z typową dla superhero fabułą, lecz świetnym kryminałem, podchodzącym do tematu z wielką powagą i wyczuciem. Co nie znaczy, że ten Kryzys nie wywraca życia bohaterów do góry nogami. Wręcz przeciwnie, konsekwencje opisanych tu wydarzeń odbiły się szerokim echem w uniwersum DC i zmieniły je na długo. Co ważniejsze jednak, prawdziwą siłą są emocje, które potrafią autentycznie poruszyć czytelników – i to jak dogłębnie.

Zamordowana zostaje Sue Dibny, żona Elongated Mana, a jej śmierć wstrząsa superbohaterami, bo po raz kolejny przypomina im, jak bardzo ich bliscy są narażeni na niebezpieczeństwo. Tym bardziej, że dom Dibneyów zabezpieczony był najlepszymi możliwymi środkami – nie tylko ziemskimi. Gdy część herosów zastanawia się, kto mógł to zrobić, Green Lantern, Green Arrow, Flash, Hawkman, Black Canary, Atom i Zatanna ruszają własnym tropem. Są pewni, że zbrodni dopuścił się Doktor Light, który przed laty zgwałcił Sue, o czym niewielu w ogóle miało pojęcie. Niewielu też wiedziało, co jeszcze wydarzyło się tamtego dnia: czego dopuścili się wówczas bohaterowie i jakie grzechy skrywają. Przebieg śledztwa jednak nie jest tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać. Wkrótce giną kolejne osoby, winny może być każdy, a gdy przeszłość wychodzi na jaw, relacje między członkami Ligi Sprawiedliwości zmieniają się na zawsze…

Obok Długiego Halloween, Kryzys tożsamości to bezwzględnie najlepsza opowieść wydana w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics. Nieoczywista – bo na pierwszy ogień, jeśli chodzi o wydania specjalne, bardziej adekwatnym wyborem wydawał się być Kryzys na Nieskończonych Ziemiach, który jako pierwszy odmienił oblicze uniwersum, jednocześnie je ujednolicając – ale mimo wszystko absolutnie warta poznania. I to nie tylko przez miłośników historii publikowanych pod szyldem amerykańskiego giganta; chociaż to oni, rozeznani w wydarzeniach poprzedzających ten event, jeśli nawet nie będą bawić się lepiej niż reszta, to na pewno lepiej odnajdą się w całości. Jednak i bez tego dzieło Brada Meltzera, autora bestsellerowych (choć w Polsce mało znanych) thrillerów, broni się znakomicie.

Całość oparta została na dość prostym i jednocześnie nośnym pomyśle, który wcześniej wykorzystał już np. Alan Moore w swoich Strażnikach. Tam zginął eks- (anty?) bohater, a śledztwa w jego sprawie podjęli się koledzy po fachu; tu śmierć ponosi żona jednego z herosów, a jego kumple nie tylko chcą wytropić sprawcę, ale przede wszystkim zemścić się na nim. Meltzer otwarcie wykorzystuje motyw znany z filmów i życia – policjanci tropią bandytów winnych śmierci jednego z nich. Sprawiedliwość w sensie ogólnym schodzi na dalszy plan, liczy się sprawiedliwość osobista; a emocje i uczucia zaczynają wrzeć zarówno w bohaterach, jak i czytelnikach. Dzięki temu odsłania się bardziej ludzka strona herosów, ich słabości i pochopność osądów dają o sobie znać, aż w końcu odbiorca odkrywa, że superbohaterowie wcale nie są tak krystaliczni i prawi, za jakich chcieliby uchodzić.

I tu na scenę wkracza psychologia, z której zresztą zaczerpnięto tytuł. Pojęcie kryzysu tożsamości, będące jedną z części teorii Eriksona, w dużym uproszczeniu dotyczy niepowodzeń w kształtowaniu tożsamości, pomieszania ról i radykalnej zmiany perspektywy, których konsekwencje echem odbijają się przez resztę życia, a nawet przenoszą na przyszłe pokolenia. I tak właśnie rzecz ma się z wydarzeniami Kryzysu. Na oczach czytelników dzieją się niby niewielkie (przynajmniej w stosunku do skali uniwersum), prywatne dramaty i tragedie, ale ich skutki są o wiele poważniejsze i przede wszystkim bardziej długofalowe, niż ktokolwiek mógłby na pierwszy rzut oka sądzić.

Wracając jednak do samej treści, ponieważ Kryzys to przede wszystkim kryminał, jedną z najistotniejszych rzeczy staje się odpowiednie poprowadzenie i rozwiązanie całej zagadki. Meltzer na szczęście nie zawodzi również na tym polu. Ciągle myli tropy, mnoży wątki, wprowadza coraz więcej podejrzanych, jednocześnie powoli odsłania przed nami kolejne tajemnice. Wydaje się, że wielka wolta ujawniona zostaje już na początku, ale to zaledwie wstęp do tego, co czeka nas dalej. Autor potrafi przy tym zaskoczyć, zaserwować świetne zwroty akcji i chociaż nie odkrywa tą opowieścią niczego nowego w komiksowym świecie, gdyż powiela schematy Moore’a, to robi to z taką gracją i talentem, że mnie to kupiło całkowicie. Tym bardziej, że psychologia postaci wyszła mu na całkiem niezłym poziomie, a jakby tego było mało, zręcznie wykorzystał różne wątki z przeszłości, które dzięki jego opowieści nabierają zupełnie nowego znaczenia i stają się o wiele bardziej intrygującymi niż dotychczas.

Nie zawodzi też szata graficzna, choć tu akurat mamy do czynienia z czysto rzemieślniczą robotą, która nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle regularnych serii z DC – ilustracje są realistyczne i szczegółowe. Niezłe jest też wydanie, choć w tym wypadku i przy takiej cenie wolałbym twardszą oprawę i grubszy papier. Warto jednak docenić dodatki, chociaż tym razem nie dostajemy żadnego klasycznego zeszytu, tylko cztery numery Flasha, ściśle powiązane z Kryzysem tożsamości. Cztery ciekawe (choć na kolana niepowalające) części wzięte z runu Geoffa Johnsa, bezpośrednio poprzedzające wydany potem w ramach WKKDC album Flash: Wojna łotrów. Co prawda, wolałbym w tym miejscu zobaczyć Countdown to Infinite Crisis najlepiej w towarzystwie miniserii The OMAC Project albo spin-offy JLA, w których ukazano dalsze losy Batmana, postaci bardzo istotnej dla eventu, ale i tak jest całkiem dobrze, ciekawie i spójnie graficznie z całą resztą.

Bez zbędnego przedłużania – polecam bardzo gorąco. Kryzys absolutnie wart jest poznania, robi wielkie wrażenie i chce się do niego wracać raz po raz. Szczególnie do pierwszego zeszytu, będącego emocjonalnym rollercoasterem stojącym na wręcz genialnym poziomie.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics – Specjalne Wydanie Kolekcjonerskie #1

Scenariusz: Brad Meltzer

Rysunki: Rags Morales

Okładka: Michael Turner

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2016

Liczba stron: 336

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *