POMIĘDZY REALIZMEM A ABSTRAKCJĄ
Autor recenzji: Michał Chudoliński
Gdy myślimy o fotorealizmie w komiksie, od razu kierujemy uwagę na legendarnego Alexa Rossa. Jego niezwykle szczegółowe prace przez lata zyskały rzeszę zwolenników, jak i krytyków. Ci ostatni wytykają mu ckliwy sentymentalizm oraz posągowość rysowanych przez niego (super)bohaterów. Tym bardziej powinien cieszyć fakt, że w jego najnowszym dziele sztuki Ross wychodzi z sfery komfortu, którą wytworzył sobie i fanom na przestrzeni ostatnich dwóch dekad.
Członkowie pierwszej rodziny Marvela, czyli Fantastycznej Czwórki, nigdy na dobre nie przyjęli się w Polsce. Z tego względu ich wpływ kulturowy, historyczny może być dla rodzimego czytelnika niezrozumiały, by nie powiedzieć egzotyczny. Dość powiedzieć, że od przygód Pana Fantastycznego, Niewidzialnej Kobiety, Ludzkiej Pochodni i Stwora rozpoczyna się nowożytna historia świata Marvela oraz rewolucja, jaka dokonała się w komiksie superbohaterskim pod koniec lat 60. Po dziś dzień historie obrazkowe Stana Lee i Jacka Kirby’ego wokół Fantastycznej Czwórki stanowią szczytowe osiągnięcie Srebrnego Wieku komiksu amerykańskiego. Pomimo upływu lat jest to jedno z najlepszych połączeń przygody, technikoloru oraz ogromnej miłości do nauk ścisłych, zwłaszcza autorów specjalizujących się w konwencji science-fiction: Arthura C. Clarke’a, Harlana Ellisona czy Isaaca Asimova.
„Fantastyczna Czwórka. Pełne koło” jest pierwszą powieścią graficzną z cyklu „Marvel Arts” („Sztuka Marvela”) realizowanej dla prestiżowego, nowojorskiego wydawnictwa Abrams. Z założenia te licencjonowane, przepięknie wydane komiksy są wyrazem oddania twórcom pełni wolności i przestrzeni kreatywnej, aby mogli stworzyć swoje opus magnum. Ponadto okraszone twardą oprawą przygody superherosów są realizowane według europejskiego modelu wydawniczego. Nacisk kładzie się na jakość i drobiazgowość. Rossowi ukończenie ambitnego projektu zajęło dwa lata. Odpowiadał w nim za wszystkie sfery artystyczne oraz scenariusz. Rezultat jest wizualnie obezwładniający.
Nie przypominam sobie, aby autor „Kingdom come. Przyjdź królestwo” i „Marvels” w swojej karierze był tak odważny, eksperymentując z barwami, językiem komiksu i własnymi możliwościami przerobowymi. Obcowanie z „Pełnym kołem” to uczta dla oczu, do której się wraca, wciąż odkrywając coraz to nowe znaleziska. To jakby zderzyć talent Normana Rockwella z szaleństwem Stanisława Szukalskiego. W kontekście fabuły natomiast mamy do czynienia z hołdem dla głównych architektów świata Marvela oraz klasycznych opowieści o Fantastycznej Czwórce, ich wypraw ku nieznanemu, bez względu na wymiar i formę zagrożenia. To pulpowa, ekscytująca przygoda naznaczona duchem nauki – eksperymentowaniem, badaniu enigmatycznych zjawisk oraz poszerzaniu ludzkiego poznania. Dla fanów gatunku fantastyki naukowej jest to gratka jedyna w swoim rodzaju.
Jedyny, istotny mankament dla polskiego czytelnika przy lekturze „Fantastycznej Czwórki. Pełnego koła” to bezpośrednie odwołanie w powieści graficznej do 51 zeszytu miesięcznika „Fantastic Four” z 1966 roku o tytule „This Man… This Monster!”. Znajomość tego komiksu przed lekturą dzieła Alexa Rossa jest w moim odczuciu wskazana. W rodzimym wydaniu omawianego komiksu nie uświadczymy reprodukcji wspomnianego klasyka. Bez niego obcowanie z pieczołowitymi ilustracjami nie będzie aż tak satysfakcjonujące. Wspomniany komiks Stana Lee i Jacka Kirby’ego przeszedł do historii popkultury jako ulubiona fabuła Lee, jaką kiedykolwiek stworzył, pogłębiająca portret psychologiczny Bena „Stwora” Grimma. Po polsku „Ten człowiek… ten potwór!” został opublikowany w 73 tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, w której przedstawiono kultowe „Nadejście Galactusa”. Kto wie jednak, być może ujrzymy niniejszy klasyk niebawem za sprawą serii „Marvel Origins”, wydawanej przez Hachette? Trzymam za to w każdym razie kciuki.
W powszechnym mniemaniu komiks często jest traktowany jako sztuka masowa, prosta, niewysublimowana. Lektura takich dzieł sztuki nowoczesnej jak „Pełne koło” może okazać się skutecznym orężem w walce przeciwko szkodliwym stereotypom. Spośród doznań wizualnych najnowsza pozycja Alexa Rossa jest – w sensie artystycznym – benedyktyńską, fachową robotą. To jeden z tych albumów, do którego będziemy wracać niejednokrotnie, aby zachwycać się psychodelicznymi barwami, zapierającą dech w piersiach akcją i unikalną drużyną herosów. Nade wszystko jest to jednak pokrzepiający komiks o sile rodziny, która pomimo różnic i przywar staje razem w obliczu zagrożenia. To najlepszy komiksowy Marvel od wielu lat.
Korekta: Maria Szymczak.
Fantastyczna Czwórka. Pełne koło. Aut. A. Ross. Egmont 2023.