NIETOPERZ I KOTKA NA GORĄCYCH DACHACH
AUTOR RECENZJI: MICHAŁ CHUDOLIŃSKI
Oto coda do kontrowersyjnego stażu Toma Kinga w Batmanie z lat 2016-2019. Niestety, autor takich hitów jak „Mister Miracle” czy „Szeryf Babilonu” kończy swoją złożoną opowieść o Mrocznym Rycerzu w słabym stylu.
Zamaskowany krzyżowiec w wykonaniu Toma Kinga jest bodajże ostatnią wielką historią z najpopularniejszym bohaterem DC Comics do dziś. Niniejsze historie mają głównie krytykantów i przeciwników, choć znajdą się i tacy, którzy polecą pojedyncze zeszyty z tego okresu. Dość powiedzieć, że wiele negatywnych wibracji wynikało z faktu, że King traktował pisanie Batmana jako formę autoterapii. A to ze swoich myśli samobójczych, gdy miał 12 lat. A to ze swojego życia intymnego jako dorosły człowiek.
W epicentrum jego bat-epopei zostało postawione pytanie: „Czy Batman może być szczęśliwy?”, na co odpowiedzią miał być płomienny romans z Seliną Kyle alias Catwoman. Rozwinięcie wątku było iście frustrujące. Do ślubu, który miał dojść między Bruce’em a Seliną w 50. zeszycie „Batmana”, nie doszło przy gromkim rozczarowaniu wszystkich zainteresowanych. Sam Wayne zaś był stopniowo zmiękczany przez scenarzystę, który wprowadzał go w zwątpienie, a nawet przeprowadził na nim psychoterapię („Kryzys bohaterów”).
Następnie Tom King był sabotowany przez redaktorów serii, wymuszających na nim realizacje wątków pobocznych, na które nie miał ochoty (m.in. śmierć Alfreda w „Mieście Bane’a). Pierwotnie miało być sto zeszytów, ostatecznie było ich osiemdziesiąt pięć wraz z trzema wydaniami rocznikowymi zwanych Annualami. Seria „Batman/Catwoman” miała być zadośćuczynieniem dla bestsellerowego autora i okazją do realizacji zakończenia sagi, jaką mniej więcej planował.
Omawiany komiks stanowi zarówno epilog dla konkretnej ery przygód Batmana, jak i oddzielną całość. W obu przypadkach i stwierdzam to z przykrością, zawodzi. Komiks ten zwyczajnie wprowadza w zakłopotanie swoją narracją, która jest pogmatwana i chaotyczna. Fabuła rozgrywa się w trzech liniach czasowych i nigdy nie wiadomo do końca, w którą z nich wkraczamy w trakcie lektury.
W przeszłości widzimy, jak Nietoperz i Kotka zakochują się po raz pierwszy. W przyszłości śledzimy losy Seliny Kyle jako staruszki. Batman od dawna nie żyje, a miasta Gotham strzegą Richard Grayson (niegdyś Robin i Nightwing) jako komisarz oraz Helena, córka superherosów. W teraźniejszości natomiast Batman i Catwoman we współpracy z Phantasmem/Andreą Beaumont próbują zrobić porządek z Jokerem. W dodatkowych opowieściach skupiamy się zarówno na pierwszym pocałunku Wayne’a i Kyle, jak i ich późnej starości oraz śmierci. W pewnym sensie jest to zbiór ukazujący definitywny koniec legendy Batmana według Kinga.
Sęk w tym, że każda z tych historii nie wybrzmiewa w sposób pozwalający nam się przejąć tym, co czytamy. Nie jest to w żadnym razie wina rysunków – Clay Mann wraz z Liamem Sharpem (zastąpił Manna na krótko, gdy artysta nie dawał rady z terminami) świetnie się spisują jako ilustratorzy posępnej atmosfery Gotham City. Zwłaszcza Joker i jego elegancja lśnią w tych pieczołowitych rysunkach.
Problem leży po stronie edytorskiej. Amerykańscy redaktorzy nie zadbali o to, by poszczególne historie mogły być odbierane w sposób chronologiczny, po kolei, jedna po drugiej. A tak komiks jest scenariuszowo poszatkowany. Dialogi są momentami bardzo słabe, jak gdyby Tom King nie chciał już mieć ze swoim pomysłem nic do czynienia. Wątek Beaumont, jej syna oraz zamieszanego w to wszystko Jokera jest totalnie bez sensu, wręcz bełkotliwy. Należy również nadmienić, że do ślubu Seliny i Bruce’a wreszcie dochodzi, ale niesmak wśród czytelników (i piszącego tego słowa) pozostał.
Trudno powiedzieć, dla kogo w zasadzie jest to komiks. Na pewno kompleciści będą zainteresowani, fani dobrze wyglądających komiksów również mają wiele powodów do zachwytu w warstwie artystycznej. Fani Batmana nie będą z drugiej strony potrafili zrozumieć zepchnięcia ich ulubionego herosa na drugi plan. Przedstawiona jest tutaj historia Seliny Kyle, jej metamorfozy. Względem poprzednich historii Kinga pisana jest ona bez ikry, jakby zatracono w niej wszelkie dobro. Dodatkowo nie rozumiem posunięcia uczynienia z niniejszego tomu komiksu dla dorosłych, w ramach imprintu Black Label. Poza paroma przekleństwami nie dzieje się tutaj nic, co wskazywałoby na taką kategorię wiekową.
Podsumowując, Batman/Catwoman jest sporym zawodem. Niby ocieka erotyzmem, ciekawymi pomysłami. Kadrowanie momentami jest niezwykle pomysłowe. Jednak na poziomie scenariusza jest to dyletanctwo. W założeniach niniejsza kolekcja miała być kamieniem milowym komiksów o Batmanie. W rzeczywistości jest bełkotem kogoś, komu już nie zależy na doprowadzeniu sprawy do końca. Jeżeli chcecie kupić ten komiks to jedynie dla historii znajdujących się na jego końcu, w tym ostatnim komiksie narysowanym przez legendarnego Johna Paula Leona.
Korekta: Marcin Andrys.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Batman/Catwoman. Scen. T. King. Rys. C. Mann, L. Sharp. Egmont 2023.