Why Do We Fall?: Examining Christopher Nolan’s The Dark Knight Trilogy – Recenzja książki

Nazywam się Wayne. Bruce Wayne.

„Set out to make a Batman film, and you’re instantly immersed in a kaleidoscope of images and possibilities: everything that character has ever been portrayed in from the thousands of comic book stories to hundreds of animated television episodes to the half-dozen previous films on; and everything that hasn’t been done with one of the most versatile characters to emerge from the human imagination.

„Spróbuj stworzyć film o Batmanie, a natychmiast zanurzysz się w oceanie obrazów i możliwości: we wszystkim, w czym występował bohater, od tysięcy komiksów przez setki odcinków seriali telewizyjnych po pół tuzina wcześniejszych filmów i w tym wszystkim, co jeszcze nie spotkało jednej z najbardziej wszechstronnych, wiecznie zmiennych postaci stworzonych przez ludzką wyobraźnię.”

[Paul Levitz, president and publisher of DC Comics w: Official Movie Book”]. 

Książka Davida Hernando „Why Do We Fall? Examining Christopher Nolan’s ‘The Dark Knight Trilogy’” oferuje znacznie więcej, niż obiecuje skromnym tytułem; czytelnik dostaje aż cztery książki w cenie jednej. Pierwsza to przenikliwa analiza twórczości Christophera Nolana, druga – wprowadzenie w „Batman lore”, na którą składa się wiele odrębnych, a nawet wzajemnie sprzecznych „lores” wraz z ich uporządkowaniem w czasie, trzecią jest pogłębiona analiza „Trylogii Mrocznego Rycerza”. Czwarta, choć objętościowo skromniutka, zajmuje w stosunku do trzech pierwszych pozycję nadrzędną. Porządkuje całość, łączy pozornie różne wątki i czyni „Why Do We Fall?” bardzo interesującą propozycję interpretacyjną, dającą się doskonale zastosować do innych popkulturowych franczyz.

Nolanowska trylogia zajmuje pozycję wyjątkową i wśród filmów „o Batmanie”, i wśród przeróżnych adaptacji, z którymi mamy ostatnio bardzo wiele do czynienia. Nie da się jej jednak wyjaśnić przy użyciu klasycznego pojęcia „adaptacja” (czasami też „ekranizacja”) zakładającego stałą, niezmienną hierarchię pionową: istnieje nadrzędny „oryginał” a to, co z niego wzięte i przełożone na język innego medium zajmuje pozycję podrzędną: ma być „wierne”, ma „zachowywać ducha” i „oddawać sprawiedliwość oryginałowi”. Problem w tym, że w przypadku fenomenu Batmana nie istnieje żaden definiowalny oryginał. W ciągu osiemdziesięciu lat obecności w nieustannie zmiennych kulturowych kontekstach czytany i oglądany przez pokolenia Batman jako bohater główny i poboczny figurował w tysiącach zeszytów komiksowych różnych serii (dokładniej nikt chyba tego nie policzył), a także w trzynastu filmach aktorskich i kilkudziesięciu serialach telewizyjnych i filmach animowanych. W każdym ze swych medialnych wcieleń seria ta wielokrotnie „rebootowana”, porządkowana i znów rozpadająca się na heterogeniczne części, stała się prawdziwym labiryntem nie do przejścia nawet dla najbardziej pomysłowego i/lub najbardziej skrupulatnego wędrowca. Cokolwiek prawdziwego (w jakimkolwiek sensie tego słowa) powie się o Batmanie, równie prawdziwe będzie twierdzenie wręcz przeciwne.

W popkulturze zjawisko to przyjmuje się jako naturalne z dobrodziejstwem inwentarza. Nazwane „franczyzą” lub „uniwersum” w zależności od tego, czy nacisk kładziemy na zdolność monetyzacji fenomenu czy raczej na jego bogactwo kulturowe, nie budzi ono zdziwienia, stanowi jednak problem dla krytyka usiłującego opisać jakiś jego zamknięty fragment, choćby właśnie „Trylogię Mrocznego Rycerza”. Wprawdzie aż nazbyt łatwo jest stworzyć prosty katalog wątków, toposów i tematów wykorzystywanych wcześniej ad nauseum, lecz już sam ich wybór wymusza stawianie pytań „adaptacyjnych” wielokrotnie postawionych, dających się sprowadzić do jednego pytania: „dlaczego wybrano to, a nie wybrano tamtego, dlaczego coś przedstawiono tak, skoro można było przedstawić inaczej”?

