SKORPION. TOM 2 – RECENZJA KOMIKSU

OŚWIECENIE W WYDANIU AWANTURNICZYM

Autor recenzji: Michał Chudoliński

Jeżeli kogoś rozczarował ostatni Indiana Jones w kinach, uznając film Jamesa Mangolda za przykład naftaliny w korporacyjnym parku rozrywki, to pragnę uspokoić – świetne poczucie przygody w starym, dobrym stylu można nadal odnaleźć w sztuce komiksowej. Europejska seria „Skorpion”, kilkukrotnie nominowana do prestiżowej nagrody Angouleme we Francji, jest tego najlepszym przykładem. Trudno znaleźć lepszą rozrywkę w klimacie historycznym, w dodatku z akcentami archeologii.

W drugim tomie akcja nieco spowalnia, aby pogłębić uniwersum stworzone we współpracy scenarzysty Desberga i rysownika Mariniego. W tym świecie siedem rodzin rządzi Rzymem dla zachowania równowagi, a uwielbiany przez masy papież umiera. Na jego miejsce wkracza przebiegły kardynał Trebaldi. Przekonuje Watykan do sprawowania nobliwej funkcji z racji posiadania jedynej w swoim rodzaju relikwii – krzyża, na którym zawisł Święty Piotr. Tytułowy Skorpion wraz ze sprzymierzeńcami i przyjaciółmi będzie musiał wyruszyć w długą i wyczerpującą drogę, aby udowodnić machlojki nowego Ojca Świętego. Na początek odwiedzi Stambuł i miejsca kluczowe dla Templariuszy.

Mało jest komiksów, w których można odczuć autentyczny zew akcji i przygody. A w „Skorpionie” jest w zasadzie wszystko, aby przenieść się do niesamowitych lokacji, poczuć orientalizm Bliskiego Wschodu i zanurzyć się w tajemniczych intrygach rodem z płaszcza i szpady. Ucieczka Skorpiona przed Trebaldim jest pełna napięcia i nieoczekiwanych przeszkód. Można co prawda narzekać, że większość wątków pobocznych z poprzedniego tomu nie została rozwiązana lub wręcz zepchnięta na bok, ale jest to zrekompensowane scenami akcji, pojedynków i interakcjami z pięknymi kobietami.

Enrico Marini to obecnie jeden z najlepszych rzemieślników w branży komiksowej, jeżeli chodzi o rysunek. Potrafi narysować wszystko, i to w pieczołowity sposób – western, superbohaterów, noir, klimaty kostiumowe, postapokalipsę. W „Skorpionie” co prawda odczuwa się od czasu do czasu problemy związane z proporcją ciał poszczególnych postaci, ale Marini za to zadziwia niesłychanym talentem do ukazania dynamiki mowy ciała, subtelnych scen namiętności czy scen obrazujących plan wypracowywania zemsty. Czuć tutaj artystyczne zgłębienie kontekstu Oświecenia, tamtejszych obyczajów, wystrojów, wnętrz. Co jeszcze bardziej intrygujące, Marini doskonale się czuje w środowisku pustynnych, a konkretniej rzecz ujmując w odwzorowywaniu terenów wokół gór Kapadocji.

Popkultura współczesna może denerwować swoimi trendami, sztucznością, nabrzmiałością w reperowaniu świata polegającą na pudrowaniu przeszłości. Przy takim zestawieniu „Skorpion” jest klasycznym komiksem akcji, który nie zaskakuje nowatorskimi rozwiązaniami, ale też odstrasza nabrzmiałością formy. Przykład wyśmienitego komiksu środka, nigdy nieschodzącego poniżej ustalonego poziomu i zachwycającego pięknem w oddaniu czasów minionych. Uczta dla oka.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Korekta: Marcin Andrys.

Skorpion, tom 2, scen. S. Desberg, rys. E. Marini, Egmont 2023

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *