o mitologii Lovecrafta w komiksach z udziałem Mrocznego Rycerza
Batman, jako postać od początku swojej kariery mocno związana z grozą w różnej postaci, wiele czerpał z klasyki gatunku. Stworzony m.in. z inspiracji twórczością Edgara Allana Poe (a także postaci takich jak: Sherlock Holmes, Fantom, Zorro, The Shadow; czy nawet … modeli Skrzydłowca Da Vinciego), przez lata swej kariery mierzył się z najróżniejszymi strachami. Choćby z Draculą i Frankensteinem, a z bardziej nam współczesnych – Alienem i Predatorem. Wśród wielu podobnych rzeczy warto wymienić jeszcze jednego, doskonale znanego stwora, któremu co prawda Mroczny Rycerz stawił czoło tylko raz, jednak jego mitologia jest obecna w serii nieprzerwanie od 1974 roku. Mowa oczywiście o Cthulhu i innych elementach zaczerpniętych z twórczości H. P. Lovecrafta (obecnych nie tylko w komiksach).
Historia, która najbardziej wnika w mitologię stworzoną przez pisarza jest Zagłada Gotham, miniseria odwołująca się już samym tytułem do Zagłady Sarnathu (opowiadania znanego także pod wierniej przełożonym tytułem Przyszła na Sarnath zagłada). Akcja Zagłady Gotham, na nowo opowiadająca początki Batmana, ale przepuszczone przez filtr Lovecraftowskich motywów, zabiera nas do roku 1928, kiedy to młody Bruce Wayne, poszukiwacz przygód, który po śmierci swoich rodziców, zamordowanych przez szaleńca, opuścił Gotham, dociera na Antarktydę, gdzie odnajduje niedobitki ekspedycji Cobblepota. Towarzyszą Wayne’owi Alfred Pennyworth, Dick Grayson, Jason Todd i Tim Drake. To, co jednak zastają na miejscu, z miejsca budzi w Bruce’ie strach. Oszalały człowiek, który choć jest martwy, nadal żyje, z mozołem próbujący uwolnić z lodu przedwieczne stworzenie mogące sprowadzić zagładę na świat, przeraziłby każdego. Wayne wysadza znalezisko, ale to nie kończy koszmaru. Szept, który słyszy tylko on, ostrzega, że „to” nadchodzi. Wyprawa powraca do Gotham – w którym Bruce i jego towarzysze nie byli od dwudziestu lat – jednak i tu, w skorumpowanym, pełnym zła mieście, zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy; a już wkrótce – jak ostrzega go tajemniczy pan Blood – Wayne będzie musiał zmierzyć się z grzechami swojego ojca i ocalić je. Za cenę swojego życia. Bruce zaczyna więc działać na ulicach Gotham, przebrany w strój nietoperza, zmagając się z wyzwaniem, którego nie jest w stanie w pełni zrozumieć…
Tak w skrócie przedstawia się fabuła Zagłady, opowieści, gdzie poza Batmanem, także inni bohaterowie ze stajni DC Comics zostali dostosowani do Lovecraftowsikich realiów. Przeciwnikiem jest przedwieczny byt spoza czasu i przestrzeni, i już sam ten opis przywodzi na myśl nie tylko Cthulhu, ale i niektóre teksty autora, nazywanego Samotnikiem z Providence. Odpowiedzialny za scenariusz tej fabuły – Mike Mignola (ojciec Hellboya) zrobił dla mitologii Lovecrafta w Batmanie to, co twórcy Nevermore uczynili ze związkami Mrocznego Rycerza z Edgarem Allane Poem. Nasycenie całości odwołaniami do prozy jednego z niekwestionowanych mistrzów horroru jest tu bardzo wysokie; scenarzysta bawi się motywami i elementami z najróżniejszych jego dzieł, pozostawiając mnóstwo smaczków dla jego fanów. Autor komiksu nie zapomina jednak o tym, aby całość była zrozumiała także dla odbiorców nieznających mitologii Cthulhu (lecz to temat na zupełnie inne rozważania).
Wracając jednak do elementów prozy Lovecrafta w komiksach o Batmanie – istnieje jeden szczególny, używany już wcześniej (o czym wspominałem na początku), aż od roku 1974. Co ważniejsze, jest on nie tylko nieustannie obecny w historiach z Mrocznym Rycerzem, ale stał się także stałą częścią jego mitologii. Mowa oczywiście o Azylu Arkham, szpitalu psychiatrycznym stworzonym dla chorych psychicznie przestępców. U Lovecrafta jest to fikcyjne miasto w Massachusetts, w którym osadzona jest akcja wielu jego tekstów; natomiast w Batmanie – gothamską placówką, założoną przez dra Amadeusa Arkhama, a nazwaną na cześć jego matki (pełna nazwa brzmi Elizabeth Arkham Asylum for the Criminally Insane). O samej historii tego miejsca, osobach zamieszkujących jego mury, a także Arkhamie można by opowiedzieć wiele; w tym momencie ważne jest tylko jedno – że ten szpital psychiatryczny stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów mitu o Batmanie. Poświęcono mu wiele znakomitych opowieści, choćby „Ostatni Arkham” czy „Azyl Arkham”; był obecny w niezliczonej ilości komiksów, adaptacjach, a nawet grach i stanowi najważniejszy łącznik z twórczością Lovecrafta. Powstał w końcu dlatego, że „Denny” O’Neil nie chciał, aby arcywrogowie Mrocznego Rycerza tkwili w zwykłym więzieniu czy szpitalu. Chciał stworzyć dla nich miejsce pełne grozy, w którym czeka na nich niejeden koszmar. Koszmar rodem z dzieł twórcy mitologii Cthulhu. I trzeba przyznać, że zamysł ten idealnie pasował do mrocznego świata Człowieka Nietoperza.
Ale na tym oczywiście nie koniec. Przecież w serialu Batman z 1966 roku pojawia się wróg, nazwany „Outsider”, na cześć jednego z opowiadań Samotnika z Providence o takim właśnie tytule (w polskim przekładzie mamy wiele różnych jego wersji: Odszczepieniec, Obcy, Przybysz, Wyrzutek). Dennis O’Neil, będąc pod wpływem twórczości zarówno Lovecrafta jak i Poego, napisał historię z zeszytu Detective Comics #395, w której Batman mierzy się z parą szukającą wiecznego życia.
Na tym obecność Samotnika z Providence na kartach komiksów z Batmanem z pewnością się nie skończy. Jeden mrok zawsze przyciąga inny, elementy horroru z najróżniejszych jego odmian i okresów zawsze były obecne w świecie Mrocznego Rycerza, i to nigdy się nie zmieni. Na szczęście twórcy ich nie nadużywają, co zresztą doskonale widać po obecności mitologii Lovecrafta, skromnej, ale wyrazistej i odciskającej na Człowieku Nietoperzu wyraźne piętno; dzięki czemu, autorzy zamiast popaść w sztampę, wciąż są w stanie serwować nam udane i pełne smakowitych kąsków historie nie tylko dla miłośników materiału źródłowego.
Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.
Korekta: Aleksandra Wucka.