Na takie pytanie nie ma oczywiście zadawalającej odpowiedzi. Ilu odbiorców, tyle opinii, a każda jest równoważna każdej innej.

Tymczasem popkultura jest zjawiskiem dynamicznym, a więc domaga się zastosowania dynamicznych kryteriów analizy. Co też uczynił Hernando, przystosowując dla potrzeb swej książki odpowiadające temu wymaganiu teorie literackie dialogiczności i intertekstualności, pierwszą opracowaną przez Rosjanina Michała Bachtina przed mniej więcej stu laty, drugą przez Julię Kristevą w latach sześćdziesiątych zeszłego wieku. Koncepcja dialogiczność wywodzi się z obserwacji, że każde dzieło – każdy żywy, czyli obecny w obiegu tzw. „tekst kultury” – znajduje się w stanie ciągłego dialogu ze wszystkimi innymi tekstami kultury, wcześniejszymi, współczesnymi mu i późniejszymi, aż do stale przesuwających się granic umownej teraźniejszości. Natomiast intertekstualność nakazuje szukać w samej strukturze dzieła – i w mechanizmie jego odbioru – zarówno pośrednich, jak i bezpośrednich odniesień do dzieł ze swego „otoczenia kulturowego”. Pojęcie adaptacji zostaje w ten sposób zdynamizowane; każde dzieło tak rozumiane jest zbiorem bezustannie dialogujących ze sobą „tekstów”, jest zmienne przy każdej lekturze, w każdym czasie i każdej kulturowej przestrzeni.

To dlatego David Hernando tak szeroko potraktował temat swej książki, którym są przecież zaledwie trzy spośród wielu manifestacji medialnych Batmana. W rozdziale pierwszym przedstawił ich kontekst komiksowy i filmowy, zwracając szczególną na to, jak zmieniały się one i jak współgrały ze sobą w różnych środowiskach historycznych i kulturowych. W rozdziale drugim, „Batman Begins”, obok przedstawienia założeń teoretycznych metodami głębokiej krytyki filmowej omówił dzieła Christophera Nolana aż do „Batmana. Początku”, ukazując, jak wiele z indywidualności reżysera przeszło z jego skromnych filmów aktorskich do pierwszej wysokobudżetowej superprodukcji. Trudno wręcz przecenić kompetencje autora jako krytyka; jego biegłość w czytaniu filmów odsłania elementy tzw. „kuchni”, pozwalające czytelnikom zrozumieć ich specyfikę: od literackiego traktowania scenariusza (Nolan jest z wykształcenia literaturoznawcą), zawsze precyzyjnie wyznaczającego kształt dzieła, przez sprawne – także literackie – prowadzenie wielowątkowej narracji hybrydowej której każdy głos, każda scena, każde ujęcia ma swój głęboki sens, aż po przewrotne decyzje obsadowe, uderzające w „Trylogii Mrocznego Rycerza” i przykuwające uwagę widza, oraz sposób porozumiewania się z nim – ułatwienia odbioru – choćby poprzez porządkującą akcję, konsekwentnie stosowaną znaczącą paletę barw.

Rozdział trzeci poświęcony jest analizie „Mrocznego Rycerza” poprzedzonej omówieniem „Prestiżu”, filmu oddzielającego dwa pierwsze „Batmany”. Hernando zwraca w nim szczególną uwagę na odmienną od innych filmów Nolana linearną akcję, a także gatunkową czystość klasycznego kryminału, dzięki której można było w sposób bardzo wyraźny pokazać, jak kontrolę nad zdarzeniami przejmuje Joker i jak Batman w walce z nim ponosi klęskę ostateczną, jaką jest zniszczenie jego wizerunku. Reżyser prowadzi też widza prostą drogą ku zrozumieniu, że Bruce Wayne zawsze planował rezygnację z odgrywanej roli i że jego klęską jest ta właśnie rezygnacja, lecz na warunkach innych, niż założył w swych planach. Nie może być mowy o tym, by poprowadził kiedyś „normalne życie”, czego esencję zawierają słowa „you either die a hero or live long enough to see yourself become the villain”. [Abo umierasz bohaterem, albo żyjesz wystarczająco długo, by stać się złoczyńcą”, KS]

