KULTURA NA SOBOTĘ: SAGA WINLANDZKA

WIKINGOWIE PO JAPOŃSKU

Autor recenzji: Michał Chudoliński

Obecnie mangi i anime stanowią tętno światowej popkultury. To istny fenomen dogorywającego z powodu wojen i pandemii globalizmu, którego odbiorcami są ludzie o skrajnie różnych światopoglądach, odmiennych narodowości i wyznań. Najlepszym tego dowodem jest projekt mangi historycznej Makoto Yukimura, który w mistrzowski sposób opowiedział o islandzkich podróżnikach z XI wieku.

Zazwyczaj, gdy poznajemy historie Średniowiecza w szkole, otrzymujemy zbiór dat wojen, bitew, uzgadniania pokoju, by za chwilę cały ten porządek wrócił za sprawą przemocy do punktu wyjścia. „Saga Winlandzka”, jej geniusz, polega na zmianie perspektywy doświadczania historii przez duże „H”. Nie jest ona przedstawiona holistycznie, z góry, jakbyśmy wysłuchiwali nużącego wykładu z dziejów władców skandynawskich. Wręcz przeciwnie – obserwujemy dawne czasy z bardzo przyziemnego poziomu, obserwując wojowników zarówno w momentach chwały, jak i bezwzględnego okrucieństwa, odzierających z człowieczeństwa.

„Saga Winlandzka” jest obecnie jedną z popularniejszych mang na świecie, a jej kultowość zachęciła do stworzenia adaptacji anime, dostępnej obecnie na Netflixie. Komiks bazuje na prawdziwych losach Thorfinna Karlsefniego – próbował on ok. 1010 roku skolonizować mityczną Winlandię, stanowiącej obszar Ameryki Północnej – oraz jednego z największych władców europejskich w historii, Knuta Wielkiego. Twórcy Imperium Skandynawskiego, rozpościerającego się na Morzu Północnym.

Z jednej strony adekwatność względem źródeł, oddania wiarygodności kontekstu, kultury, rzetelności historycznej, robi wrażenie. Nie trzeba być jednak ekspertem od wikingów ani mieć doktorat z tego kawałka rzeczywistości, żeby pasjonować się „Sagą Winlandzką”. Nade wszystko to udramatyzowany dreszczowiec mający czasem oblicze polityczne, by za chwilę przerodzić się w istną tragedię z niewolnictwem w tle. Fani „Gry o tron”, jak również filmu „Zniewolony. 12 Years a Slave” znajdą tutaj coś dla siebie.

Z pewnością komiks zachwyca portretami psychologicznymi głównych bohaterów. Protagonista Thorfinn odbywa na kartach niniejszego komiksu w zasadzie odyseje – od młodego najemnika żądnego zemsty za śmierć ojca po niewolnika, któremu nagle otwierają się oczy na to, co jest ważne w życiu. Dzięki jego przemianie i doświadczeniom rozumiemy, co napędza ludzi pragnących osiągnąć monumentalne sprawy w ramach swego żywota. Yukimura tworzy komiks o cywilizacji, który jest żywy, albowiem poszczególni bohaterowie są przeniknięci mocami sprzecznymi i zniewalającymi zarazem. Jakby byli władani raz siłami budującymi niczym w agrokulturze oraz totalną, wojenną anihilacją. I to przejście fabularne z przemocy do pacyfizmu i z powrotem jest niezwykle prawdziwe, przejmujące.

Korekta: Marcin Andrys.

Saga Winlandzka, t. 1-12, aut. M. Yukimura, Hanami 2020-2023

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *