Jasnowłosa Nietoperzyca wkracza do akcji!
Przed Spider-Gwen i Gwenpool była ona. Nieco ekscentryczna, uzbrojona w stalowy kij bō, rzucająca żartami równie szybko co batarangami. Stephanie Brown.
Miłośnicy komiksów mogą doskonale kojarzyć bohaterkę nie tylko w roli Spoiler (jej pierwotne alter ego), ale także… Robina. Zrodzona w wyobraźni Chucka Dixona Stefcia, jak zwykło się o niej mawiać, w szybkim tempie zdobyła wierne grono fanów. I nie ma co się dziwić. W posępnym Gotham jest jednak miejsce dla skrzących humorem superbohaterek.
Złamane obietnice
Stephanie to na pozór zwyczajna nastolatka. Dopiero co podjęła naukę na tutejszym uniwersytecie, z trudem wchodzi w dorosłość. Zgodnie z obietnicą złożoną matce pelerynę heroiny raz na zawsze zawiesza na hak. Aż do pewnej nocy. Właśnie wtedy Batgirl zobowiąże dziewczynę do spełnienia jej ostatniego życzenia – przejęcia po niej schedy.
W ten sposób rozpoczyna się przygoda, w której Stefcia natrafi na klasyczną galerię łotrów Batmana (Scarecrow, Clayface, Man-Bat), jak i nowe zagrożenie w postaci sekretnej, studenckiej organizacji Order of the Scythe. Przy okazji odwiedzi ulice Londynu, rozprawi się z hordą zombiaków oraz wyskoczy do kina ze swoją dawną kumpelą Supergirl. Brawurowa akcja łączy się tu z ciętym humorem Bryana Q. Millera, a wtórują im śliczne akwarele Dustina Nguyena, tudzież dość klasyczne, choć niepozbawione uroku, prace m.in. Lee Garbetta. Od strony graficznej komiks ten podziwia się niczym klasyczną baśń Disneya. Od strony narracyjnej – ogląda jak najlepszą nastoletnią telenowelę.
Nasza bohaterka wymierza kopniaki, pędzi na swoim jednośladzie i rzuca kolejnymi sucharami. Ale i też cierpi. Kontempluje wolną wolę. Miewa rozterki. Zadaje ból samej sobie, żyjąc w kłamstwie i nie dopuszczając do siebie osoby, która ją kocha.
Bo z bat-rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach…
„Batgirl” Bryana Q. Millera to zaczyn dla fandomu i komiks doby Tumblra czy Instagrama. Z ciekawie rozpisaną „pełnosprawną niepełnosprawną” hakerką Oracle, znanym skądinąd szalonym adoratorem Gray Ghostem oraz małym Robinem, któremu Stefcia nieraz sprzeda należnego mu kuksańca. Nie jestem odosobniony w opinii, że motorem napędowym tych opowieści są sami bohaterowie. Fabuła nieraz schodzi na dalszy plan.
W całym tym oceanie pozytywów nie można zapomnieć o łyżce dziegciu. Osobiście nie przekonało mnie łamanie superbohaterskiego etosu w kilku scenach (tej z Red Robinem czy zakończeniu historii o Calculatorze). Jest to o tyle bolesne, że ta druga kwestia znajduje ponoć rozwiązanie dopiero w innej serii z Oracle „Birds of Prey”. Ponadto język i niektóre wątki (np. ten z praktykami parapsychicznymi Klariona) wydają się zbyt mocne jak na serię młodzieżową. Część żartów gryzie się zaś z emancypacyjnym przesłaniem dzieła.
Bryan Q. Miller zredefiniował postać Nietoperzycy, wprowadzając nieco światła do nadgniłej jaskini Batmana. Ten komiks mówi o rodzinie. Przyjaźni. Nas samych. Stephanie jest bohaterką, którą da się lubić. I to właśnie dla niej warto sięgnąć po te zeszyty. Cytując samą Stefcię: „Peekaboo!”.
Autorem powyższej recenzji jest Tomek Grodecki („Tommy”) – Student prawa UKSW. Przyjazny troll internetowy. Współpracuje m.in. z Aleteią i Interią Muzyką. Śp. Maciej Parowski określił go kiedyś mianem „prostodusznego, fantastycznego brata łaty”.
Korekta: Marcin Andrys
Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa DC Comics oraz księgarni Jak wam się podoba / As You Like it za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Tytuł komiksu: „Batgirl: Stephanie Brown ” Vol. 1 & 2
Scenariusz: Bryan Q. Miller
Rysunki: Lee Garbett, Pere Perez, Dustin Nguyen, Ramón F. Bachs
Tusz: Trevor Scott, Jonathan Glapion
Kolory: Guy Major
Okładka: Stanley „Artgerm” Lau / Dustin Nguyen
Ilość stron: 296 / 328
Data publikacji: 2017 / 2018
Cena: $29.99 / $24.99