Rozdział czwarty Hernando poświęca zamknięciu trylogii, jakim jest „Mroczny Rycerz powstaje”, lecz przedtem, podobnie jak w rozdziale poprzednim pokazuje, jakie znaczenie miała w tym kontekście „Incepcja”. Ukazuje, że mimo wszelkich różnic, także gatunkowych – trzeci „Batman” jest najbardziej ze wszystkiego klasycznym filmem katastroficznym – powracając do typowej dla niego struktury narracyjnej oraz do swych charakterystycznych elementów filmowego języka, Nolan zamyka krąg, lecz w sposób, który przynosi Wayne’owi zwycięstwo polegające nie na uporządkowaniu Gotham – od tego mamy przecież następcę Mrocznego Rycerza – lecz na zdobyciu prawa do czegoś, czego nie znał, lecz o czym marzył: normalnego życia u boku ukochanej kobiety. I nie przypadkiem jest to kobieta, która była jego przeciwniczką, którą różniło od niego wszystko… wyjąwszy wielkie marzenie, by barwną przeszłość „odkreślić grubą kreską”.

Rozdział piąty, „Trylogia Mrocznego Rycerza”, znów rozpoczynający się analizą „niebatmanowskiego Nolana”, „Interstellara”, jest doskonałym domknięciem książki. Nie tylko zbiera w całość dotychczasowe obserwacje Hernanda, lecz także – i w tym jego niezwykłość” – zwraca uwagę na wewnętrzną tożsamość „trylogii” którą, mimo iż jej kompletna produkcja trwała dziesięć lat, w istocie oglądać można jako jeden film w trzech częściach. I nie jest to bynajmniej „film o Batmanie”, lecz film o fragmencie z życia człowieka nazwiskiem Bruce Wayne, istniejącego w trzech postaciach: prywatnej, obciążonej fałszem podwójnej tożsamości, służbowej, służebnej wobec potrzeb Gotham i przez działalność dobroczynną, i przez finansowanie tożsamości trzeciej, Batmana, naznaczonej stygmatem nieuniknionej klęski. Tę właśnie, ludzką perspektywę wniósł Nolan w „uniwersum Batmana”, jest to jego głos w dialogu całości franczyzy. Dzięki przyjęciu metodologii takiej, jaką opisano wcześniej, Hernando był w stanie ukazać wyjątkowość dzieła Christophera Nolana mającego i ten walor, że niczego nie zamyka, nie istnieje „samo dla sobie”, lecz otwiera nowe horyzonty przed przyszłymi twórcami… jeśli zechcą poza nie wykroczyć.

Na koniec jedna uwaga, nie dotycząca już bezpośrednio omówionej książki. Otóż lektura Hernanda otwiera oczy na prawdziwe znaczenie – a raczej wielość znaczeń – innych słynnych franczyz, przede wszystkim tej mu koncepcyjnie, filmowo najbliższej: cyklu Bonda z Danielem Craigiem. Wprawdzie dialogiczność fenomenu Bonda jest ograniczona w porównaniu z „batmańską” trylogią, a także zajmowali się nią różni twórcy, sam mechanizm franczyzy jest bardzo podobny. Bond Craiga rebootuje serię, opowiada zamknięta historię dającą się oglądać niczym serial, aż wreszcie kończy się jednocześnie odejściem bohatera i przygotowaniem gruntu dla jego kolejnego wcielenia. Doprawdy aż prosi się o podobną do „Why Do We Fall” pracę, które dokładnie umieściłaby tego Bonda w kontekście i książek Fleminga, do których przecież bardzo się zbliża, i poprzednich filmów, z którymi wchodzi w żywy dialog i z których jakże intertekstualnie czerpie cytaty… i inspiracje.

Autorem powyższego artykułu jest Krzysztof Sokołowski – filolog, historyk sztuki, tłumacz, krytyk specjalizując się w szeroko rozumianej fantastyce. Prowadzi blog o fantastyce znany jako Lapsus Calami. Współtwórca antologii Fenix. Stały współpracownik Nowego Napisu Instytutu Literatury.

Korekta: Marcin Andrys

Serdeczne podziękowania dla Sequart Organization za udostępnienie książki do recenzji. Omawianą publikację można kupić na tej podstronie.

Tytuł: „Why Do We Fall?: Examining Christopher Nolan’s The Dark Knight Trilogy”

Autor: David Hernando

Wstęp: Dennis O’Neil

Wydawca: Sequart Organization

Data wydania: luty 2022

Objętość: 159 stron

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *